CCleaner, CMD (terminal) i kilka innych spraw [wydzielone]

Nie do końca się z tym zgodzę.Dzieci psuja rodzice.

Na swoim przykładzie i córki:
W wieku 4 lat potrafiła posługiwać się śrubokrętem (odkręcanie i zakręcanie śrubek w obudowie kompa);
W wieku 6 lat, zamiast śrubokręta wkrętarka, nie poradnie bo ciężkie;
W wieku 8 lat lutownica transformatorowa i zabawa mazaniem cyną, ocynowanie kabli;
10 lat poziom wiedzy pozwalający na mierzenie multimetrem baterii i interpretacja czy bateria jest OK, potrafi posługiwać się pistoletem klejowym, wbijać gwoździe, wiercić i wiele innych.

Oczywiście zawsze „oko nadzorcy” pilnuje coby sobie kuku nie zrobiła.

Aby nie było, że tylko techniczne sprawy. Naleśniki robi sama, ma teraz 11 lat. Szyje, robi na drutach, rysuje na konkursy (nawet czasem wygrywa), gra na klawiszach Yamahy.
Używa Windows, Fedora, Ipad os, android.

A dla Tatusia robi takie maskotki :slight_smile:

Z tym, że to czyszczenie jest tak naprawdę niepotrzebne. To jest sprzedawane ludziom, jak suplementy.

Kompletnie nie o to chodzi - a przynamniej nie bardziej, niż zwykle. Dzieci wychowuje dziś tik-tok nie dlatego, że czasy są takie straszne, tylko dlatego, że 10 lat temu wychowywał ich Facebook, a 20 - telewizja. Na masową skalę dzieci są dla swoich rodziców obcymi ludźmi, z wzajemnością zresztą.

Ale jak mówię, to jest jakaś dziwna dygresja nie na temat. Chodzi o to, że kiedyś żeby używać elektroniki trzeba było coś ogarniać. Żeby grać, trzeba było kombinować na złomach z Optimusa z dychawicznymi komponentami. Komputer w domu był jeden. Teraz nie trzeba robić nic takiego. W domu jest szereg starych sprzętów, a wszystko i tak robi się na telefonach z interfejsem w stylu trójkołowego rowerka, dzięki czemu nie trzeba nic rozumieć.

Jednak nadal mam swoje zdanie.
Widzę na co dzień wychowywanie, 3 letnie dziecko z smartfonem w ręku (ledwo trzyma), samo przewijające rolki na shortsach, mamusia i tatuś przed TV i laptopem. Ona wpatrzona w turecki serial, on ogląda migawki z meczów. Na stole ogryziona pizza…
Jak zabrali smartfon dzieciakowi bo chcieli dzwonić, to dzieciak dostał spazmów…

Na własne oczy widuję ten i podobne widoki.

1 polubienie

Dowody anegdotyczne prowadzą na manowce. Swoją drogą, taka samą opowieść słyszałem 10 lat temu z mediami społecznościowymi a 25 lat temu z telewizją :wink: Znaczy jak odebrali dziecku błyskotę to dziecko zareagowało histerią. No i klasyk: Namlulu - ekskursje w dyskursie

Edit: Radek68
Poprawiłem link

Widzisz jednych to bardzo szokuje (me) a dla innych to standard życia.

Skoro mnie wychowało radio, adapter Bambino i 1 program TV czarno biały to co ? Powinienem być w świecie komputerów jak Ameba w w Zoo :stuck_out_tongue:

Dokładnie o tym mówiłem :smiley: Zjawisko znane od lat, o skali i powadze mniej jednorodnych niż niektórzy myślą (acz są niepomijalne z perspektywy tendencji).

Skoro zjawiska społeczne (skala makro) oceniasz przez argument „mnie” (skala mikro), to znaczy, że w kategorii „racjonalnego rozumowania” jesteś trochę taką Amebą z ZOO… :wink:
ps. I to, że wymiatasz w „komputerach” tego nie równoważy… :stuck_out_tongue:

1 polubienie

Przemianami w skali makro, bardzo często przewodzili pojedynczy ludzie, skala mikro.
Ludzie to zwierzęta stadne, lubiące podążać za przewodnikiem, mieć oparcie w stadzie i poczucie jedności.
Tyle, że to o czym tutaj rozważamy to właśnie skala mikro.

Dam przykład z samochodami i kursami na prawo jazdy. Dawniej kursanci byli uczeni nie tylko przepisów ruchu drogowego i zachowania na drodze, ale też szczegółowej budowy silnika, układu zapłonowego, hamulcowego, a także konserwacji pojazdu. W ramach zajęć musieli umieć np. wymienić koło, sprawdzić poziom oleju czy płynu chłodzącego, a nawet umieć wykonać drobne naprawy.

Dziś to tak nie wygląda. Nowe samochody mają jeździć, a naprawami ma się zająć warsztat, a nie kierowca. Elementy wiedzy technicznej na kursie zostały zredukowane do podstaw, niezbędnych do bezpiecznej eksploatacji pojazdu.

Wracając do komputerów, obecnie mało kto musi pisać config.sys i autoexec.bat, przydzielać obszary w różnych rodzajach pamięci dla sterowników czy programów, a wiersz poleceń odchodzi w zapomnienie przy codziennym użytkowaniu komputera.
Stąd jego powszechna nieznajomość. I wcale mnie to nie dziwi.

1 polubienie

Mamy GPT i podobne narzędzia, które mogą zrobić to co jest potrzebne bez wiedzy.

To złudzenie. To nie krople falują oceanem. Jednak, z punktu widzenia tej jednej kropli wody, która akurat była w tym konkretnym punkcie, gdzie zaczęła się fala, wydaje się, że to ona zafalowała oceanem :wink:

Taki chociażby Czyngis-chan czyta i śmieje się w grobie.

To jest właśnie przykład tej jednej konkretnej kropli, która znalazła się w odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie :wink:

:o

Seeio, czy żartujesz? Nie wierzę.

I świat jest właśnie taką masą, którą odpowiednie krople potrafią, odpowiednio ukształtować i popchnąć tam gdzie trzeba. Właśnie dlatego, że są inne, niż reszta kropli.

Tak samo tylko krople potrafią śpiewać tak, że reszta słucha z otwartymi ustami, tylko pojedyncze krople potrafią gotować tak, że potem reszta przez pokolenia kopiuje ten sam przepis z zachwytem.
Cała historia ludzkości opierała się na działaniach takich kropli. Ludzkość jako woda, nadal by biegała po sawannie i żuła na wpół surowe żołądki małpie. Zresztą gdzieniegdzie nadal to robi. Swoją drogą polecam świetny kanał o plemieniu Hadzabe.

Dlaczego nie? Ja dostałem swoją pierwszą lutownicę (kolbową) w wieku 5 lat. Wtedy z lutowania nic nie wyszło, ale chyba dlatego, że i lutownica była kiepska (15W), z kiepskim grotem, cyna była bez topnika, a i ojciec nie umiał lutować, więc nie miał mnie kto nauczyć. No ale kilka lat później sam się nauczyłem.

W wieku 8 lat mieliśmy zajęcia ZPT (zajęcia praktyczno-techniczne) w szkole na których wierciliśmy, sklejaliśmy, piłowaliśmy, robiliśmy różne rzeczy. Ja np. zrobiłem ostrzałkę do ołówków z małej puszki po czymś, przewierconej w środku i wypełnionej gipsem, z papierem ściernym naklejonym na obrzeżu i z drutem wewnątrz z rączką do kręcenia, a wszystko na stojaku samodzielnie wykonanym z drewna. Tak dobrze to pamiętam, ponieważ byłem wtedy z siebie bardzo dumny. :slight_smile:

PS. Ale zrobiliśmy off-top :upside_down_face:

Ja w podbazie (a było to 25 lat temu) już na „technice” miałem przepisywanie notatek z tablic bezpieczeństwa, kartę rowerową, tworzenie planów ewakuacyjnych i otrzymywanie nagan do dziennika za choćby próbę dotknięcia drogocennych sprzętów, jakimi były PRL-owskie imadła, nieużywane od ćwierćwiecza sprzęty kuchenne i wywieszone w celach dekoracyjnych narzędziach.

Żebyśmy sobie krzywdy nie zrobili, ale przede wszystkim (to dla niektórych rodaków najważniejsze, dlatego szlabanów nie wyłamują, jak się zablokują na przejeździe) - żeby nie trzeba było za nic broń boże płacić po zepsuciu :smiley:

I nie było to żadne nowe pokolenie ani żadne nowe porządki. Nauczycielka miała z 300 lat, a zasoby żywionej przez nią wobec uczniów pogardy były ewidentnie jeszcze starsze, oceniając po ich mocy - tysiącletnie co najmniej.

Istotnie chyba trzeba podzielić ten wątek :wink:

To sobie wyobraź zajęcia z PO (przysposobienie obronne) w ramach którego mieściła się i musztra, i co robić w razie wybuchu atomowego, i strzelanie na strzelnicy szkolnej… :wink: PRL-owska zawodówka w okolicach 1988 roku :wink:

Pominąłeś strzelanie. Co najmniej śrutówka była w programie.

ps. A jednak nie, umknęło mi.