Witam serdecznie !
Na ogół sam rozwiązuję problemy z mym komputerem, teraz jednak brak mi pomysłów
Otóż pewnego dnia pracowałem na mojej maszynie (Firefox, Photoshop, bez zbytnich obciążeń) i po kilku godzinach ją wyłączyłem - absolutnie nic podejrzanego się wtedy nie działo, wszystko było w porządku. Po kilku godzinach ponownie chciałem włączyć komputer, jednak spotkało mnie niemiłe rozczarowanie - ekran nie odpowiadał, a wiatraki chodziły jakby je emeryt kręcił (czyt. strasznie wolno). Moja diagnoza: zasilacz lub mobo.
Konfiguracja mojego komputera w chwili awarii:
-
Procesor: Intel Pentium 4 Prescott 3.20 GHz
-
Grafika: Galaxy GeForce 8600GTS Zalman Edition [nówka]
-
Mobo: GA-8I945P Pro
-
RAM: 1,5 GB [GoodRam 1024 i Kingston 512]
-
Dysk: WD Caviar 160GB
-
Zasilacz: Tangan 380 W
A więc rozkręciłem kombajn i aby wyeliminować zasiłkę podpiąłem ją do starego komputera - ten uruchomił się normalnie bez żadnych problemów. A więc wina spadła na MoBo. Na drugi dzień kupiłem Asusa P5B SE i zamontowałem stare podzespoły na niego. Uruchomiłem kompa - działa ! Białe napisy się ładują, przez sekundę wyświetla wszystkie dyski… I sru - wyłączył się.
Myślę - pewnie konfiguracja BIOSU - włączam ponownie, pojawia się Asusowa plansza, wciskam DELETE, robi się test podzespołów i… sru - wyłączył się…
Lekki szok przeżyłem ;/ Żonglowałem RAMami myśląc, że się może zepsuły, uruchamiałem bez dysków DVD i HDD, bez karty grafiki, ba - na zasilaczu za starego kombajna ! I dalej to samo !
Wydawać by się mogło, że pozostaje tylko procesor - jednak ciekawe jest to, że podczas testu podzespołów (tuż przed wchodzeniem do BIOSUu) pojawia się napis w stylu “Taktowanie 3.20 GHz” , a więc czyta mojego Prescotta !
Co o tym sądzicie ?
Pozdrawiam.
EDIT: Zapomniałem dodać, że czyściłem też CMOS, czyli resetowałem BIOSa