30-dniowe wypowiedzenie umowy,której nie ma

Koleżanka kilka lat temu założyła sobie internet za pośrednictwem kafejki internetowej,która jako pierwsza na naszym osiedlu wypuściła internet w eter. Przez powiedzmy 5 lat wszystko grało jak należy. W 2013 roku zaczęły się problemy. Średnio raz na miesiąc internet zanikał na parę dni. Jedyne co słyszała przy składaniu reklamacji to to,że ma zepsuty router. Jakoś nie wymieniała go i internet po jakimś czasie wracał. Teraz chciałaby zamienić dostawcę na UPC. Dzwoni do kafejki zapytać co w takiej sytuacji powinna zrobić. Pani wypytała o niezbędne dane i oświadczyła,że oni w systemie nie mają takiego abonenta,ale faktycznie sygnał pod ten adres wychodzi. Zapytała,czy koleżanka ma nową umowę,bo zmienił się 2 lata temu dostawca. Koleżanka mówi,że nie ma żadnej umowy,ale rzetelnie co miesiąc robi opłaty.

 

Co w takiej sytuacji zrobić?

Nie chodzi tu o zwrot pieniędzy,bo jakby nie było internet miała,więc za niego płaciła.

 

Tylko oni się mocno upierają,że pomimo tego,że nie ma umowy i oni też nie mają śladu po niej koleżanka ma złożyć 30-dniwe wypowiedzenie. Wypowiedzenie czego?

Nie ma umowy, przestaje płacić od danego dnia i tyle… Nie ma co się czarować, nikt jej do żadnej odpowiedzialności nie pociągnie, obie strony nie mają podstaw.

 

Jeżeli chce niech napisz krótkie wypowiedzenie korzystania z usługi i tyle.

Należałoby znaleźć oryginalną umowę i jeśli nie była terminowa, to mimo wszystko ją wypowiedzieć. Operator może i ma bałagan w systemie, ale jak umowa nie była wypowiedziana, to obwiązuje i jak ją znajdzie, to mogą być problemy.

 

Jeśli się jej nie znajdzie, zawsze lepiej wysłać wypowiedzenie nawet bez numeru (jeśli był) i daty oryginalnej umowy, niż nie wysyłać go wcale.

Niech koleżanka upewni się, że nie było żadnej umowy. Nie chce mi się wierzyć, że od tak kafejka zapewniała jej usługi za free, a nawet świadczyła reklamacje. Jeżeli ma jakąś - niech wypowie pierwotną lub najaktualniejszą (nawet jeżeli to umowa sprzed lat).

Generalnie problem (ryzyko) widzę takie, że teraz kafejka nic nie zrobi, ale za dwa lata uzna ją za dłużnika i sprzeda dług z odsetkami dla firmy windykacyjnej. I wówczas ich kopia umowy się znajdzie, a koleżanka nie będzie miała papieru na to, że z umowy (skutecznie i formalnie) zrezygnowała.

Opcjonalnie może zapytać na jakiej podstawie dokonywała płatności (czy firma wystawiała faktury, czy rozliczała się z Urzędem Skarbowym itd)…