Elektrownia jądrowa - co o tym myśleć

Tutaj doskonałe wyjaśnienie czym był ten najnowszy przełom w technologii fuzji jądrowej (na pewno takich przełomów jeszcze dużo przed nami):

To zależy od warunków. W okolicy Monachium działa wiele elektrowni wodnych i rybom niewiele szkodzą.

Kluczem jest tu wydzielenie osobnego kanału do zasilania wielu niewielkich elektrowni. Kanał biegnie równolegle do rzeki i na odcinku kilku kilometrów uzyskuje kilku-kilkunastumetrową różnicę wysokości lustra wody. Tę różnicę wykorzystuje się do zasilania turbin.
Początkowe spietrzenia zasilające Isarkanal nie są duże a do tego porobione są obejścia dla ryb. Ryby z kanału zaś mogą zawsze wrócić do rzeki przez przelewy.

Oczywiście na nizinach już tak łatwo nie jest.

Trochę to potrwa zanim będziemy mieli energię z atomu.
Forsy w to wpakują sporo.
Obawiam się tylko że z tą elektrownią będzie jak z telewizją.
Ledwie wszyscy zdążyli wymienić analogowe TV na FullHD, a tu już trąbią że DVBT przestarzałe i trzeba mieć DVBT2 z HEVC oraz 4K Ultra HD.

Śmiesznie będzie jeśli w tym czasie dojdzie do przełomu w nauce na miarę Einsteina i np. wynajdą elektrownię antygrawitacyjną. :slight_smile:
Najśmieszniejsze będą miny polityków, kiedy odkryją że zrobiono ich w konia :smile_cat:

Tylko że to wszystko z pieniędzy podatników. I to już nie jest śmieszne :angry:

Fakt. Lepiej wstrzymać się z wszelkimi działaniami do tego czasu. A jak już wynajdą, to czekać dalej aż wynajdą coś jeszcze lepszego, po czym dalej czekać :+1:

Dzisiejsze technologie tego typu wymagają wielu lat na wdrożenie i opracowanie sposobów masowego wykorzystania. Muszą być bezpieczne i niezawodne, a gigantyczne koszty wymagają dokładnego zbadania problemów. Więc zdążymy postawić atomówki, i pewnie jeszcze je doprowadzić do wyeksploatowania, zanim pojawią się tokamaki komercyjne.

Tokamak jest znany od dawna, dzisiaj już w takich gałęziach nie powstają wynalazki bo komuś się wylała probówka z bakteriami do piwa, tylko bada się wszystko teoretycznie i jak są podstawy naukowe, to dopiero kombinuje z realnymi eksperymentami.

Wiemy, że grawitacja to zakrzywienie czasoprzestrzeni, ale do tej pory praktycznie nic więcej o niej nie wiemy. Niektórzy postulują istnienie grawitonów (czyli cząstek przenoszących oddziaływania grawitacyjne), ale to raczej nie ma sensu, bo grawitacja jest siłą pozorną, nieodróżnialną od przyspieszenia. Tak więc wykorzystanie mitycznej antygrawitacji, to wyższy poziom abstrakcji.
Znacznie bliżej jest do wykorzystania fuzji jądrowej. Ostatnio (na dniach) pierwszy raz w historii amerykańscy naukowcy przeprowadzili kontrolowaną reakcję fuzji termojądrowej z dodatnim bilansem energetycznym używając 2,1 MJ i uzyskując z niej 2,5 MJ. Jest to pewien przełom, ale to „czysta” energia, a nie ta, którą można do czegoś użyć, np. do produkcji prądu. To pieśń przyszłości i to odległej (dobre kilkadziesiąt lat).

Tak więc nie mamy dziś, jutro i przez najbliższe dziesięciolecia nic innego, czego moglibyśmy użyć do produkcji prądu, jak reakcję odwrotną, czyli rozszczepienie jąder ciężkich pierwiastków.

. Jest energia geotermalna, jest energia z wyładowań atmosferycznych.

Energia geotermalna oczywiście powinna być brana pod uwagę, bo ma kilka fajnych zalet, tyle tylko że to w ogóle nie ten rząd wielkości. Koszty wybudowania instalacji też są niemałe (ponoć obecnie to ok. 40 mln zł za 10 MW). W Polsce nie ma też zbyt wielu miejsc, gdzie można ją pozyskiwać. Do tego odnawianie ciepła w źródłach geotermalnych jest dość powolne, więc pobieranie dużej ilości ciepła doprowadza do wychładzania skał i w konsekwencji braku możliwości pozyskiwania energii przez jakiś czas.
Czy to oznacza, że nie należy jej wykorzystywać? Ależ nie, tam gdzie można, to tak, ale nie zapewni nam ona prądu. Jak kiedyś czytałem, owszem można w sprzyjających warunkach wykorzystać ją do jego produkcji, ale to nie będą duże ilości.

O wykorzystaniu energii piorunów do produkcji prądu nie będę się wypowiadał, bo to jakaś abstrakcja.

Elektrownia jądrowa to najlepsza droga do produkcji czystego prądu. Swego czasu bardzo się interesowałem jak działa EJ, przestudiowałem wiele prac na ten temat i dziś jestem pewien, że obecnie to najlepsza możliwa droga. Zwłaszcza, że dzisiejsza technika i technologia to nie to samo, co 50 lat temu.

Tak na marginesie, w Żarnowcu mieliśmy mieć reaktory WWER w którym moderatorem jest woda, a nie grafit, jak w Czarnobylskiej EJ, gdzie reaktory były typu RBMK. No ale polityka i histeria zrobiły swoje i zmarnowano wtedy (nie pierwszy i nie ostatni raz w Polsce, niestety) gigantyczne pieniądze i szansę na czyste powietrze.

Można wszędzie pozyskiwać. Temperatura rośnie 2-3 stopnie co 100 metrów, przy 10 km masz już ok 180.

Oczywiście takie odwierty tanie nie są, ale potem nie potrzeba paliwa, nie potrzeba składowiska odpadów, brak problemów z bezpieczeństwem, 100% niezależność.

Właśnie taka inwestycja ma szansę powstać u nas. Link

Piorunami też się ludzie zainteresowali A nawet w USA stawiają jakaś tam pierwszą elektrownie zasilaną piorunami.

hehehe, czytaj to co linkujesz :stuck_out_tongue_winking_eye:

Odwierty brzmią jak dla mnie fajnie. Gdyby dało się dopracować technologię, zmniejszyć koszty, robić tanio np względnie niewielki odwiert na osiedle, to by wiele rozwiązało.

Z piorunami z tego co kojarzę największy problem to zmagazynowanie ogromnej ilości energii w bardzo krótkim czasie,

Bardzo ciekawa teoria, mam nadzieję, że będzie dalej rozwijana na dobre. W końcu zawsze potrzebne są alternatywne źródła energii.

Popieram zdanie @MultiPivo, że zanim zbudujemy te przestarzałe elektrownie uranowe, to tylko się wykosztujemy, gdy tymczasem mocodawcy będą sobie pałace stawiać, za nasze harowanie, gdy tymczasem wejdzie zimna fuzja, a my zostaniemy z ręką w radioaktywnym nocniku.

Takich rzeczy nie robi się, gdy poszczególne rządy są z nadania ludzi Jaruzelskiego, jak obecny premier Morawiecki, który został namaszczony na to stanowisko pośrednio przez Hermaszewskiego.

Wracając do tematu modułowych elektrowni, to ta technologia nie wyszła poza teorię, jest więcej zagrożeń i wątpliwości niż potencjalnych korzyści, natomiast firma nie zbudowała ani jednego działającego prototypu, który rozwiałby te wątpliwości,

potrzebna na już

Niestety, tylko w bajkach:

Znasz jakieś nowocześniejsze wielkie elektrownie? Choć jedną?
Odpowiem za ciebie, bo to jest fakt - nie znasz, bo nie ma.
Wielki (WIELKI) błąd popełniły nasze rządy na początku lat 90. ubiegłego wieku, że z energetyki jądrowej zrezygnowały. Pomimo wpompowania już ogromnych pieniędzy.
Ale dziś nadal to jest czyste i najlepsze źródło energii, więc opłaca się budować EJ, choćby w planach na „za 50 lat” był tokamak.

Dwa lata temu uruchomiono w Chinach pierwszą działającą elektrownię torową!

Tak, są inne, a przynajmniej ta jedna.

Choć myślę, że zimna fuzja jest tuż za rogiem!

W tej sprawie, od 100 lat stoimy w miejscu :wink: W moim odczuciu, zimna fuzja jest na tej samej półce co Ansibl albo FTL.
ps. Jednocześnie jestem przekonany, że na pewno są przed nami jakieś przełomy - ale jak to przełomy, wezmą nas z zaskoczenia, a dopóki się nie pojawią, są nieprzewidywalne :wink:

No i może warto tu dodać trochę (prawie) podstawowej wiedzy z dziedziny fizyki.
Otóż jeśli tu, na Ziemi, izotopy pierwiastków ciężkich samoistnie się rozpadają (jedne wolniej drugie szybciej), to my - w tym przypadku w EJ - nauczyliśmy się, jak pozyskiwać energię z tych rozpadów. Tyle, koniec, kropka, nic więcej.
Natomiast do syntezy lekkich pierwiastków (czy raczej ich jąder) w cięższe potrzebna jest gigantyczna temperatura i gigantyczne ciśnienie. Sam wodór nie zmieni się hel ot tak. Aby tak się stało wodór potrzebuje nawet nie gigantycznej, a wręcz super-gigantycznej energii i ciśnienia. Takie warunki panują we wnętrzu gwiazd, dlatego tam zachodzi reakcja syntezy. Wytworzenie takiej temperatury i takiego ciśnienia tu, na Ziemi, jest rzeczą ekstremalnie trudną nawet w warunkach „laboratoryjnych”, dla pojedynczych jąder wodoru. Jak chciałbyś teraz wytwarzać na Ziemi na skalę przemysłową warunki panujące we wnętrzu gwiazd??

Opisałem to dokładnie wyżej. Masz dwie drogi, albo musisz zwiększyć ciśnienie, albo temperaturę.

A co do elektrowni, to zarówno węglowe, jak i atomowe, jak i te ewentualnie tokamaki, ale też gazowe, na olej opałowy, czy nawet słoneczne, takie z lustrami na pustyni, wszystkie działają tak samo.

Podgrzewamy jakiś płyn, zwykle wodę i parę pod ciśnieniem wykorzystujemy do kręcenia turbiny.
Taka ciuchcia, różni się po prostu to czym palimy pod rusztem.

Wystarczy popracować nad czystością spalin, wsadem z biomasy, i mamy nieskończoną, ekologiczną elektrownię. A do tego stosunkowo tanią. Tylko trzeba wziąć dupsko w troki i zwyczajnie policzyć koszty, i zaprojektować elektrownie razem z kosztami opału, największy problem w tym kraju, który cechuje całą masę inwestycji jest niezmienny od setek lat.

„Szabel nam nie zabraknie, szlachta na koń wsiędzie,
Ja z synowcem na czele, i - jakoś to będzie !”