Siedzę sobie w pokoju, a tu nagle huk, błysk, smród i dostałem czymś gorącym w łeb. Okazało się, że w żarówce energooszczędnej typu LED wybuchnął kondensator. Nie dość, że szkiełko z oprawy rozwaliło abażur, to na dodatek nabiło mi guza i jeszcze przeleciało pół pokoju. Gdyby to była noname za 6 zł z marketu to bym się nie dziwił, ale to markowa żarówka za 23 zł. W środku był bezpiecznik, ale czemu nie zadział?
Warto, najpierw, sprawdzić czy to nie jednostkowy przypadek, zrobienie dymu zawsze wychodzi szybko, ale posprzątanie po tym trwa dłużej. Nie sądzę aby producent/dystrybutor celowo planował zamach na OP. Kontakt z firmą wskazany
My nie o tym, że to smutne, ale żarówka nie ma prawa bić człowieka.
Paragon jest, jakieś zasady zakupu są.
Może Bebok_2 jest ubezpieczony. Może z powództwa cywilnego domagać się odszkodowania za szkody moralne, za zagrożenie życia.
W Stanach Zjednoczonych Ameryki w takim przypadku wystarczył by adwokat i zaraz byłoby odszkodowanie ze 2 miliony $. W Województwach Zjednoczonych Polski, też można z powództwa cywilnego domagać się ze 4 miliony papierowych złotych, czy z tombaku, żeby dostać część z tego.
Cieszyłbym się, gdyby Bebok_2 dostał ze dwa miliony. Byłaby satysfakcja, a i forum nasze byłoby zaszczycone.