Antywirus-czy jest sens.....?

No, Panowie (i Panie, jeśli jakieś tutaj są).

Właśnie kończę skanowanie, oto wyniki:

Jeden plik to jakieś adware, pozostałość po nieaktywnym programie, pliczek sobie leżał i bez problemów dał się usunąć. Drugi plik to jakiś trojan, ale o niego się nie martwię, bo tego akurat trzymam na dysku z pewnych powodów, nigdy go nie uruchamiałem. Trzeci plik to ‘not-a-virus:Client-IRC.Win32.mIRC.621’. Nie wiem co kaspersky od niego chce.

Tak więc po roku używania nie mam się czym martwić.

Nie wiem, czy porównanie do samochodu i pasów bezpieczeństwa jest na miejscu. Pasy bezpieczeństwa nie sprawiają, że samochód wolniej jedzie. Pasy bezpieczeństwa nie powodują problemów z silnikiem i pasażerami.

Jazda samochodem, to w pewnym stopniu zdarzenie losowe, nigdy nie wiadomo kto w Ciebie walnie.

Używanie komputera to już nie jest taka losowość, doświadczony użytkownik wie co robi i uważa. Owszem, każdy popełnia błędy. Ale prawdę mówiąc, to i z antywirusem można ‘wpaść’ jeśli się nie jest rozważnym, tak samo jak zapięte pasy nie pomogą przy prędkości 200km/h.

W takiej Viście ze skonfigurowanym UAC tak, aby prosił o hasło zamiast o akceptacje to można długo pożyć bez wirów. Kolega ma Vistę x64 prawie od nowości i nie ma wirusów głownie dzięki UAC.

Mam podobnie, z tym że ja nie łapię wirusów, a jak jednak jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności dostanę jakiegoś “gratisa”, to nie robię formatu dysku, tylko go usuwam.

System stoi od 2005 r. Pracuję na koncie administratora (w pracy na koncie użytkownika). System instaluję na nowo przy zmianie dysku lub wymianie płyty głównej.

Jeśli stawiam system jakiemuś nowicjuszowi, również nie instaluję antywirusa (chyba że na wyraźne żądanie). Nadto wyłączam komunikaty Centrum bezpieczeństwa (lub wyłączam całe Centrum). Taki użytkownik i tak w razie prawdziwego zagrożenia sobie nie poradzi (byle śmiecia to każdy antywirus wykryje, gorzej jak trafi się coś poważniejszego), a dodatkowe komunikaty o tym, że antywirus coś tam znalazł (zazwyczaj jest to zupełnie nieszkodliwy śmieć, np. jakaś część kodu strony WWW) będą go tylko stresować.

Usuwałem już kiedyś wirusy z komputera z Nortonem na pokładzie. Bezpośrednio po uruchomieniu wyskakiwało okno NAV, że coś tam znalazł (nie potrafił tego usunąć). Nie dało się tego okna w żaden sposób zamknąć (natychmiast otwierało się z powrotem). Musiałem wyrzucić Nortona z rejestru z autostartu (laik nawet nie ma pojęcia jak to zrobić), dopiero potem mogłem przystąpić do odwirusowywania.

Antywirus czy tzw. pakiet bezpieczeństwa to zbędna aplikacja, niepotrzebnie obciążająca system. Poza tym każdy dodatkowy program to potencjalna droga ataku lub źródło innych problemów, np. Comodo AntiVirus kładzie systemy, a któraś wersja Nortona miała dziurę, która umożliwiała osobom z zewnątrz swobodne przeglądanie i edytowanie danych na dysku użytkownika.

AV zbędna aplikacja -.- .

Zależy , dla extra doświadczonego informatyka wirki to nie problem , nie wchodzą na strony nie warte zaufania , nie logują się z kompa na konta np.bankowe itp, itd.

Ale dla zielonego AV to podstawa .

No i zależy od sprzętu , jedni nie odczują AV a inni odwrotnie .

A Pendrive i cd to inna sprawa . Jak kolega da wam CD z zdjęciami ( który nie ma AV z waszego powodu ) i płytka ma wirka to co ??

Ciekawostka z WikiPedi

Masz nauczkę, żeby na 2 raz nie instalować wersji beta (CAV 2 beta). :smiley:

Niby to czemu Ci doświadczeni informatycy mają się nie logować na internetowe konta bankowe ??

:stuck_out_tongue:

Jest sens.Chyba.Ale tak sobie często myślę,że głównie dla mojego komfortu psychicznego,że niby ktoś czuwa nad moim bezpieczeństwem.Miałem kilka programów antywirusowych i darmowych i płatnych.I tak sobie myślę ,że wszystkie one są jednakowo głupie.Różnią się tylko stopniem upierdliwości.Najbardziej podważyły moje zaufanie do tego rodzaju oprogramowania fałszywe alarmy po instalacji legalnego oprogramowania.Z płyt,gdzie nie ma prawa być żadnego syfu.I robią coś takiego(fałszywe alarmy)wszystkie antywirusy,tak płatne,jak i darmowe.I jeśli jakiś program coś mi znajdzie ,podniesie alarm,to oczywiście zgadzam się na naprawę,usunięcie problemu,ale wcale nie jestem pewien,czy faktycznie był to jakiś atak.Co raz częściej sobie myślę,że był to tylko wymysł chorej “wyobraźni” programu.Bo jak sobie sam wgrałem wirusa,to żaden program nie mógł go usunąć:)Zdaję sobie sprawę ,że nie ma zabezpieczeń idealnych,ale każdy firewall,który mnie pyta ,czy pozwolić się gg podłączyć do neta,aż się prosi by go wywalić,bo on o programach wie tyle co ja.A do szału doprowadzają mnie wszelkie płatne internet security,które w pierwszym rzędzie odcinają neostradę.Co to za zapora ,która nie zna podstawowego dostawcy internetu?

Niestety trzeba mieć jakieś zabezpieczenie,ale trzeba pamiętać,że jest ono tak samo mądre ,jak użytkownik programu.