Straszenie urzędem skarbowym

Witam.

Dziś byłem świadkiem dość przykrej sytuacji, jaka miała miejsce w sklepie komputerowym, połączonym z serwisem. Otóż przyszła dość nerwowa klientka, która chciała by sprzedawca przyjechał do jej domu i zobaczył coś z komputerem. Sprzedawca odmówił, ponieważ powiedział że nie dojeżdża do domu do klientów, tym bardziej że akurat teraz został sam, bo szef jest na urlopie. Pani się na to wielce oburzyła i powiedziała że powiadomi o tym Urząd Skarbowy i oni to wtedy załatwią. I tu moje pytanie: co może mieć do tego Urząd Skarbowy? Czy ta Pani nie przesadza? Nie słyszałem, by serwis miał obowiązek przyjeżdżać do domu do klienta. Wydaje mi się, że jeśli już przyjedzie, to jest to tylko i wyłącznie dobra wola serwisanta. Sprzedawca odmówił przyjechania na miejsce jednak widać było, że ta rozmowa trochę wyprowadziła go z równowagi.

Jest gdzieś zapisane, że serwis MA OBOWIĄZEK dojeżdżać do klienta?

A co ma do tego skarbówka, jak już to Urząd Ochrony Praw Konsumenta. A jeżeli w umowie gwarancyjnej nie ma zapisku o obowiązku serwisowania sprzętu przekraczającego określoną wagę w domu u klienta, to ta pani może mu ewentualnie naskakać.

:wink:

z rozmowy wynikało, że komputer nie jest na gwarancji

To tym bardziej, serwis owszem może wykonać naprawę w domu u klientki, ale za dodatkową opłatą i oczywiście jeśli taka naprawa nie wymaga sprzętu który nie jest przenośny. Wtedy można towar podesłać do serwisu np kurierem lub dostarczyć osobiście (oczywiście na koszt klienta).

mi to bardziej wyglądało jak jakiś szantaż - na zasadzie “jak nie przyjedziesz to wezwę urząd skarbowy”

swoją drogą, nawet nie dziwię się zbytnio sprzedawcy, gdyż też nie uśmiechałoby mi się po całym dniu pracy jechać jeszcze na godzinę lub dwie do klienta

dzięki za odpowiedź fiesta

jak ma znajomości to mogą mu kontrole zrobić,ale teraz chyba są przepisy że trzeba poinformać chyba tydzień przed że bedzie wizyta kontrolera

dziwie się serwisowi że nie chciał zarobić widocznie mają tyle zleceń że nie opłaca im się ruszać tyłka :slight_smile:

ps. Bubu mam wrażenie że ta historia przytrafiła się Tobie.

na szczęście nie

W takim razie jedyne co w tej sytuacji obowiązuje to Ustawa o szczególnych warunkach sprzedaży konsumenckiej. I do domu serwis dojechać musi tylko w wypadku, gdyby towar był zainstalowany na stałe (ew. transport byłby bardzo utrudniony) - można to podciągnąć co najwyżej pod lodówkę czy pralkę. Za to musisz zwrócić koszty transportu.

bo, to jest dosc chamski szantaz - nie wazne czy sklep/serwis jest czysty, czy nie - miesiac kontroli skarbowki + anonimowe doniesienie o rozpowszechnianiu nielegalnych kopii oprogramowania zalatwia kazdy mniejszy sklep 8)