Jutro wybieram się zatem do serwisu, ale nadal nie jestem pewien czy warto mi kupować nową kartę. Trochę żal bulić kilka stów na coś, co może mi wcale nie pomóc. Ale z drugiej strony, skoro format dysku C: i stawianie nowego Windowsa nic nie dało, to chyba innego wyjścia nie ma… Wszak dysk działa sprawnie, procesor też bez zarzutu.
Te 4% “wiatraczka” to taka norma, czy tam uderzać jeśli chodzi o źródło problemu?
To znaczy, ja tąprędkość zmieniałem już kilkukrotnie innym programem, mimo to efektów wymiernych nie było. Gry nadal padały jak muchy. Wiecie co mnie najbardziej niepokoi? To, że oglądać filmy mogę, buszować po necie mogę, ale nawet najśmieszniejsza gra sprzed 200 lat zabija mi komputer.
Gdyby się okazało, że to jednak nie jest wina karty to masakra :<