"Usiłowanie" spożycia alkoholu

Jak to jest z tym w polskim prawie? Czy to prawda, że jak ym niósł otwartą butelke z piwem po ulicy to policja moze mi wlepić mandat za “usiłowanie spożycia”?

Jak trafisz na czepialskich to tak. To jest “podejrzenie spożycia”. Zawsze mogą Cię potraktować alkomatem :slight_smile:

Może to też podejść pod zgorszenie publiczne, nawoływanie do alkoholizmu itp .

O ile pamiętam nie istnieje pojęcie “usiłowania wykroczenia” a karany może być tylko czyn dokonany. Jeśli chodzi o ten konkretny przypadek to zawsze można odmówić przyjęcia mandatu, ale najlepiej już po jego wypisaniu żeby był dowód na to że policjant chciał ukarać za usiłowanie a nie dokonanie czynu zabronionego. I pamiętajcie art. 14 Ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi wyraźnie mówi gdzie nie wolno spożywać alkoholu i nie ma tam ani słowa o słynnych “miejscach publicznych”. W skrócie spożycie alkoholu jest zabronione: na ulicach, parkach, placach (ale nie polanach leśnych) oraz miejscach gdzie jest to zabronione na podstawie odrębnych przepisów. Tak chodnik przy ulicy to część ulicy. Nie chodnik przed blokiem to nie ulica ani plac (chyba że np. rada miasta, osiedla, wspólnota mieszkaniowa wydała np. uchwałę o zakazie spożycia w tym miejscu)

http://prawo.gazetaprawna.pl/artykuly/797439,gdzie-nie-wolno-pic-alkoholu.html

Kiedyś na patrolu chcieli mie spisać :slight_smile: ale miałem zamkniętą butelkę .-) I pojechali dalej niezadowoleni. Najlepiej po rpstu nie pić alko w miejscu publicznym… co zrobisz… nic nie zrobisz.

Dobrze. A hipotetyczna sytuacja. Mam samochod na ulicy. Wpadli znajomi, kilka piwek,chcemy zamówic pizzę. Przypomniało mi się, że zostawiłem portfel w samochodzie. Idę na ulicę, otwieram drzwi i nagle pojawia się policjant i robi rutynową kontrolę trzeźwości. Może mi wmóiwć, że usiłowałem jechać pod wpływem, gdy tak naprawdę chciałem tylko coś zabrać z auta?

Jeżeli nie ma kluczyka w stacyjce to raczej nie mają podstaw do takiego zachowania, jeżeli już musisz takie “coś” zrobić to raczej rób to od strony pasażera… :stuck_out_tongue: I módl się o to żeby silnik był zimny :hahaha:

100% jest 100zł. Kumpel dostał - nie spożywali (co prawda - jeszcze ;)) ale mieli otwarte 0.7 żyta.

ty Xor pomyśl raczej czy potrzebujesz sprowokować taką sytuację o jakiej piszesz…jeżeli potrzebujesz to jazda…

opowiesz z autopsji,że tak powiem…pochwalisz się jakim to bohaterem zostałeś.

co prawda możesz sobie wtedy napisać co chcesz ,bo i tak nie ma jak tego zweryfikować.

dalej myśląc jak semtex (skądinąd fajny gość) kluczyk w stacyjce wcale nie musiałby być od tego samochodu,wystarczałoby żeby był i już po prawie jazdy

a jak ci ekspedientka w sklepiku osiedlowym otworzy piwko i capnie cię tam straż miejska albo Policja to dostanie mandat czy nie?a ty dostaniesz?

zawsze jednak idąc z otwartym piwem po ulicy,będąc trzeźwym jak dzika świnia, możesz spróbować wmówić funkcjonariuszom,że lubisz odgazowane,ciepłe piwo.

jak dodasz jeszcze coś o spoconych,grubych kobietach to pewno puszczą z litości … :-D 

mimochodem możesz wspomnieć też,że “Pustkowie Smauga” to najbardziej rasistowski film roku,bo nie gra tam żaden Murzyn (Afrykanin w nowomowie).opad szczeny mają pewny a ty unikniesz mandatu.nie ręczę jednak za skutek, bo można wylądować gdzie indziej i może to być droższe niż bierze najlepsza cichodajka.tak,że działanie

należy przemyśleć. 

 

po co prowokować takie kretyńskie sytuacje?

jak nabity gość idzie to auta, widzi to Policja to co ma stać i patrzeć?

nachlałeś się to weź taxi albo wal z buta,szybciej wytrzeźwiejesz.

zresztą po co pić alkohol na ulicy? lepiej tam smakuje czy jak?

Daj spokój. To absurd nad absurdami to co się dzieje z piciem alko w miejscach publicznych. Podobnie jak z przechodzeniem na czerwonym gdy nic nie jedzie.

@dakum67 - Każde zdanie powinno zaczynać się z dużej literki :slight_smile:

 

@XOR - Na szczęście to nie Policja czy Straż Miejska ustanawiała takie prawa, tylko góra. Więc jak ktoś ma jakieś wąty to powinien iść do nich dyskutować. Co do mandatów za spożywanie w miejscach publicznych, to jestem za. Jak sobie pomyślę że - w przyszłości - moje dziecko ma się bawić w parku przy chlejących nieopodal ludzików, to się odechciewa gdziekolwiek wychodzić. Największą wadą osób spożywających alko w miejscach publicznych i niepublicznych jest fakt iż są to w większości straszni syfiarze którzy nie potrafią po sobie posprzątać lub ślepe myszy które nie potrafią wyrzucić butelki/puszki do kosza który jest z metr od nich.