Reklama jak wirus - lekceważenie sieci przez nadawcę i bezsilność internautów?
Ostatnio pojawiła się na portalach jakaś chyba nowa generacja reklam, które wywołują czasami nieprzyjemny efekt w komputerze - dokładnie tak jak wirus.
Są to reklamy z elementami ruchomymi, które “wciągają” do ruchu przeglądarkę. Najbardziej charakterystycznym przykładem takiego złego kodu jest np. reklama Orange z wirującymi telefonami. U mnie po chwili zaczyna migać pasek tytułu przeglądarki oraz z głośników wydobywa się seryjne klikanie.
Inny typ reklam, to takie które jakimś kodem blokują przeglądarkę i nie można np. przewinąć czy odświeżyć ekranu.
Ja traktuję takie działania nadawców jako wpuszczanie wirusów, bo komputer zaczyna funkcjonować sam - a mnie pozostaje awaryjne zamknięcie przeglądarki.
Wygląda na to, że kryteria etyczne i bezpieczeństwa w internecie przeszły pod właściwość mocodawców reklamowych?
Czy można zabezpieczać się przed wirusami nie zamykając dostępu do komputera dla reklam nie psujących komputera i nastroju użytkownika?
Zgadzam się. Ja ostatnio blokuję wszelkie reklamy na stronach, o ile jest to możliwe, jeśli nie - po prostu olewam tę stronę. Z tego powodu zmieniłem przeglądarkę, (aktualnie Opera), używam “urlfilter”, oraz bardzo skutecznego, darmowego, stareńkiego “AdMunchera”. I jest nieźle. Myślę, że administratorzy stron, z których reklamy aż wyciekają na biurka, dojdą w końcu do wniosku, że pogoń za zyskiem z reklam, niekoniecznie przynosi porządane rezultaty. Ponadto denerwujące są elementy stron robione we flashu. Te migające i skaczące bzdety, bardzo skutecznie odstraszają coraz większą rzeszę userów. Osobiście, nic nie mam przeciw reklamom, jeżeli są konieczne dla utrzymania strony. Ale niech to będą reklamy z sensem, dyskretne, nie nachalne, i nie próbujące przejmować kontroli nad użytkownikiem.
Niedługo, a może już(?) programy blokujące reklamy wejdą do kategorii antywirusów, gdyż flasche kryteria kwalifikujące do wirusów wypełniają.
Chociaż to chyba jest też opcją (blokowanie flasch’ów) programów antywirusowych. Kiedyś jednak miałem problem z czytaniem serwisów, które po zablokowaniu reklam otwierały się z kilkunastosekundowym opóźnieniem.
Ale, racja - korzystam już długo z polskiego słownika podpiętego przez IE7pro. Teraz jeszcze włączyłem “killera” na flasch i wątroba juz jakby czyściej pracuje.
“… jest to piękny świat. Bądź radosny. Dąż do szczęścia”