Woyo

Ja jeszcze nie nie mam .4 marca ide na komisje lekarska :frowning:

Witam,

Po pierwsze, co to jest JK? :wink: Jednostka karna? Nie mam pojęcia, naprawdę. :slight_smile:

A ja wciąż uważam, że szczytem naiwności jest twierdzić,

że taki Richi coś z tego wyniesie.

Niech nie daj Boże zostanie kapralem, to dopiero sobie poużywa.

Wojsko i ogólnie służby mundurowe powinny być rekrutowane wśród ludzi o odpowiednich predyspozycjach.

Taki Richi czułby się tam wspaniale.

Jest twardziel, to i jego kumple “z koju” by go szanowali.

A jak trzeba komuś w mordę przygrzać - no problemo amigo.

On to lubi.

Najczęsciej tacy ludzie są praktycznie niereformowalni.

Na takich resocjalizacja i próba nauki praktycznie nie działa,

jedyna możliwość to skrajne upokorzenie.

Wojsko mogłoby być środkiem, ale zbyt wielu moich znajomych,

popularnych podwórkowych łobuzów wyszło tak samo zdeprawowanych,

jak przed wejściem. Zadnych zmian. Strata czasu i pieniędzy.

Natomiast jeżeli JK to rzeczywiście coś jak jednostka karna, roboty społeczne itp.,

to jestem za. Takich to tylko do roboty.

Tylko nie wiem, co to JK. :wink:

ja tam mam A, ale że studuję to mnie to nie gigla ehehe a jak skończą się studia to też mnie mało obchodzi bo po studiach rzadko teraz biorą, na dodatek ludzie sami się pchają. Ale fakt faktem wciąganie na chama do woja to pomyłka i mam nadzieję że szybko ulegnie to zmianie.

Acha lepiej nie kombinować z kategoriami, bo jak ma się takie D to życzę powowdzenia w znalezieniu pracy.

Intuicja Cię nie myli, to jednostka karna.

Nie byłem w wojsku (kat. E - trwale niezdolny do służby wojskowej - nie kombinowana), więc nie mogę mówić, jak tam jest.

Jednak moim zdaniem ta struktura to nieporozumienie. Przymusowy zaciąg do wojska to kompletna bzdura. Powołuje się ludzi, którzy nie mają do tego serca. Wydaje się państwowe pieniądze na utrzymanie chorej struktury. I gadanie o “zaszczytnej służbie ojczyźnie” to bezsens. Bo czy komuś się wydaje, że w razie wojny ci ludzie faktycznie będą z poświęceniem bronić ojczyzny ? Nie, oni tak naprawdę mają to w d****.

Kolejne skracanie czasu służby (2 lata, 1,5 roku, rok) to tak naprawdę jeszcze jeden dowód na bezsens tej instytucji. Bo co to oznacza - że mamy coraz zdolniejszych ludzi i potrzeba coraz mniej czasu na ich wyszkolenie ? Wydaje mi się, że tak naprawdę jest to utrzymywane, bo daje zajęcie (i kasę) całemu sztabowi przeróżnych generałów, pułkowników i innych szarż, którzy w przwdziwym wojsku nie mieliby racji bytu, bo są na to za głupi.

Jedyną receptą jest moim zdaniem powołanie zawodowej armii. Zrezygnowanie z przymusowego zaciągu, a zamiast tego ogłaszanie naboru dla ludzi, którzy faktycznie chcą w tej armii służyć. Że ta armia byłaby mniej liczna ? Nie szkodzi, lepszy jeden dobrze wyszkolony i oddany sprawie żołnierz, niż pięciu niedouczonych, myślących tylko o tym, jak tu się wymigać, gdzie tu pochlać i… (sami wiecie co, dzieci są, więc :x ). Jednocześnie należałoby przefiltrować kadrę kierowniczą. Wywalić na zbity pysk tych wszystkich darmozjadów, którzy w armii znaleźli wygodną posadkę, a zostawić ludzi wyszkolonych i oddanych armii. Trzeba by tez zmienić system szkolenia. Nie uczyć żołnierzy grabienia śniegu itp., ale postawić na faktyczną edukację, zarówno wojskową, jak i cywilną (języki, nowoczesne technologie, ale też wiedza z zakresu nowoczesnych technik wojskowych, taktyki itp. ). Należałoby to poprzeć dużą dawką zajęć praktycznych (strzelania, obsługa broni, zajęć na poligonach z maksymalną symulacją faktycznych warunków bojowych).

I bez obawy, znalazłaby się na to kasa, bo przeznaczono by na to pieniądze, które teraz są głupio wyrzucane w błoto.

Mimo, że nie byłem w wojsku, mam porównanie dwóch różnych systemów wojskowych. Mój brat odsłużył swoje w jednostce saperskiej w Kazuniu i nie wyniósł stamtąd nic. Poprostu zniknęły mu dwa lata życia.

Ale (z racji mojego zawodu) mam tez styczność z ludźmi po różnych jednostkach specjalnych (spadochroniarze, antyterroryści itp.). I ci ludzie chwalą sobie armię, bo uczono ich tam rzeczy praktycznych. Nabyli tam pewne specyficzne umiejętności, dzięki którym teraz dają sobie radę w sytuacjach ekstremalnych. Jednocześnie służba tam uodporniła ich psychicznie. Większośc to ochotnicy, którzy jednak z różnych względów nie zostali w armii. Jednak nabyte tam umiejętności wykorzystują teraz, służąc w pewnym stopniu społeczeństwu. Pracują teraz jako ochroniarze, członkowie załóg interwencyjnych. I nie jest dla nich problemem unieszkodliwienie rozrabiającego gówniarza. Potrafią myśleć i działać w obliczu niebezpieczeństwa. Jeśliby zaszła taka koniecznośc, potrafili by też napastnika zastrzelić ( a to nie takie proste, jak na filmach).

Na zakończenie:

nie twierdzę oczywiście, że armia powinna się składać z samych jednostek specjalnych. Ale powinien być przeniesiony na całą armię system szkolenia tam praktykowany

Krótko ( :x ) treściwie i na temat :lol:

Mądrego to i dobrze poczytać !!

Pozdrawiam

Och… ta męska duma, której notabene nie lubię… :twisted:

Nawet nie wiesz, jak bardzo się mylisz… 8)

Najprościej tak powiedzieć kobiecie , ale można się naciąć… :stuck_out_tongue:

Aczkolwiek widzę, że większość panów dyskutujących - za “bramą” nie była, przynajmniej jeszcze…

Z tym, że ja nie protestuję, a wręcz zachęcam… :lol:

Choć dla podwórkowych chooligans -> to wręcz winien być nakaz z przymusem bezpośredniego doprowadzenia.

Maniooo, co prawda mówi - że resocjalizacja w tym przypadku nie ma racji bytu…

Ja na to patrzę trochę inaczej:

  • po pierwsze: trochę się przetrzebi na czas woja rozbuchanych blokersów, czyli ich populacja chwilowo się zmniejszy, dobre i to! :twisted:

  • po drugie: zawsze ileś tam owieczek spokornieje i się nawróci.

Po sąsiedzku mam dwóch ptysiów z różnych rodzin (niegdyś tzw. niepokornych, jeden - kilkakrotny poprawczak). Po powrocie z woja - obaj zmienili sie diametralnie. Porobili zaocznie liceum, jeden studiuje i grzecznie chodzi pod rączkę z dziewczyną i pieskiem; a drugi - zaczął pracę w rodzinnym warzywniaku i grzecznie pomaga mamusi.

O dawnym towarzystwie zapomnieli!

Czyli tak też bywa! :slight_smile:

Polecam bardzo dobry serwis o służbie wojskowej w portalu wyborczej!

Cały serwis jest dobry, ale polecę szczególnie artykuł w kontekście tego, nad czym dyskutujemy.

http://praca.gazeta.pl/praca/2078115,47418.html

I artykuł

http://praca.gazeta.pl/praca/1,47418,2539731.html

słowem trzy strony niezłego kompedium na ten temat.

Nie zapominajmy, że również istnieje coś takiego możliwość odbycia zasadniczej służby wojskowej w policji, wystarczy z czymś takim wystąpić.

Jak również możliwość dostania się do elitarnych jednostek, które czegoś naprawdę uczą - o czym wspominał Magik.

Niekoniecznie!

Uważam, ża każdy obywatel powinien się zetknąć z wojskiem tak na wszelki wypadek!

Licho nie śpi, ale wystarczyłoby 3-4 miesiące przeszkolenia i koniec. po jaką cholerę, 1-2 lata woja?

Kiedyś w ramach Układu Warszawskiego, było to koniecznością (oczywiście wg procedur komuchów) ponieważ przeszkolone wojsko, musiało być w pełnej gotowości bojowej w razie ataku NATO na …nie wiem na co!

Inna sprawa, że gdyby wojna wybuchła, to po cholerę nam wojsko skoro po bombie atomowej z koszar wyszły by tylko frytki i skwarki!

I w ogóle nie było by czego bronić bo po Polsce została by tylko wielka dziura! :stuck_out_tongue:

Wojsko jest przede wszystki napędem biznesu, ponieważ każde gówienko dla wojska kosztuje fortune!

Pamiętam jak w wojsku oglądałem pocisk sterowany kablem, który w tamtych czasach kosztował tyle co samochód marki np. “Polonez”

To gówienko mieściło się w w jednej dłoni, a w razie wojny ile potrzeba by było tego badziewia?

Żeby zrozumieć o jakich pieniądzach mówimy, wystarczy powiedzieć, że amerykańskie pociski sterowane typu: “Cruise”, czy tez “Tomahowk” kosztują (jedna sztuka), tyle co jednoroczny budżet polskiego lotnictwa!(sic!)

Jasne, ale należałoby powiedzieć sensownego przeszkolenia , a nie skoszarowania ludzi i nauczania równego maszerowania i salutowania dowódcom.

A to już mitologizowanie. Każdy , nawet najbardziej szurnięty watażka na tym świecie wie, że atom to ostateczność i konsekwencje mogą być zbyt straszne. Dlatego cały czas prowadzi się wojny konwencjonalnymi metodami (przykładów mamy aż nadto we wspólczesnym świecie).

Tak jest na całym świecie. Wszędzie na zbrojenia wydaje się fortuny. Tylko że trzeba jeszcze umieć się posługiwać tymi drogimi zabawkami. Choćby nasza armia dostała w prezencie najnowocześniejsze zabawki, to co jej po tym, skoro nie ma kadry, która potrafiłaby nauczyć żołnierzy posługiwać się tym sprzętem.

I to jest własnie problem, że tak pozostało. Co z tego, że czasy się skończyły, kiedy ludzie pozostali. Nasza armia cały czas przypomina pospolite ruszenie, gdzie to dużo nas, ale wartość bojowa jest, hmm… kiepska. Jaskrawym przykładem na to, że generałowie nie chcą zmian, jest jednostka “GROM”. Ponieważ doskonałość tej jednostki (nieraz podkreślana przez takich speców jak SAS czy Rangers) jednocześnie obnażała słabość reszty armii, co się zrobiło ? Zamiast starać się dostosowywać resztę do ich standardów, łatwiej było rozbić jednostkę. Zwolniono jednego z najlepszych dowódców, jakich mieliśmy (na dodatek lubianego przez żołnierzy), zniechęcano żołnierzy do służby (np. obniżając pobory) i zamykano jednostkę w jakichś chorych strukturach. Ale to było prostsze, niż wywalić zza biurek darmozjadów po moskiewskich szkołach.

Rekordy długości postów !!

Ja i moi koledzy , znajomi zawsze mile spomianają chwile w wojsku a przed jak to każdy narzekał :slight_smile:

Jak jesteś po to może tak. Przed nie było tak wesoło. :smiley: