Na kompach znam sie średnio - na tyle, by niczego nie uszkodzić i żeby wszystko działało. Poczytałam troche Wasze posty i postanowiłam zwrócić się z prośbą, a właściwie dwiema:
na moim PC (system Win XP Prof SP2) mam niemal codziennie aktualizowanego Antivira i zaporę Sygate (nawet nie wiem, gdzie ona się zainstalowała - zauważyłam ja dopiero jak próbowałąm zainstalować Outposta Agnitium ;))- do tej pory wszystko jest cacy. Czy warto kontynuować taki mix w sytuacji, gdy z Outlooka nie korzystam i nie zamierzam?
Przede mną wielkie wyzwanie - czeka mnie naprawa laptopa, którego właściciel nie miał zielonego pojęcia o ochronie przed atakami z netu (podłączony chyba nawet bez zapory przez pół roku, urocza kolekcja: trojanów, plików Behaves.Like i Bungle - co robia te dwa ostatnie, bo nie mam pojęcia?). Format jak nic. System Win XP HE, gość korzysta z Outlooka i pościągał sobie z poczty paskudne, tłuste robale. Jaki antywirus i zaporę polecacie dla niego (tak, żeby dobrze działały razem)? Czy avast! i Sygate będą ok?
Łatwo napisać… A jak się szuka loga? W sumie to format laptopa jest wyjściem ostatecznym, bo nie umiem sobie poradzić z przeogromną ilością plików tymczasowych, które blokują RAM i zarezerwowane na jej symulowanie miejsce na dysku…
PS. Zeskanowałam laptopa antivirusem trzeciej kategorii (AntiVirenKit) - żaden inny nie chciał sie zainstalować, nie działały też skanery online. Nie zeskanowałam nawet połowy partycji C (30GB), a miałam 38 plików zarażonych, trojanów z 8… Do tego Win Media Player przestał działać… Jest sens ratować kompa?