24 godzinna legalność

A na dodatek wykazał się dogłębną znajomością łaciny :wink:

Witam.Zastanawia mnie czemu wielu użytkowników tego forum stosuje własne interpretacje prawa, pomimo, iż wielokrotnie już zostało to wyjaśnione przez prawników ,że pobieranie filmów i muzyki na własny użytek, z internetu nie jest nielegalne, oczywiście po spełnieniu warunku o rozpowszechnieniu publicznym tego utworu lub filmu.Dowodem na to jest choćby link podany przez kolegę bolivara.Dopiero udostępnianie w internecie takiego utworu jest nielegalne. Nie róbmy się bardziej papiescy od papieża.Oczywiście można podejść do tego moralnie, a wtedy niech każdy decyduje sobie czy ściągnięcie filmu jest dla niego dopuszczalne czy nie, ale nie można narzucać własnego zdania innym.

Pozdrawiam

Wojtek

Tyle że problematycznym jest interpretacja co należy rozumieć przez pojęcie upublicznienie.

Czy jest to oficjalna premiera płyty filmu, czy udostępnienie utworu poprzez jego dystrybutora czy samego artysty w internecie.

Na pewno nie uważam że jeżeli utwór został zamieszczony w sieci przez osoby trzecie (bez wiedzy i pozwolenia autora) jest to przesłanką do tego że utwór można legalnie pobrać, nawet w rozumieniu litery polskiego prawodawstwa.

I tutaj jest pogrzebany, i stąd są niejasności i wątpliwości.

Spotkałem się z taką interpretacją tego zagadnienia, że już premiera filmu( np. w kinie, w USA) jest publicznym rozpowszechnieniem danego utworu i trudno się z tym nie zgodzić.Poniżej cytat zaczerpnięty z witryny KŚ z linka podanego przez kolegę bolivara

“Prawnik Dorota Bryndal podkreśla jednak, że jeżeli twórca nie udostępnił utworu publicznie (na przykład film nie miał jeszcze swojej premiery) - nie ma możliwości powołania się na dozwolony użytek, ponieważ brak jest elementu rozpowszechnienia.”

W świetle polskiego prawa pobranie takiego utworu jest legalne ,a inna sprawa to wątpliwości natury moralnej, ale w tym wypadku nie ma to znaczenia ponieważ mówimy o legalności danego zadziałania , a nie o moralnym aspekcie sprawy.

…czyli :

ściągasz co popadnie = legalne (inspektor gadżet nie zapuka do twoich drzwi :wink:

udostępniasz to co ściągasz = nie legalne (Anna Maria Wesoła sprawi żebyś posiedział :wink:

ściągasz co popadnie (a raczej co płatne) = okradasz (czytaj ukatrupiasz) autora(ów) finansowo i mentalnie

ściągasz co popadnie (żeby to wypróbować) a potem to kupujesz = wspierasz autora(ów)

Przepraszam a gdzie ja napisałem, że to tłumaczenie?

Ja tam widzę dwa zdania i to w dwu rożnych akapitach…

Rozumiem, że teraz moderator na dobrych programach zajmuje się wyśmiewaniem użytkowników z marnym zresztą skutkiem?

A co do “zamienników”.

Czy ja gdzieś twierdze, że nie ma zamienników?

Ale uczelnia wymagała na mnie korzystania z konkretnego programu, ja nie miałem nic do powiedzenia.

Miała być symulacja w Matlabie i nikogo nie interesowało, że ja mam Scilab-a…

Prezentacja w PowerPoint i komisje egzaminacyjną szanowną nie interesowało, że ja mam Impress-a.

Teraz mój znajomy w technikum informatycznym ma przedmiot Grafika Komputerowa i Multimedia i przerabiają co?

Corel-a, a jak się zapytał czy można prace kontrolną oddać w Gimpie to się dowiedział, że ma być z Corel-a bo tak jest w programie…

Tak więc pisanie, że są zamienniki i twierdzenie, że “strzeliłem z grubej rury” jest bardzo odległe od rzeczywistości.

Alternatywą można też nazwać :

-zostanie po lekcjach lub zajęciach i zrobienie tego na komputerach klasowych

-wypożyczenie tego programu

-zrobienie tego w bibliotece szkolnej lub innej

-przemyślenie projektu na kartce a później wykonanie na wersji trial programu

-zrzutka na program z kumplami którzy też nie mają tyle kasy

-zrobienie projektu w swoim domu na darmowym programie i konwersja na format programu który jest płatny

-napisanie pisma do dyrekcji że nie ma się kokosów na koncie do kupna drogiego programu i prośba do zrobienia projektu na darmowym programie

ps: To że szkoła/uczelnia ma kase na program za 500 zeta plus licencja na ileś tam stanowisk nie zmusza cię do kupowania lub piracenia tego programu na swój użytek

ps2; Nikt cię nie obraża co najwyżej “puentuje” twoje proste myślenie w końcu jesteś studentem a studenci inteligentnie kombinują jak najtaniej zrobić coś epickiego (http://studentpotrafi.pl/) :wink:

tematem “legalności” zajmuję się od kilku lat i często podczas kontaktu z użytkownikami internetu, pracownikami firm słyszę o tych 24 godzinach. Jednak nigdzie w ustawie o prawie autorskim oraz przepisach prawa nie ma o tym żadnej wzmianki. Dodatkowo pytałem wielu specjalistów, wszyscy zgodnie odpowiadają, że jest to jakiś wytwór internetu…

Także uważajcie z powoływaniem się na takie “usprawiedliwienia” :slight_smile: