Ni z tego, ni z owego poszła sobie płyta główna. Wyglądało to tak, że podczas próby włączania komputera, zaświecała się lampka od dysku i pulsowała od napędu. Ekran pozostawał ciemny, nie było słychać “piknięcia”, a komputer nie reagował na wciskanie resetu, czy powera. Po wyłączeniu “z kabla” i ponownym włączeniu sytuacja wyglądała podobnie. Znajomy zdiagnozował uwalona płyte główną. I rzeczywiście, po wymianie płyty głównej na nową (używaną) komputer zaczął “gadać”. Trwało to jakieś 3 godziny. W tym momencie wygląda to tak samo jak poprzednio: lampka od dysku świeci się na stałe, lampa od napędu pulsuje, komp się nie uruchamia, a ja dostaję szału :twisted:
nie wiem jak sprawdzic zasilacz. Komputer chodził od jakiś dwóch lat i nic sie nie działo. Z pierwszą płyta wyglądało to tak, że najpierw siadła karta dźwiękowa i sieciowa (obie zintegrowane), więc kubiłem nowego SB i sieciówkę. było ok. Po jakims czasie poszło wszystko w cholere, tak ni z gruchy ni z pietruchy. No a druga płyta po kilku godzinach :?
Podłącz inny zasilacz i na nim sprawdź. Skoro poprzednia płyta niespodziewanie padła (takie same objawy jak masz teraz), to pierwsze podejrzenie powinno paść na zasilacz. Nie powinieneś go na ślepo podłączać do nowej płyty głównej bez uprzedniego sprawdzenia czy jest sprawny.
Bardzo możliwe, że to właśnie on jest przyczyną problemów. Jednak zanim kupisz nowy, lepiej jest sprawdzić na jakimś innym zastępczym - pożyczonym. Napisz jeszcze jaki zasilacz masz teraz w komputerze (marka, model, moc) - informacje te znajdziesz na naklejce na zasilaczu.
Tylko nie podłączaj już tego starego zasilacza, bo może narobić dużo większych szkód. Najlepiej utnij kable i wyrzuć, tzn. oddaj to punktu zbierającego zużyty sprzęt :).
Proponuję też sprawdzić raz jeszcze tą starą płytę główną, może wcale nie jest uwalona :).