Komp strasznie zmula, chociaż nie ma prawa… wykorzystanie proca niby nie jest duże, a łapie freezy. Szczególnie w czasie przeglądania internetu (do czego używam Opery). Poszukiwania przyczyny zacząłem od puszczenia na noc skanowania avastem i ten jedyna rzecz jaką wykrył, to, że plik opera.dll to jakaś bomba dekompresyjna. Z tym, że jest to plik od operki stacjonarnej chyba, bo jest na dysku, a ja korzystam na tym kompie z portable, więc raczej nie powinno mieć związku.
Na tej portable mogę spróbować, bo też myślałem, że może pen drive nie wytrzymuje przepływu informacji …nie nie ukrywam, ze nie jest to mi na rękę. Do tej pory z operą miałem problemy, ale tylko przy jakichś starszych wersjach (1-2 lata temu) i przy cache powiedzmy na poziomie 5-10 GB. A tu 200 MB nie ma.
To już jest synchro z portable gdzieś w świecie Komputer nie jest mój, wiec nie chciałem nic instalować, wszystko na penie trzymać… ale cos mi się wydaje, że to nie wyjdzie… póki co spróbuję przenieść operę portable z pena na dysk, zawsze bez śmiecenia po rejestrach… a potem tylko się przewali na pendrive.
Swoja drogą po wyczyszczeniu cache jest jeszcze gorzej niż było.
Ok, na dysku jest dużo lepiej… wychodzi na to, że Opera portable nie jest wcale taka portable… trzeba by wszystko jakoś poustawiać, żeby mniej info wymieniała ;] Póki co chodzi płynnie, zobaczę później.
Tak, ale to nie z tym opera.dll był problem. No fajnie, że wszystkie pliki ma razem, ale mogłaby jeszcze z tego pena sensownie chodzić A tu jak cache duży to się zatyka, bo odczytać nie może. Jak cache nie ma, to sama przeglądarka nie wyrabia i reakcja na przcisk po ok. 0,5-1s, skokowe przewijanie, nawet 20s zwiechy we flashu. Jeszcze może kwestia badziewnego pena.
Tak wiem, tylko raczej nie możliwe jest żeby wersja portable korzystała z stacjonarnego Opera.dll ,bo uruchomiana jest z lokalizacji podanej bodajże w opera_install_log.xml -tu ścieżka ,opera.dll Avast coś tu kombinuje …
badziewnego Avasta i zapewne nieidealnej Opery portable.