Antywirus na maszynie wirtualnej?

Cześć!

Jestem użytkownikiem systemu Linux, jednakże dość często zdarza mi się pracować na zainstalowanym w VirtualBoxie Windows XP. Zastanawiam się czy jest sens zainstalować dla tego systemu jakiś antywirus?

Jeśli tak to jaki - nie chcę obciążać pracy, XP ma przydzielone tylko 512MB RAM. Zastanawiam się czy wystarczyłby np. Avast - bo słyszałem o nim dobre opinie, czy jednak nadaje się on do maszyny wirtualnej?

Czy warto by też wymienić XPkowską zaporę? W przedostatnim rankingu PCWorda był ranking i tam najlepiej wypadł Comondo Firewall. Czy więc dużą poprawę w bezpieczeństwie przyniesie mi zainstalowanie go w systemie odpalanym w VirtualBoxie? I czy nie wpłynie to znacznie na wydajność tejże maszyny?

Może rób snapshoty na Virtualbox’ie…

po co wogole antywirus na emulatorze? nie mowiac juz o firewallu - przeciez porty sa pozamykane, chyba ze chcesz testowac wirusy to prosze bardzo

Zależy do czego wykorzystujesz tą maszynę. Jeśli przechowujesz tam ważne dane, nie zostawiałbym jej bez antywirusa. Tym bardziej, że system “zewnętrzny” pewnie też go nie ma.

I nawet jeśli wirus wydostanie się poza maszynę, na Linuksie co prawda nic nie zrobi, ale może zainfekować nośniki np. pendrive.

Na Linuxie używam wyłącznie firewalla, dlatego zastanawiam się czy nie wyposażyć się w takie coś na Windows XP… a może lepszym rozwiązaniem byłoby zainstalowanie oprogramowania typu sandboxie?