Wirus wirusem, lecz istnieją także inne ludzkie “problemy”. Otóż od jakichś 2 - 3 tygodni ciągle chodzę naelektryzowany. Czego się nie dotknę to idzie iskra - od klamki w drzwiach, poprzez kurek kranu (ba, a nawet strumień wody!), meble aż na pendrive wkładanym do kompa kończąc (przed umieszczeniem pendrive czuję zwątpienie). Tak naprawdę nic się w moich aktywnościach nie zmieniło, więc skąd nagle tyle elektrostatyki? I co najważniejsze - jak mam się uziemiać, żeby przed każdym dotknięciem czegokolwiek, co raz bardziej się nie stresować?
Dotknij się do słupka metalowego wbitego w ziemię i się potrzymaj go. Daj znać czy żyjesz
Suche powietrze w mieszkaniu i łatwo elektryzująca przez ocieranie odzież.
Kaloryfery są dobrze uziemione. A jak trzymasz żarówkę to świeci ?
Nie jesteś jedyny. Na różnych forach od czasu do czasu pojawiają się podobne wątki. Np.:
Nie wiem od czego to jest uzależnione (choć teoretycznie wiem), ale też tak czasem mam. Teraz nie, ale są takie dni czy dłuższe okresy, gdy wszystko mnie “kopie”.
Przed dotknięciem jakiejś elektroniki chyba faktycznie dobrze ujednolicić swój potencjał z otoczeniem, bo to napięcie, to czasem kilkaset woltów. Aby nie bolało najlepiej dotknąć czegoś uziemionego jakimś metalowym przedmiotem trzymanym w ręce.
tak jak już wspomniał @anon84995429 - jeśli masz możliwość - sprawdź poziom wilgotności powietrza, jeśli jest mniejsza niż 35-40% kup nawilżacz, albo rozwieś wilgotne ręczniki
Jeśli nie masz możliwości zmiany ubrań, wypierz je w plynie do płukania tkanin. Możesz też kupić płyn antyelektrostatyczny i spryskiwać nim materiał na meblach (kanapa, krzesła).
Ja też w niektórych bluzach strzelam, pomaga pranie w płynie.
Może to „stres” powoduje?
Ja radzę sobie w ten sposób:
Zanim dotknę czegoś metalowego ręką…
najpierw dotykam to odzianym przedramieniem.
Elektrostatyczność zostanie rozładowana bezboleśnie.
Można też przywiesić z tyłu łańcuszek jako odgromnik.
Niepotrzebne komplikacje.
Prać ubrania z płynem do płukania tkanin.
Chodzisz w jakimś za dużym polu elektrostatycznym. Coś generuje w otoczeniu - gniazdka, kontakty, listwy, zasilacz do urządzenia, albo coś podobnego.
Chodzisz w takim polu i generują się ładunki elektrostatyczne na skórze.
Kopnie klamka, wszystko.
Miałem tak kiedyś z żoną - wszystko kopało, aż iskry było widać. Zganialiśmy, że woda miejska wysusza, że któreś środki myjące, ale dalej ani się dotknąć, ani czegoś.
Jedno gniazdko było ciepłe i jeden zasilacz do urządzenia wręcz gorący. Wymieniłem. Spoko. Zapomnieliśmy o kopaniu.
I tak okablowanie mieszkania, to już niezłe pole elektrostatyczne. Do tego człowiek się dostosowuje, ale nadmiar czyni ofiary…
Jedyne , co mi teraz przychodzi do głowy, że pracuje zdalnie z domu przez nie tylko 2 ale aż 5 dni. W moim domowym biurze mam wykładzinę, taką miękką. Może to od ciągłego szurania nogami pod biurkiem?
Od przesuwania krzesłem to napewno, ale prędzej ciuchy i krzesło. Ubierz coś bawelnianego, np. koszulę i powinna być różnica.
Krzesło spryskaj płynem antyelektrostatycznym lub natrzyj plynem do plukania tkanin. Wykładzinę ewentualnie też.
Po 2 dniach pracy zdalnej powiadasz? Co ja mam powiedzieć po prawie 4 tygodniach w domu? Moja praca i tak w 95% polega na pracy zdalnej w normalnych warunkach.
2 dni normalnie. Teraz 3 tygodnie po 5 dni. Czyli ciągle w domu.
Ja osobiście wolę pracować z chaty. Czy serwerami będę zarządzał z chaty, czy z biura nie ma znaczenia. Nie wiem jak jest w innych branżach.
Generalnie ja jestem domatorem, więc mnie pasuje. Ta cała kwarantanna jest mi wręcz na plus, zawsze mam wynowkę, żeby z domu nie wychodzić