Cześć, mam problem z laptopem y550p, otóż chodzi o to, że komputer chodzi normalnie cały dzień, powiedzmy włączam go rano i wyłączam późnym wieczorem - wszystko chodzi jak ta lala, można w coś pograć lekkiego, komp się nie zawiesza, nie ma artefaktów na ekranie, nie grzeje sie - wszystko gra.
Przychodzi noc, wyłączam laptopa, a rano… no właśnie, rano potrzebuje przynajmniej 15 minut, żeby laptop zaczął działać “normalnie”. Mianowicie sęk w tym, że przy włączaniu, ekran startowy gdzie pisze Lenovo, info o biosie, f2 to bios etc. potrafi podzielić się na 6 częsci, i na każdej wyświetlane jest to samo, w końcu włącza się windows - normalny pulpit - też jest podzielony, klikam uruchom ponownie, odpala się już normalnie jeden ekran bez ceregieli, jest windows i nagle ekran wyłącza sie/włącza się i tak w kółko przez powiedzmy 30 sek i komunikat na dole po prawej - sterownik nvidia przestał działać, ale odzyskał sprawność. Robię reset kompa - voila - wszystko chodzi, przez calutki dzień się nie zawiesi, nie zgasnie ekran - NIC! sie nie dzieje, zostawiam go włączonego na noc jak coś pobieram, niekiedy działa po 3 dni nie wylączany/usypiany i sobie działa jak należy. p.s - testowałem mnóstwo sterowników, i te z nvidia oryginalne i te z modded inf - dalej to samo
Nie wiem na czym polega ten problem, tak jakby grafika czy co to tam powoduje takie problemy musiała się rozgrzać. W ciągu dnia czasem jak go wyłączę, jakiś brak prądu czy coś na pół godziny/godzine, to włącza się normalnie, ale po całej nocy już ma straszne problemy z tym, jakby po prostu ostygł
Sprzęt: lenovo y550p, i3 M350, 3 gb ramu, gt240m + sterowniki 275.33 z modded INF ze strony laptopvideo2go
Temperatury na grafice są chyba w miare, nie pamiętam jakie były kiedyś, ale jakiś czas temu (może miesiąc) wymieniałem na procesorze i grafice thermopady, a właściwie na procku dałem thermopada a na grafice paste (bo brakło thermopada :lol:) więc w spoczynku temp to 43*C (więc chyba jest ok) a jak już się właczy jakiś film 1080p czy gre jakaś lekką typu carom3d to około 52*C dopóki nie włączy się wiatrak i nie schłodzi troszke.
Robiłem formata, komp jest czysty bez zbędnych badziewi i zapychaczy, sprawdzałem dysk, grafike testowałem, właściwie to już nie mam pomysłu co może się z nim dziać i co powoduje to, że po dłuższej przerwie ma takie problemy z uruchomieniem. Pewnie grafika jest sypnięta, no ale gdyby tak było na 100% to by nie chodził tak dobrze, jak chodzi dopóki się go nie wyłączy, prawda?
Może to wina biosu? Chociaż porównywałem wersje biosu swojego i tego co jest na stronie ze sterownikami do mojego laptopa i obie się zgadzają.
Nie mam pomysłu Ktoś, coś? Proszę o jakieś rady, czy da się to zwalczyć, czy już nie ma opcji i musi być tak jak jest.
Pozdrawiam, i jeśli to zły temat proszę o przeniesienie przez moderatora