Witam!
Mam problem z reklamacją płyty głównej Gigabyte w serwisie proline we Wrocławiu. Płyta została zakupiona 1,5 roku temu (M55plus-s3g na am2). Po 3 tygodniach padł port fdd i po 3 tygodniach reklamacji płyta wróciła naprawiona. W styczniu tego roku kupiłem kartę graficzną na pci-ex (do tej pory używałem zintegrowanej), ale niestety po 1,5 miesiącu padł port grafiki i komputer działał tylko na zintegrowanej. Na początku marca zawiozłem płytę do serwisu i po 3 tygodniach dostałem “naprawioną” - nie działało już nic - komputer nie chciał się nawet uruchomić, BIOS nie wydawał dźwięków - po prostu płyta martwa. Zawiozłem jeszcze raz - znów 2-3 tygodnie i efekt taki sam. Więc zrobiłem 4. reklamację (facet powiedział że dostanę nową!) ale tym razem wysłali ją ponoć do serwisu firmowego Gigabyte i że jest naprawiona. Płytę dostałem, podłączyłem i znów lipa. Zawiozłem ją w tym tygodniu na 5. (!) reklamację - ponoć dostanę nową (facet obejrzał i stwierdził, że “chipset jest upalony” - prawdopodobnie po 1 reklamacji z tego roku, gdy był przelutowany port pci-ex), ale… znów muszę czekać 2-3 tygodnie!
Mam pytanie do Forumowiczów - czy to wszystko dzieje się zgodnie z prawem? Czy po prostu ktoś robi mnie w konia? Po ilu reklamacjach powinni wymienić sprzęt na nowy? Jestem pozbawiony sprzętu już 2,5 miesiąca, a nową płytę dostanę dopiero na początku czerwca…
Żeby było weselej, mam do nich dzwonić i pytać się, kiedy będzie możliwy odbiór, ale… z wcześniejszego doświadczenia wiem, że albo nie odbierają telefonów, albo odbierają i odkładają słuchawkę na bok…
Po prostu nie mam już sił…
P.s. Pozostałe komponenty działają prawidłowo - wszystkie były przetestowane na innej płycie, więc wykluczam to, że uszkodzenie mogło nastąpić np. poprzez złe działanie zasilacza (modecom mc 350W) lub karty graficznej.
Z góry dziękuję za wszelkie odpowiedzi!
Pozdrawiam!