Nie można uruchomić laptopa Orientacyjnie tak:co mogło paść?

Wiem, że trzeba z tym lecieć do jakiegoś serwisu i dopiero tam się okaże w czym problem ale można na podstawie tych informacji możnaby coś wykluczyć albo orientacyjnie domyślić co padło bo dziś chyba nie zasnę.

Otóż wczoraj w nocy normalnie wyłączyłam laptopa z którym wcześniej nic się nie działo i na którym żadnych szczególnych zmian nie dokonywałam. Dziś rano nie mogłam go uruchomić. Zapala się lampka (koło niej jest symbol żarówki albo diody jakiejś) komputer wydaje z siebie dwa prychnięcia jak zwykle…, wiatrak chodzi ale cichutko i to wszystko. Ekran ciemny.

Laptop chodzi ale system nie startuje. Nie ma tego dźwięku windowsowskiego, nic nie słychać np jak podpinam pendriva. Gdy podłączyłam do niego monitor od stacjonarki to jedynie na monitorze zniknęło '‘no signal’'ale nic się nie wydarzyło.

Czy to są objawy rozwalonej karty graficznej, która by mi się akurat spaliła bezobjawowo? Czy to prawda że kart graficznych w lapkach wymieniać się nie da? Nawet jakoś na chama? Czy możliwe, że to poszedł dysk?

Czuję się przefantastycznie bo mam na nim całe życie więc z góry dzięki za jakikolwiek info…

Być może Ci pamięć padła - sprawdź ją na innym laptopie. Jaki to model?

Moim zdaniem płyta główna padła.

Karta graficzna rzadko pada tak bezobjawowo. Zazwyczaj zaczyna od sypania artefaktami.

Ram? Może też, ale częściej daje takie objawy po dodaniu niewłaściwej kostki. Jak kostka siedzi od dawna, to mogłaby sypać błędami, ale nie uniemożliwić start komputera.

HDD- nie. Przynajmniej Bios cośby wyświetlił w stylu “No boot device”.

Wszystkie opcje są możliwe, ale obstawiam jednak płytę główną.