Jak wyżej, w ciągu czerwca kilka razy miałem taki przypadek. Pomogła zmiana kanału kilka razy. Normalnie miałem 11 i brak dostępu do internetu (również na 1), przełączyłem na 13 i lżejsza zawartość się ładowała (również na 2 i 3), a na 4 wszystko zaczęło śmigać nawet szybciej niż zazwyczaj, choć pierwsze kanały są bardziej zatłoczone przez sieci sąsiadów, z 11 nie dociera żadna sieć do mojego pokoju lub dwie samą końcówką tylko dla laptopa, a na 12 i 13 nie dociera żadna sieć do mojego mieszkania, więc z 4 przełączyłem na 13 i wszystko działa, zaliczając nieco lepszy wynik na speedtest. Wygląda mi to na jakieś ograniczenia operatora o różnej godzinie w nocy od 22 najwcześniej w związku z burzami jak podejrzewam, bo głupio by to zwać awarią, że występuje tylko o jednej porze i od 2016 roku jeszcze u mnie nie występowała z winy IST (regionalny operator w Łomży)
Skoro pomaga zmiana kanału, to obawiam się że to kwestia słabych anten w routerze i tego, że masz zatłoczone kanały (sąsiedzi mając WiFi na tym samym albo na sąsiednich kanałach robią Ci zakłócenia).
To jest twój router czy dostawcy? Może wymiana antenek na lepsze coś pomoże?
Router kupiony osobno. Mam TP-Link TL WR841N, czyli znany i tani model, biały z dwiema czarnymi antenami do 300Mb/s. Mam go prawie dwa lata i nie narzekam, a problem pojawił się w czerwcu. Myślę, że to pierwszy sygnał zużycia jak nie operatora, bo dużo wiem z opinii, że pada po gwarancji, ale chyba na niego są trzy lata
zrzuty:
Jak widać z 12 i 13 nikt nie korzysta, a na zrzucie z telefonu moja sieć jest podwójna, bo również drukarka ją emituje jak się połączy
Sprawdziłem więcej szczegółów i widzę, że kilku sąsiadów ma włączone Wi-Fi miesiącami a jeden rekordzista (CMCC) nawet 404 dni! Myślę po tym czy wyłączać na czas burzy czy nie. Nic się nie stało po wszystkich piorunach, tym bardziej, że większość waliła w oddali przy rzece