DUCH
(Duch)
10 Maj 2005 15:37
#1
Czy możliwe jest stworzenie programu bez błędów? Jeśli nie, to ile błędów mogą popełnić deweloperzy. Odpowiedzi na te pytania w wywiadzie dla Business Week udzielił Watts Humphrey, człowiek, o którym sądzi się, że wie jak tworzyć programy bez błędów i na czas…` Watts Humphrey - nazywany w środowisku programistów “ojcem jakości oprogramowania” - jest członkiem Carnegie Mellon University’s Software Engineering Institute. Najbardziej znanym dziełem Humphreya jest Capability Maturity Model (CMM) - metodologia pozwalająca na efektywne i szybkie tworzenie “wolnego od błędów oprogramowania”. Certyfikaty CMM przyznawane są producentom oprogramowania, w których aplikacjach popełnia się nie więcej niż 1 błąd na 1’000 linijek kodu. Przykładami takich bezbłędnych i szybkich (czytaj: certyfikowanych przez CMM) przedsiębiorstw, są Microsoft i IBM. Redaktorzy serwisu The Inquirer odnieśli tę metodologię do najpopularniejszego ostatnio produktu Microsoft - systemu Windows XP. Liczbę linijek w kodzie źródłowym WinXP ocenia się na 40 milionów (stan z 2002 według SLOC). Przyjmując, że na tysiącu linijek siedzi jeden bug, otrzymamy liczbę “tylko” 40 tysięcy błędów… Jak sie okazuje, to i tak mało. Z danych, które wyciekły z Microsoft 5 lat temu, wynika, że Windows 2000, czyli najbardziej niezawodna - zdaniem Keitha White, kierownika sprzedaży z Microsoft - wersja systemu giganta z Redmond, zawiera 63 tys. błędów. Przy długości kodu około 35 milionów linijek, wypada po jednym błędzie na ok. 555 linii kodu źródłowego, co wskazuje, że w tym przypadku Microsoft nie uzyskał certyfikatu CMM. Nie wszystkie jednak przedsiębiorstwa używają CMM. Tak naprawdę, trudno ocenić częstotliwość popełniania błędów. Humphrey w wywiadzie dla Business Week porównuje używanie podobnych systemów oceny do sterylizacji przed operacją. “Nikt z nas tego nie lubi, ale należy to zrobić, aby nie zabić pacjenta”, twierdzi Humphrey, a niechęć do używania CMM, czy też następców tej metodologii - w postaci systemów TSP (Team Software Process) i PSP (Personal Software Process) - nazywa “ospałością”. Fernando Cassia z The Inquirer zastanawia się tymczasem, czy stworzenie programu o długości 999 linii kodu uchroni tę aplikację całkowicie od błędów… autor: Marcin Maj źródło: Dziennik Internautów
i co wy na to… od razu informuję, że nie czepiam się giganta z Redmond, ale skoro wszyscy to wszyscy, nie
tak czy owak zwala z nóg zwłaszcza ten fragment o Win2000 tak chwalonym we wszelkich kręgach informatycznych :-s
iGreq
(iGreq)
10 Maj 2005 16:13
#2
W ydaje mi się, że na 40 milionów linijek 40 tyś błędów to jednak mało…
T o samo tyczy się 2000, to naprawde b.dobry OS, wszystko zalezy jakiej wagi są to “błędy”
Kos
(Kos@)
10 Maj 2005 19:27
#3
Cieszmy się że tylko tyle błędów jest popełnionych.
Tak naprawdę Windows jest bardzo dobrym systemem, jednak większość ludzi nie potrafi po prostu go obsłużyć i stąd taka opinia. Najłatwiej “zwalić winę” na sprzęt- bo jest do du*y, co nie?
Dużo osób chwali Linuksa, który też nie jest zły. Jednak tutaj mamy mały paradkos, ponieważ większość osób które go chwalą, w życiu nie widziały KDE czy GNOME… Najłatwiej paplać językiem.
A ja tak czy inaczej, uważam Windowsa za naprawdę dobry system.
_Ziom
(>Ziom<)
10 Maj 2005 19:42
#4
Owszem, zgodzę się, ale do grania i do nietypowych aplikacji.
Pracować jednak wolę na Linuksie, bo jest i szybszy i wiem że nie wyskoczy mi żaden BSOD podczas zapisywania pliku we writerze
no ale dużo bym zrobił za te 1500 zł na oryginalnego Wina, choćby, żeby zagrać w parę gierek, których nawet nie rozpakowałem.
Kos@ jakby wszyscy byli za linuxem z czego by szło że kilo gier aplikacji byłoby na niego to byś był za linuxem i takie pytanie ile razy resetujesz kompa na mieś