Dell Latitude D531 Windows2k i WiFi - problem z sterownikiem

Witam. Postanowiłem zainstalować na wyżej wymienionym laptopie Windows 2000 z nadzieją szybszego korzystania z niego, niestety okazało się że na stronie producenta, tzn. dell.pl nie ma sterowników do WiFi dla tego systemu. Na całe szczęście sprawdziłem to przed instalacją- póki co mam Windows XP Pro z wyłączonymi kilkoma opcjami (programem NLite) i niestety ale przy np. włączonym flash playerze (konkretnie filmy na YouTube) zużycie procesora sięga 100%, co równa się koszmarnej wydajności.

Myślałem, że można by spróbować sterowników z XP- te na stronie producenta są, jest w ogóle sens tego? (boję się żeby czegoś nie zepsuć, nie znam się na hardware)

Jeśli nie, to skąd jeszcze mógłbym takie sterowniki otrzymać?

Zmiana WiFi na kabel nie wchodzi w grę, to chyba oczywiste :wink:

Pozdrawiam

Chyba żartujesz. XP chodzić powinno na nim super. Działanie flasha nie ma nic do systemu, na 2000 będzie Ci działał tak samo. Może masz włączony proces apletu JAVA i tak Ci zamula. Zobacz czy masz w procesach jqs.exe. Sterownik od XP powinien Ci zadziałać na 2000, co najwyżej trzeba zmodyfikować parę linii w pliku “inf” żeby go przyjął.

Dziękuję za odpowiedź. Miałem na myśli to, że cały system powinien przyspieszyć, nie tylko o flasha.

W porządku skoro sterownik uda się zainstalować to została mi już sama instalacja. Co myślicie o takiej zmianie?.. jeszcze się nie zdecydowałem czy jest w ogóle sens zmieniać xp na 2k ?

Win2k i XP to w dużej części to samo, więc różnic nie zauważysz. Na XP przełącz się na widok klasyczny i będziesz miał to samo.

BTW. XP jest jeszcze wspierany, a 2k nie.

Jeśli o to pytasz znaczy, że nie warto. Win2k to obecnie jedynie nisza dla specjalistycznych zastosowań. W XP przy zbliżonych (na Twoim sprzęcie) osiągach masz aktualizacje bezpieczeństwa i kompatybilność z 99,9% współczesnego softu bez dodatkowego kombinowania.

Bzdura. To co zrobisz na Win2k zrobisz i na XP.

Niestety, niektóre zastosowania specjalistyczne różnią sie odrobinkę uwarunkowaniami od domowej dłubaniny z kompatybilnością. Przykład: bank zamawia specjalistyczną, “szytą na miarę” aplikację X, a developer / producent gwarantuje jej poprawne funkcjonowanie tylko i wyłącznie pod Windows 2000 Pro SP3 EN. I nikt z pracowników działu IT banku nie ma nawet prawa zaktualizować OS’a do SP4, bo jak nie daj boże coś źle zadziała (np. dopisze “0” nie tam gdzie trzeba) to będą odpowiadać z własnej kieszeni. A w grę mogą wchodzić naprawdę duże $.

mescalero , to nie są “specjalistyczne zastosowania”, tylko przestarzały system i soft.

Podany przykład jest z życia wzięty. Jeśli dedykowana, pisana na konkretne zamówienie aplikacja, przydatna jedynie dla wąskiego grona dużych przedsiębiorców sektora finasowego nie jest zastowaniem specjalistycznym to naprawdę nie wiem co miałoby nim być. Myśląc w kategoriach domu i małego biura masz oczywiscie rację, ale w wielkich firmach wygląda to zupełnie inaczej. To czy coś jest “przestarzałe” zależy tam głównie od tego na ile dobrze wypełnia swoje zadania. W przeciwieństwie do programów pokroju Firefoxa czy WinRARa nie ma tu regularnie wypuszczanych nowych wersji, wspierajacych coraz to nowsze OSy. Można sobie rzecz jasna takową zamówić, ale trzeba za tą przyjemność sporo zapłacić.

Wszystko da się zrobić, a niechęć do migracji na świeże rozwiązania wynika z lenistwa i/lub skąpstwa. Aplikacje da się przepisać.

Korporacyjne zasiedzenie na IE6 jest śmieszne.