Sześćdziesiąt czy pięćdziesiąt lat temu - ba, 30 - był zupełnie inny świat, zatem - przyśpieszenie technologiczne idzie w takim tempie, że po raz pierwszy w historii człowiek za nim nie nadąża. Przypomnijcie sobie (kto może ) pierwsze dostępne PC’ty… Jak przywiozłem sobie pentium 486 to byla taka maszyna, że ho! I miała całe 3 Gb na twardym i była super nowoczesna mając 64 kilo ramu. To było 12 lat temu! A dzisiaj?
Kolejny raz zgodzę się z Monczkinem - zdaje się, że ścieżką rozwoju będzie bionika, skojarzona z nanotechnologią - to jeden kierunek, drugi - myślę, że duże urządzenia uniwersalne typu mediacenter zostaną wyparte przez wysokowyspecjalizowane peryferia o nanorozmiarach - wystarczy trochę poczytać o współczesnym polu walki - jak zelektronizowani są żołnierze. Zwróćcie uwagę, że już teraz nastąpiło zauważalne przyhamowanie w hardwerze - wykładniczy rozwój hardu z ostatnich lat zastąpiony został rozwojem softu - napędzanego podażą rynku hard.
Innym problemem jest wykorzystywanie komputera - przecież - podobnie jak w ludzkim mózgu - wykorzystuje się efektywnie zaledwie cząstkę możliwości komputerów, szczególnie w firmach.
Za 50 lat mnie już nie będzie na pewno (chyba, że Stwórca coś wymyśli), ale boję się, że już za jakieś 10 lat, kiedy zacznę się moczyć, e-pielęgniarka, monitorująca mój stan wyśle komendę “przewiń” albo coś w podobie.
Nie było by w tym nic złego, tyle, że boję się, że gdzieś zagubią się w tym wszystkim relacje z innymi: jak mnie wkurzy żona, to ją zresetuję, szczeniakom zapuszczę format i tak się będę zabawiał, zanim mnie ktoś nie zdeletuje.
Kiedyś - gdzieś w połowie lat 70 stały felietonista “Młodego Technika”, śp. Bogusław Kitzmann walnął felietonik o tym, jak wszystko jest zarządzane przez komputery, nawet awarie komputerów usuwane są przez inne komputery i idylla była by doskonała, gdyby nie wysiadł ostatni obwód. I wtedy - stała się ciemność. Tak też być za 50 lat może