A ja myślałem, że asystenta już nie ma, bo go dość długo już nie widuję, tak jako zalogowany, jak i jako niezalogowany - pewnie różne “block” na przeglądarkach likwidujące dyskoteki na stronach jego też ukryły…
Czy może klikając w “Pobierz program” bym jednak nieświadomie z niego korzystał? Nie pamiętam co on takiego miał robić - szczególnie co miałby robić na Linuksie…
Ale nie widzę tam osławionego napisu “Asystent pobierania włączony”.
Sprawdzałem na programach z “listy” nowych wersji na stronie głównej. Przy niektórych był asystent, przy innych nie (np. przy Avaście i przy Pale Moon).
Człowiek przyzwyczaił się do abstynenta pobierania. Jakby nie było, nawet polubić można. Wróg, ale swój. Zwykle według potrzeb, programy wybiera się najczęściej z linków wszystkie wersje.
Nie ma się co śmiać. W bibliotece dobrychprogramów jest wiele tysięcy aktualizowanych wersji. Zagrożeń w instalatorach od producentów jest tyle, że taki asystent pobierania, to drobny abstynent, rzec można, że szczeniaczek, no może 1 procent zagrożeń. Skanując na virus total po kolei nowe wersje programów, znajduje się tyle zagrożeń, że szok.
Bzdura. Tak, w porównaniu do zagrożeń kryjących się w niektórych programach to syf z asystenta jest niczym. Jednakże, ten “szczeniaczek” dodany do prawie każdego programu z tych kilku tysięcy robi tyle samo złego co te kilka/kilkanaście/kilkadziesiąt ukrytych w losowych programach przez za cwanych producentów. I gdzie ten 1 procent? Raczej 90…
1% (czy około tego) naiwnych załapie się na sponsorowanego szkodnika? Może tak. Jednak - pewnie do tego złośliwie i nagminnie pobiera się z linków wszystkie wersje, a z agenta nie wyrazi się zgody na sponsorowany program i też się pobiera instalator programu na dysk do dokumentów, czyli prawie wszyscy.
Pobieranie z DP jest masowe. Redakcja mogłaby palnąć statystykę, czy dziennie to dwa tysiące pobrać, czy siedem tysięcy. A w dni, kiedy dorośli się nudzą, to nawet więcej. Gdyby skazanych na treści agenta było tysiące, tyle byłoby płaczu, czyli nakapana cysterna.
Nikt nie ustawił rangi problemów na właściwym miejscu. W tym jest zgryz, gdyż na każdym poziomie agent pobierania widziany z perspektywy oddolnej, to potwor jakiś, smok jakby. Straszy systemy i zagania naiwnych do zagrody horrorów.
Z trzeciego piętra widok jest inny. Agent pobierania, to raptem karzeł dwadzieścia razy mniejszy od lipy. A za lipą dość śmiesznie wygląda tłum zawodzących płaczek.
Chórek był niezły przez tych kilka lat. To była agenta orkiestra nadęta. Ale to nagrania z festiwalu. Wygrała owca z dzwonkiem. Dostała siana i nawet ją boki nie bolą ze śmiechu. Właściciel sprzedał farmę i też dostaje siano. Dziwne rzeczy się dzieją.
Trzeba zawsze wyżej wchodzić, żeby mieć większe perspektywy. Tego wymaga postęp. Nawet zgadzam się z 5%, chociaż z avastem (post wyżej), to przegięcie, gdyż na portalu nie oferowano agenta przy antywirusach. A szkoda, bo nawet spysfelter pokazuje, że avast śledzi klawiatury. Keylogger siakiś. Ale avast jest promowany, dobreprogramy go polecają.
Tylko, jeżeli karłów jest wiele, wiele tysięcy to powalą te pojedyncze lipy z łatwością. Tu chodzi o ilość i inwazyjność. Przez to jest to o wiele groźniejsza machina od pojedynczych programów z wirusami. ;)
Ten wątek to jedno wielkie bicie piany, ileż można powtarzać to samo, wszystko, a nawet więcej zostało powiedziane, pozostaje się z tym pogodzić albo odejść, ale ten wątek zalicza kłódkę. Jeżeli redakcja zdecyduje inaczej to ją zdejmie.