Witam, mam dosyć nietypowy problem. Mój komputer, praktycznie odkąd go kupiłem zawiesza się w trakcie ładowania winXP lub kilka min po uruchomieniu. Występuje to praktycznie przy każdym uruchomieniu komputera i w 90% przypadków tylko raz (działa dobrze aż do wyłączenia, nie zawiesza się natomiast przy włączaniu gdy był wyłączony na krótko - ok 15min). Bez znaczenia jaki SP, jakie sterowniki, po formacie czy nie. Natomiast prawie nigdy nie zawiesił mi się później niż 15 min po uruchomieniu, nawet w największym stresie.
O ile powyższe było do zniesienia, to od ok tygodnia wyłącza się tuż po odpaleniu. Czasami 1s po naciśnięciu powera, najpóźniej 1 min po załadowaniu systemu. Wygląda to komicznie, bo przez 5 min wciskam power aż w końcu zaskoczy. Jak już się uda, chodzi dniami bez zarzutów. Po dokładnym przeczyszczeniu sprężonym powietrzem odpalił się za pierwszym razem (i zawiesił po kilku min, zgodnie z tym co napisałem wyżej). Następnego dnia, problem powrócił.
Problemy występują także po odłączeniu wszystkiego co da się od kompa odłączyć (USB, napędy…)
Komputer to dwuletni Athlon x2 3800+ na mobo GIGABYTE GA-K8NF-9 graf. NVIDIA GF 6600 2GB RAM kingstona, kiepski zasilacz FEEL 350W
Dodam, że bywa ganiany 24/7 a wentylator od grafy chodzi wyjątkowo głośno, jakby miał zaraz paść.
Z biosu danych nie podam bo teraz mam możliwość połączenia się z kompem przez VNC.
U mnie problem występuje od kilkunastu dni, wygląda to tak że komp podczas uruchamiania w pewnym momencie (różnym) po prostu się wyłącza. Reinstalka systemu nie pomogła, wymiana dysku (problemy jakie były z dyskiem raczej były spowodowane nagłymi wyłączeniami) nic nie zmieniła.
Konfiguracja kompa:
GIGABYTE GA-K8NF-9
Athlon 3200+
2 x 256 Kingston
Radeon X550
Zasilacz 350 Feel
Komputer pracował ponad dwa lata sprawnie bez jakichkolwiek problemów.
W konfiguracji widać podobieństwa do kompa kolegi powyżej. Jeśli komp włączy się i pracuje to już się nie zdarza by się wyłączył, jeśli się wyłączy to podczas uruchamiania (ale zamotałem).
Komputer nie stoi u mnie, po rozmowach z właścicielem ( moja dziewczyna) uznałem że to dysk więc kupiłem nowy, wziąłem urlop i pojechałem do niej go naprawić. Teraz wnioskuje że może to być zasilacz, lecz komp stoi w mieszkaniu w którym mieszka tam gdzie studiuje, w weekendy wraca do domu wiec by go naprawić muszę brać urlop i jechać tam w tyg, dlatego szukam potwierdzenia mojej diagnozy na forum bo nie mam możliwości eksperymentowania.