Witam.
Przypadek trochę egzotyczny. Mam otóż znajomego, który od pewnego czasu siedzi w Egipcie dorabiając sobie. Parę dni temu zmuszony był zaopatrzyć się na miejscu w pendrajwa. Okazał on się oczywiście być podróbką, a gwoździem do trumny okazało się (chyba) skorzystanie z czytnika kart w jednym ze sklepów z elektroniką. Po tym wszystkim znajomy od paru dni walczy ze spowolnieniem systemu na laptopie, próbami logowania na FB z rosyjskich IP i innymi, dziwnymi atrakcjami.