@mikolaj_s nie mam na myśli żadnego z tych języków. Temat jest bardzo luźno powiązany z językiem w którym piszę, tym bardziej że język ten opiera się na prototypach, a nie klasach. Dlatego też można powiedzieć, że temat założyłem nie w celu powiązania go z konkretnym językiem, a w celu dowiedzenia się tego, na co w sumie odpowiada drugi link Rolek0 oraz w swoim poście somekind.
@Rolek0 Ja akurat na ten artykuł podany w linku nie trafiłem, choć tytuł kojarzę z Google. Prawdopodobnie tytuł uznałem za niepowiązany z moim tematem i artykułu nie “odwiedziłem”, choć ten pytajnik na jego końcu powinien dać mi jednak do myślenia Link ten wiele wyjaśnia i w sumie porusza dokładnie ten problem z którym borykałem się ja, a rozwiązanie dzięki mordesku czy LonngerM stało się dość proste - nie wgłębiać się aż tak we wszystko, tworzyć klasy kiedy uważa się to za stosowne przy czym mieć na uwadze, że pisze się obiektowo i w celu uporządkowania wszystkiego. Link ten jednak wyjaśnia problem dosadnie i konkretnie, a nie “mniej więcej” - nawet jest tam wymieniona przyczyna takich “filozoficznych”, czyli także moich, rozważań tzn. artykuły i książki podające za przykłady kodu odzwierciedlające rzeczywistość (Person, Animal, Car) utarły we mnie przekonanie o którym pisał somekind. Faktycznie jest tak, że programowanie obiektowe ma jedynie luźno odwzorowywać rzeczywistość dla wygody i porządku, łatwego rozwoju, a nie ściśle.
Pytanie zadane w tytule tematu jest dość ogólne i poniekąd pyta o to w jaki sposób projektować obiektowy kod, a konkretnie klasy w nim. Pyta się o to od strony “filozoficznej”, ale także pod kątem technicznym i projektowym na tyle dobrego rozpracowania klas, żeby zaraz nie było potrzeby kasowania jakiejś z nich w kodzie, albo zmieniania jej w sporym stopniu. To jednak jak niektórzy wyżej zauważyli słusznie, wymaga praktyki, a ja głupio chciałbym od razu wszystko robić doskonale zdając sobie sprawę, że to wymaga wiedzy, ale zapominając, że wymaga właśnie praktyki, prób i błędów.
“Boję” się zrobić coś źle i w efekcie myślę nad tym x czasu z minimalnymi efektami, a przez taki właśnie czas już powinienem przeprowadzić sporo prób zamiast tyle rozważać i myśleć, gdzie to te próby w gruncie rzeczy właśnie odpowiedzą na moje pytania. A uzasadniam sobie to tym, że chcę być jak najdokładniejszy zanim coś zrobię. To jest już mój problem z samym sobą, wiem jakie jest jego podłoże i sięga ono aż do mojego dzieciństwa - wychowania, otoczenia, pewnych “pesymizmów”, trochę mentalności polskiej.