Witam. Jeśli lubicie czytać, pomoc będzie dla Was przyjemna. Mój problem wygląda w skrócie:
-
Instalacja wirusa (jakiegoś :/)
-
Padnięcie dysku systemowego ( komp nr.1, sys. Win XP ), drugi dysk na tym samym kompie ocalał
-
Padnięcie dysku ( komp nr.2, sys. Win98 - tym się nie zajmujemy, oddzielna sprawa - wyjaśnione)
-
Zainstalowanie Wina98 na ocalałym dysku, w międzyczasie pomoc dyskietką startową i paroma podobno przydatnymi programami… brak pomocy. Wysłanie dysków systemowych do jakiegoś serwisu w Rzeszowie. Jeden padł kompletnie (XP), drugi dało się ocalić. Komp z 98 hula, ten z XP chodzi na tym ocalałym dysku.
-
Instalacja drugiego wirusa (bądź co bądź - poznanego jush kiedyś, nie przynosi problemów)
-
Problemy z dyskiem i denerwujące dźwięki ze stacji dyskietek na kompie z ocalałym dyskiem ( od tej pory zajmujemy się tylko tym komputerem!)
Tak to wygląda w skrócie, teraz opiszę istotę problemu:
Właściwie, to zaczęło się, gdy jak zwykle siadłem do kompa po powrocie ze szkoły, ze 3 tygodnie temu. Od razu zauważyłem że komp się muli , więc załączyłem szybko HiJacka, RegCleanera i dla odmulenia - EasyCleanera. Dla ścisłości - nie miałem zainstalowanego w danej chwili żadnego antywirusa (skończył się klucz). Trochę się poprawiło. Skończyłem grać, wyłączyłem kompa… Potem jush nie wstał. Błędy dyskowe, wypisywanie bzdur, DOS ani Paragon nie widzą dysku systemowego. Myślę - “kie licho”. Błędy wyskakiwały po uruchomieniu BIOS’a, w rodzaju “włóż dysk systemowy” “brak odczytu”, itp.
Mniej więcej 5 dni później padł drugi komputer. Ojciec orzekł, że to moja wina, bo po zepsuciu jednego, siadłem na drugi komputer… Ale on zawsze wini mnie i moje OGame 
Sam z siebie komputer nie wczytywał dyskietki, trzeba było zmienić ustawienia BIOS’a. Startowa nie pomagała, dysku nie mogłem sformatować, gdyż znajdowały się na nim bardzo ważne zdjęcia z aparatu cyfrowego. Po tym, gdy Paragon orzekł, że dysku systemowego po prostu nie ma , wyjąłem go, a jako master podłączyłem ten ocalały. Jako że kiedyś dysk ów był dyskiem systemowym innego komputera, znajdował się na nim system Win98 , acz wymagał uaktualnienia. Przeinstalowałem system, zainstalowałem sterowniki, był w tzw. stanie " normalnym" :]
Zauważyłem, że co pewien czas " zawisa" na chwilkę, po czym znowu działa i chodzi normalnie. Co jakiś większy okres czasu zastyga tak na dłużsża chwilę, i pokazuje błąd systemowy (wiecie, niebieski ekran) “błąd odczytu w stacji c:”. po naciśnięciu dowolnego klawisza wraca do normalnej pracy, co najwyżej wyłącza jakieś okno.
Następnie, tym razem już z mojej winy, zainstalował się kolejny wirus. Szukałem materiałów w internecie, i jak to czasem bywa, trafiłem na strony pornograficzne. Jako że SPacki poszły się… kąpać razem z dyskiem, pewnie jakieś badziewie się ściągnęło. Wiele problemów z tym wirem nie było, za pomocą Cleanerów i jakiegoś badziewnego antywirusa (chyba Anti-Viral :]) poradziłem sobie z nim. Tylko przy uruchamianiu Windowsa pokazuje się wpis, że “system Windows nie mógł odnaleźć pliku " c:\windows…\se.dll”.
Kolejny podproblem tego wielkiego problemu dotyczy stacji dyskietek : podczas typowej pracy zastyga tak jak przy błędzie dysku, i słychać dźwięk wydawany w poszukiwaniu dyskietki, tak jak przy uruchamianiu komputera. Z tym, że jest o wiele dłuższy. Wprawdzie nie zawiesza komputera nieodwołalnie, ale jest to denerwujące, i uprzykrza pracę z komputerem. Moja teoria jest taka, że w rejestrze jest wpis, który każe odpalać jakiś program systemowi. Gdy ten go nie znajduje, musi go szukać, i robi to także w stacji dyskietek. Możliwe?
proszę o pomoc w rozwiązaniu tej zagwozdki.
pozdrawiam.
matik_p


