Przejechany pies - co grozi kierowcy?

jeżeli to było do mnie to odpowiadam. Nie gdyż poczuwam się do odpowiedzialności za to za co odpowiadam.

TURANKANTOR13 serio nie miał bym psa za 600zł, oczywiście było by mi go szkoda, ale ważniejsze by było dla mnie to czy osobie która go przejechała się nic nie stało. pgr akurat świadkowie niestety byli, ale nie wydaje mi się że to ma wpływ na tą sytuację.

Witam serdecznie

Pozdrawiam

Pod w/w art. Można podpiąć oboje ludzi. Bo jeden zostawił zwierze, a drugi nim zanieczyścił drogę publiczną :slight_smile:

Tutaj bezwzględnie wykroczenie popełnił pies gdyż wtargnął na jezdnie w niedozwolonym miejscu a co za tym idzie :

i

Niczym się chłopie nie przejmuj jak znam życie to policja by powiedziała załatwiajcie to między sobą

Prędkość auta nie ma tutaj znaczenia, bo to kwestia kodeksu cywilnego (ten o odszkodowaniach), nie zaś karnego czy wykroczeń (przewidujące sankcje karne).

Zasada kodeksu cywilnego jest taka, że jeśli ktoś wyrządził szkodę, musi ją wynagrodzić. Inna zasada, że za szkody wyrządzone przez zwierzę odpowiada jego właściciel (jeśli to dzikie zwierzę, wtedy Skarb Państwa, jeśli osoba nieletnia, jej prawny opiekun).

Jeśli pies wpadł pod samochód i wyrządził jakieś szkody, wtedy ewidentnie właściciel zwierzęcia odpowiada finansowo.

No chyba, że to samochód wjechał w psa, a nie pies wpadł na samochód, czyli jakby kierowca samochodu celowo przejechał psa (gonił psa aż rozjechał), wtedy on płaci za psa (i jeszcze odpowiada karnie za znęcanie się nad zwierzęciem). Ale to byłby ekstremalny przypadek, najwyraźniej to pies był bez nadzoru właściciela i wpadł sam z własnej woli pod samochód (może popełnił samobójstwo, kto go tam wie).

W takich przypadkach sądy zawsze zasądzają od właściciela zwierzęcia pokrycie szkód w pojeździe. Jeśli samochód był ubezpieczony i naprawa była na koszt ubezpieczyciela (zawsze należy wybierać naprawę bezgotówkową, inaczej zaniżą kwotę), wtedy właściciel samochodu traci prawo do odszkodowania od właściciela zwierzęcia, ale ubezpieczyciel z kolei może pozwać właściciela zwierzęcia.

No ja wątpię by ktoś gonił czworonoga by go rozjechać, instynktownie by uciekał tam gdzie mu się nic nie stanie tj na plac czy gdzieś w stronę domu, a więc jw roszczenia nie wchodzą w grę, trzeba pilnować i mają nauczkę na przyszłość.