Ostatnio podczas fotografowania padła mi karta SD w aparacie. Po wielu próbach została w końcu wykryta przez laptopa, odzyskałem potrzebne dane i teraz pytanie - jeśli uda mi się naprawić kartę np. poprzez naprawę systemu plików to czy użytkowanie takiej karty będzie się wiązało z podwyższonym ryzykiem takiego incydentu w przyszłości?
Tak, ale ona jest jeszcze do listopada na gwarancji i tak się zastanawiam czy po odzyskaniu danych jej po prostu nie zareklamować żeby wymienili na nową. Karta 32 GB jednak kosztuje te kilkadziesiąt zł.
Dobra karta san disca lub kingstona kosztuje około 60zł więc nie jest to wielki koszt a jak wyjedziesz na wakcje lub gdzieś bedziesz robić WAZNE ZDJECIA to masz pewność że je doniesiesz do domu!
Właśnie ta karta jest SanDiska, kupując aparat postanowiliśmy kupić coś lepszego i niestety z marnym skutkiem. Gwarancji jednak nie ma, ponieważ sprzęt był brany na firmę (tak mi powiedzieli w sklepie).
Polecicie jakąś sprawdzoną kartę SD 32 GB (w aparacie jest slot dużego formatu SDHC a nie na micro SD, ale podejrzewam że może być micro SD w adapterze)?
Moim zdaniem zwykły pech, to żadna kiepska karta i wiele osób jest bardzo zadowolonych. Mi też kiedyś padła karta z serii Extreme (jeszcze typu CF), rozwalając zdjęcia z połowy sesji ślubnej. Nie było czasu na zabawę w odzyskiwanie na miejscu, wsadziłem kolejną kartę i leciałem dalej. Może lepiej kupić 2x16GB?