Baza danych do prac malarskich

Mama mojego kolegi maluje obrazy. Tworzy ich spore ilości od wielu lat, z czego większość wisi u nich w domu, część została sprzedana. I tu pojawia się pytanie - czy ktoś zna jakiś program do katalogowania takich dzieł? Tak, żeby udało się dodać zdjęcie, otagować (ot, choćby kategoriami jak portret czy martwa natura albo kolorystyką, np. ciepłą lub zimną), do tego parę dodatkowych pól (wymiary, materiał, rok powstania, jakieś dodatkowe notatki). Oczywiście można to tworzyć w formie dokumentu Worda, ale ewentualna późniejsza zmiana formy to będzie katorga. Można skorzystać z Accessa czy jakichś tego typu pochodnych, można też napisać coś samemu. Pytanie tylko czy jest sens wynajdować koło na nowo jeśli na rynku są jakieś ciekawe propozycje? Macie jakieś doświadczenia z tego typu programami? Bo ja nawet nie wiem co im podpowiedzieć… Z góry dzięki za pomoc :slight_smile:

Użyj jakiegokolwiek managera zdjęć.

Word służy do pisania dokumentów, ewentualnie książek, a kiedy wypchasz *.docx setkami zdjęć będzie nieużywalny (poza tym poszczególne wersje *.doc / *.docx nie są w 100% kompatybilne między różnymi wersjami MSO…). Access to już w ogóle strzelanie z armaty do neutrino. :wink:

Dawniej na Windows popularna była Picassa, ale Google skasował projekt. Na Linuksa jest digiKam. Nie używam tagów, a zdjęcia porządkuję na poziomie systemu plików więc nie mam problemu z utrzymaniem porządku i poszukiwaniem programów, które robiłyby to za mnie na wyższym poziomie abstrakcji - a co za tym idzie te programy tylko kojarzę z nazwy, wyglądu i możliwości, i tego że te dwa były/są najlepsze w swojej klasie.

Kolega mądrze prawi, tutaj w miarę świeże zestawienie, przejrzyj:
Top open source photo organizers | Opensource.com .

Należy też pamiętać, że nawet używając managera/organizatora zdjęć, trzeba mieć porządek również na poziomie systemu plików, ponieważ importowanie ich do programu, nie oznacza przenoszenia. Jeśli więc zaimportujesz, otagujesz itd. jakiś obraz mamy twojego kolegi, a potem zmienisz nazwę pliku lub folderu nadrzędnego lub go przeniesiesz, to manager zdjęć nie odczyta z Twojego mózgu gdzie teraz się znajduje. :wink:

Jak kiedyś serwisowałem jeszcze ludziom złom to miałem taką sytuację, że wesoły Pan klient trzymał wszystko w „C:\Users\Stachu\Downloads” z dzikimi nazwami. Wszystko to opisał w Picassie a pewnego dnia postanowił pozmieniać nazwy na sensowne i uporządkować bałagan przenosząc gdzie indziej, do odpowiednich folderów. Potem był płacz i zdziwienie że teraz Picassa zdjęć nie wyświetla i ratunku. Także ku przestrodze.


Nie lepiej zamiast dodatkowej aplikacji po prostu korzystać z wyszukiwarki systemowej/wyszukiwarki managera plików, a więc wszystkie informacje zawrzeć w nazwie pliku? NTFS zapewnia bodajże 256 znaków dla jakiegoś tam kosmicznego zagnieżdżenia, więc powinno wystarczyć. Np. wg. schematu:
„tytuł obrazu (2022-01-30, portret cioci Stasi, barwy ciepłe).tiff”

Dziękuję za Wasze podpowiedzi. Ogólnie rzecz biorąc katalogowanie „systemowe” po folderach też rozważałem, tym bardziej, że jeśli do jakiejś pracy są dodatkowe materiały to nic nie stoi na przeszkodzie żeby umieścić je w tym samym katalogu.

Odnośnie programów do zdjęć - trochę boję się, że będą posiadały mnóstwo metadanych które są istotne z punktu widzenia fotografii (cały EXIF z aparatu) a nie będą posiadały tych informacji które są isotne z punktu widzenia pracy, a więc całość niejako będzie zaśmiecona niepotrzebnymi danymi, a te ważne trzeba będzie jakoś ukrywać.

Pokaż co tam masz. Może być na priw.

Jeszcze nic nie mam, prace dopiero będą fotografowane i opisywane. Stąd też nie mam pełnej wiedzy co tam się znajdzie.

1 polubienie

Nie wiem czy to jakaś pomoc, ale ja mam bazę zdjęć komputerów klientów.
Jest to zrealizowane tak, że komputer otrzymuje swój nr. zdjęcia lądują w google.zdjęcia w albumie opatrzonym tym numerem. W programie do obsługi klientów dany numer jest przypisany do tego przypadku, ale niema przecież przeszkód aby podpiąć dany numer pod keep, czy nawet dokumenty google.

Zaletą tego rozwiązania jest niezależność od urządzenia, brak konieczności wykonywania kopii, łatwość udostępniania i wieloplatformowość, a także możliwość edycji danych przez wiele osób, przy tym mamy możliwość podglądania daty zmian, kto wprowadził, cofania itp.

Ale raczej nie odporne jak w ID nie użyto daty a za 10 lat wprowadzicie i stary format chcielibyście przekonwertować.

To też niezły pomysł, w sumie architektonicznie zgodny z tym jak działa większość mechanizmów bazodanowych (tj. oddzielenie danych przeszukiwalnych - tekstowych - od multimediów które są przechowywane w osobnym dedykowanym do tego typu danych zbiorze i linkowanie do tego zasobu).

Do tego google automatycznie indeksuje datę i potrafi wyszukiwać ze zdjęć dane, np. mając obraz ptaka, jest szansa na wyszukanie poprzez słowo ptak.