W ostatnim czasie mam problem z Windowsem 7. Od świeżej instalacji do pewnego momentu wszystko jest OK, a w pewnej chwili np. przy instalacji Office system się wiesza a jego ponowne uruchomienie nie jest możliwe- naprawa Windowsa też się zawiesza. Oczywiście próbuje przeinstalowywać system (przy instalacji dziwi mnie fakt że Kopiowanie plików trwa kilka sekund) ale po pewnym czasie wszystko powraca. Pomijając fakt, że np. po instalacji Office-a czy przy dzisiejszej reinstalacji próbie włączenia qTorrenta system odmawia współpracy to np. GG11 po paru minutach zawiesza się, wykorzystuje procesor w 50% i trzeba je jeszcze raz uruchomić.
Czy możliwe że mam wirusa?
Kolejna hipoteza to taka, że gdy za pierwszym razem mi się zepsuł miałem 64 bitowy system teraz instaluje 32 bitowy i ciągle to samo.
Mam na komputerze 3 partycje: 1) Systemowa 2)Dane i 3)Programy itp. i właśnie obawiam się, że z tą 3 coś było nie tak- kilka razy bluescreeny i GParted też nie bardzo chce ją formatować, ale usunąłem ją i zostawiłem zamiast niej czyste miejsce, ale problem pozostał.
Co powinienem zrobić? Myślicie że to wina systemowa czy sprzętowa?
W ciągu tygodnia musiałem z 3 razy przeinstalowywać system- teraz piszę z niego i niby wszystko jest OK nie licząc tego GG.
Miałem już okazję serwisować komputer, któremu również sypał się Windows po pewnym czasie i okazało się, ze twardziel ma od groma bad sektorów i po mojemu u Ciebie może być dokładnie to samo. Jeszcze mocniej w przekonaniu utwierdza mnie fakt, że Gparted miał problem ze sformatowaniem partycji na tym dysku, tak więc zainstaluj sobie HDTune i podaj screena z zakładki health.
Wejdź w zakładkę Error Scan i wykonaj PEŁNY skan. Dosłownie kilka dni temu miałem do czynienia z dyskiem WD 120GB, w SMART wszystko ok, a skan wykazał mnóstwo bad sectorów…
Ok, już robię pełny skan. Jeśli się to wykluczy to macie jakieś inne pomysły?
Aaa i jeszcze czy HD Tune sprawdza też bad sectory w miejscach którę nie są przydzielone do żadnej partycji? Chociaż wtedy nie powinno być problemu z systemem…
Bad sectory na dysku = jak najszybciej skopiuj ważne dane na inny dysk i jeżeli dysk jest jeszcze na gwarancji wyślij go do serwisu, jeżeli nie, należy kupić nowy dysk twardy.
Dzięki, czytałem o jakiś programach co formatują dyski tak,żeby potem bad sectory były omijane, co o nich myślicie? Jest jakieś inne wyjście niż kupno nowego dysku?
Przecież autor już o to pytał, czy coś to da. Moim zdaniem takie zerowanie nie ma sensu, bo prawda jest taka, że kompa trzeba zostawić na kilka lub kilkanaście nawet godzin(w zależności od pojemności dysku), przed zabiegiem bawić się w kopiowanie w wszystkich plików, potem bawić się w partycjonowanie, wgrywanie systemu + reszty szmelcu. Zabawa jest nie warta czasu, bo znowu będzie to samo. Najlepiej oddać laptopa, na autoryzowany serwis jeżeli jeśli jest na gwarancji, albo dysk wysłać na gwarancję producenta jeżeli ma i tyle w tym temacie.
– Dodane mniej niż minutę temu –
A ja właśnie słyszałem, że Caviary blue należy szerokim łukiem imijać i jak już brać Caviara, to tylko Black. Kiedyś znalazłem nawet ranking awaryjności dysków i z niego właśnie wynikało, ze seria black jest najmniej awaryjna.