Kiedyś pisałem na temat 6 pulpitów na ekranie na forum dobreprogramy. Zrobić laptopa zrobiłem. Poprostu podgrzałem całe GPU gdzieś do 200 stopni. Wymieniłem pastę, przeczyściłem chłodzenie kompresorem, itp. Podczas testu w grach i przy ciągłym obciążeniu przez jakąś godzine. Nic się nie dzieje. Wszystko działa prawidłowo(zero resetów, artefaktów). Temperatury maxymalnie dochodzą do 70 stopni(CPU) i 65 stopni(GPU). Przy przeglądaniu internetu + WMP11 temperatury: 48-50 stopni(GPU) 45-50 stopni(CPU). Czyli jest chyba git. Laptop jak narazie chodzi przez tydzień i wszystko działa prawidłowo. Wiem że zaraz ktoś napisze że" A CO JA KU*WA WRÓŻKĄ JESTEM?", ale mam pytanie: Ten sposób jest na krótki czas, czy poprostu laptop będzie chodził tak, jakby nic się nie stało, aż w końcu coś innego się nie popsuje?
Z tego co się orientuję, metody “piekarnikowej” używa się w przypadku wystąpienia zimnego lutu. Na karcie graficznej znajdują się elementy takie jak diody, kondensatory itd. Wszystkim im szkodzi wysoka temperatura, a już w szczególności 200ºC. Trudno powiedzieć, jak długo karta będzie działała, jednak bez wątpienia wpłynie to negatywnie na jej żywotność.