Mam dysk Maxtor 20Gb - jest już troche stary i ostatnio dzieją się dziwne rzeczy z nim. Tak przeciętnie co 3-4 włączenie komputera dysk znika - nie widzi go bios ani nic, wystarczy wyjąć ten taki podłużny kabel(nie wiem jak to sie zwie:P) i włożyć go od nowa i dysk już działa. na początku myślałem, ze to wina kabla ale nie—testowałem, 3 kable 2 nowe kupione i 1 wyjety z 2go kompa…Da rade coś z tym zrobic??
UUU czyli nic z dysku już nie będzie…mam rozumieć, ze w najbliższym okresie szykuje się wydatek na nowy dysk twardy?? No a wszystkie dane mam kopiowane na CD, no i jeszcze robie obraz dysku Nortonem Ghost.
A może napiszecie jaki dysk polecacie?? Nie chce zakładac nowego tematu w dziale hardware bo moderatorzy będą mnie posądzali o nabijanie postów(tak jak to było wczoraj):
Z tego co czytam to dyski Segate są przeciętne, Maxtor jest dobry ale drogi i dosyc głośny. Słyszałem\ też, ze ponoc dyski Western Digital są też dobre - ale też troszke cena wysoka:D