Fajnie się czyta tematy, w których każdy udając że odpowiada - tak naprawdę rozmawia sam ze sobą. Też sobie skorzystam
Proponuję nie straszyć ludzi ponadczasowym prawem etyczno-moralnym Starego Testamentu. Powstało w ciężkich czasach gdy nie było za bardzo wiedzy ani medycznej ani profilaktyki ani rozwiniętej gospodarki. Trzeba było trzymać się zasad aby przetrwać.
Kary były krwawe, choć może właściwe dla czasów w których zostały spisane i dla społeczności w której obowiązywały.
Myślę, że jak już szukasz ponadczasowych praw etyczno moralnych to najlepiej zacząć od czasów Jezusa.
@Bradlee
Brak dialogu z twojej strony jest rozmową z samym sobą. Piszesz o sobie, wskazując innych. Natomiast w ST za czynienie w ekosystemie destrukcji-źródło wszelkich dramatów, cierpień i śmierci ekosystemu. Śmierć ponosiły zwierzęta, w zastępstwie śmierci człowieka. Natomiast w NT od czasów Jezusa Zbawiciela, który śmierć poniósł w zastępstwie śmierci każdego z nas. Obowiązuje powszechnie stosowanie prawa miłości.
Twoje słowa sugerują, że zarówno Stary, jak i Nowy Testament ukazują Boga jako źródło cierpienia i destrukcji. W Starym Testamencie, to Bóg ustanowił system ofiar, gdzie cierpienie i śmierć zwierząt miały być zastępstwem za grzechy człowieka. Ten system opierał się na zadawaniu bólu i był akceptowany jako sposób na uzyskanie przebaczenia. W Nowym Testamencie Jezus, zgodnie z boskim planem, poniósł śmierć w miejsce ludzkości – akt pełen cierpienia, który również wskazuje na kontynuację logiki przemocy i ofiary.
Z perspektywy tej interpretacji, zarówno Stary, jak i Nowy Testament ukazują Boga jako istotę, która wprowadziła zasady, w których zło i cierpienie były centralnymi elementami, mającymi rzekomo prowadzić do odkupienia. Nawet prawo miłości, które pojawia się w Nowym Testamencie, jest odpowiedzią na system przemocy ustanowiony wcześniej, co może sugerować, że korzenie destrukcji i cierpienia są wpisane w boskie zasady zawarte w obu Testamentach.
Właśnie nawiązałem dialog odnosząc się do Twojego uogólnienia ‘moralno-etycznego’
Pisze o sobie wskazując siebie
Fajnie, że teraz człowiek umiera a nie zwierzęta
No i tu się w jakimś stopniu zgadzamy, tzn powstał wtedy jakiś nowy koncept miłości (w przeciwieństwie do metody oko za oko) który to koncept powoli się gruntuje już +2000 lat. Można powiedzieć że jest lepiej. Kiedyś w wojny było zaangażowane 30-40% społeczeństwa. Teraz może z 1%?
Oki, żeby nie przeciągać dyskusji. Oczywiście to nie moja sprawa, choć wg mnie pewnie masz dobre intencje ale piszesz w sposób, który spowodował że wielu ludzi zniechęca się do nauk duchowych.
Jeżeli uznajesz (nie zaprzeczam, że słuszną) koncepcję prawdy objawionej/przekazanej nie zanieczyszczonej przez umysł, to błędem jest postrzeganie jej „za wszelką cenę” w każdym wersecie biblijnym.
To dogmatyzm, który swoją świetność raczej ma już za sobą. Dziś potrzeba o takich sprawach mówić inaczej.
Chyba nie ma ścisłej definicji. Wg mojej opinii powinna być to nieskomplikowana wiedza (informacja/przekaz/jak wolisz), która człowieka otwiera, daje mu nadzieję na to, że jest coś więcej i może być lepiej. Jednocześnie wiedza ta musi być w jakimś stopniu realna weryfikowalna tu i teraz. Powinna mówić - nie wierz na słowo, sprawdź sam i zobacz jakie będą rezultaty.
Słowa są tylko słowami i wg mnie powinny być dostosowywane do czasów w jakich się żyje, do kultury w jakiej się żyje, może nawet pod kątem przeżyć konkretnego rozmówcy. Tylko wtedy mądrze dobrane słowa wywołają „efekt duchowy” a najlepiej możliwy do weryfikacji w życiu codziennym. Może też nie być słów, może zadziałać przyroda, piękno krajobrazu, jakaś obserwacja itp.
Ok z góry mówię, że bardzo ciężko o definicję takiego pojęcia więc zdaję sobie sprawę, że to tylko moja mniej lub bardziej nieudolna próba.
Nauki duchowe, w kontekście biblijnym, można zdefiniować jako złożony i wielowarstwowy zbiór refleksji oraz praktyk, które eksplorują transcendentalne aspekty ludzkiej egzystencji i duchowości, osadzone w narracjach i mądrości zawartych w Pismach Świętych. Te nauki stają się interaktywnym dialogiem pomiędzy człowiekiem a boskością, w którym każda interpretacja Pisma otwiera nowe horyzonty zrozumienia i wnikliwości.
W swej istocie, nauki te angażują zarówno rozum, jak i serce, tworząc przestrzeń dla wielowymiarowej analizy, w której teologia, etyka i mistycyzm przenikają się nawzajem. Z perspektywy filozoficznej, można je postrzegać jako dążenie do odkrycia uniwersalnych prawd o naturze człowieka, relacjach międzyludzkich oraz boskiej obecności w świecie, które manifestują się poprzez symbolikę, alegorię i parabolę.
W kontekście biblijnym, nauki duchowe składają się z odkrywania istoty miłości, sprawiedliwości, odkupienia i przebaczenia, które wzywają jednostkę do samorefleksji oraz osobistej transformacji. Przez dialog z tekstami biblijnymi, człowiek staje w obliczu własnych dylematów egzystencjalnych, co prowadzi do głębszego zrozumienia siebie i swojego miejsca w kosmicznym porządku, ostatecznie kierując się ku poszukiwaniu harmonii z boskim planem.
Tak więc, nauki duchowe w świetle Biblii stają się nie tylko teoretyczną konstrukcją, ale praktycznym przewodnikiem w poszukiwaniu sensu, który łączy w sobie zarówno zewnętrzne jak i wewnętrzne wymiary ludzkiego doświadczenia.
@Bradlee, @wasabi1084
Jesteście świadomi, że Biblia jest instrukcją życia w ekosystemie. Jezus Zbawiciel wzorem człowieka dla człowieka. Aby w ekosystemie nie czynić destrukcji, za którą na pewno poniesie się konsekwencje. Byłoby skrajnie niesprawiedliwie, gdyby nie były ponoszone konsekwencje. Natomiast wasze dywagacje. W ekosystemie czynią destrukcje.
Panowie to ja dziękuję za dyskusję, jednak nie moje klimaty. Idę porobić trochę zniszczenia, zacznę od niezdrowego jedzenia na noc, trzeba sobie poużywać Pozdrawiam i do zobaczenia w innych tematach.
Z autorem wątku nie ma żadnej dyskusji, bo to że pisze (wkleja) bezsensowne posty, to widać, ale czasem inni się wciągną i dyskutują między sobą. Ale tym razem to tak nie zadziałało.