airborn napisał:
I ma rację. Prawie. Różnica sprowadza się właściwie tylko do tego, że przy zapisie z wykorzystaniem większej liczby pikseli dla zoptymalizowania efektu wykorzystuje się odwrotność cyfrowego zoomu - tzn. kompensuje się obraz do wymaganego rozmiaru i efekty są jednak zauważalne. Prawda jest jednak generalnie taka, jak powiedział Airborn. Na ten przedział aparatów 5-6 mln w zupełności wystarcza - tym bardziej, że na ogół oglądać będziesz fotki i tak na monitorze, a o ile będą odbitki, to nie sądzę, żeby większe niż 10x15 czy 13x18.
Natomiast co do awersji do sony - sony ma zdecydowanie najlepszą elektronikę w zakresie przetwarzania cyfrowego obrazu - wychodzi wyprzedzenie technologiczne związane z profilem firmy - o jakieś 6-9 m-cy naprzód. Co do pozostałej części zagadnienia - mechaniki i optyki - to Airborn zapomniał wymienić w wielkiej trójce “japończyków” - minoltę, jako przez szereg lat poważnego konkurenta canona i nikona. Przypomnę tutaj, że pierwsza właśnie minolta wprowadziła w serii dynax karty z procesorami sterującymi automatyką aparatu - i to w czasie, kiedy tylna ścianka z procesorem do nikona kosztowała majątek…, to minolta miałą najszybszą na świecie migawkę, to obiektywy minolty rysowały najbardziej miękko. Obecnie sony przejęło minoltę. A zatem - mówiąc o aparatach sony - trzeba powiedzieć właściwie o minolcie, a to zmienia postać rzeczy, czyż nie? Co do “dziwnych” producentów - i to spoza wspomnianej stricte czołówki - niewątpliwie większość osób będzie się wybrzydzać na panasonica - no bo co to za firma w dziedzinie aparatów cyfrowych? Tyle, że jeden z lumixów - owszem, dobrze spasowany, z nieznacznie lepszym szkłem i matrycą - sprzedawany jest pod szyldem nie byle jakim - jako leica d-lux 2.
Wychodzi więc, że stare przyzwyczajenia z fotografii analogowej, gdzie dla małego obrazka wspomniana japońska triada canon-nikon-minolta wzbogacone o solidność leici wiodły bezsporny prym - muszą ulec zmianie. Mam możliwość obserwowania czym robią zdjęcia osoby, dla których nie ma ograniczeń finansowych i które fotografują zawodowo.
Rank reporterski układa się następująco:
-
nikon d1xs
-
canon 1Ds Mark II
-
nikon d2hs
-
nikon d100/200
-
canon 5d
-
canon 1d mark II n
Tyle, jeżeli chodzi o “pudełka”. Jeżeli chodzi o szkło - to tylko firmowe, przekraczające wartością cenę “pudełek”. Stąd też rodzi się legenda owych marek, ale - to legenda - skądinąd zasłużona - aparatów profesjonalnych, których możliwości nie jesteśmy w stanie wykorzystać, a biorąc pod uwagę, że cena takiego aparatu ze szkłem i peryferiami to koszt niezłego samochodu, to właściwie nie ma o czym dyskutować.
W przedziale aparatów amatorskich - owszem, marka robi swoje - ale coraz częściej do głosu dochodzą firmy na tym rynku do niedawna niszowe - jak choćby wspomniane sony, fuji czy panasonic.
Dlatego - nie wybrzydzam się na mało znane na rynku fotografii zawodowej firmy, jako że nie wytrzymując konkurencji z osławionymi firmami, za target wybierają inny segment rynku i radzą sobie na nim całkiem nieźle.