Tylko żebyś się nie zdziwił, jak rachunek przyjdzie z naliczaniem x gr/zł za 100KB ;).
Kiedyś, przy posiadaniu komórki na kartę “nie można” było wejść na debet (operator teoretycznie miał ucinać połączenie telefoniczne, co znaczyło, że skończyły się środki), a w praktyce, przy “gadaniu” z paroma groszami na koncie, rozmawiałeś i rozmawiałeś… potem się okazywało, że jakimś cudem konto było na minusie, który odejmowany był przy kolejnym doładowaniu.
Jakby co, pochwal się wynikiem testu, po otrzymaniu faktury
Ale ja już napisałem wcześniej że mam ustawiony Limit 0 czyli po przydzielonym transferze czyli tym dzień 5 GB którego już nie mam polsat odcina mi internet i wszytko więc ani grosza więcej nie zapłacę
W pleyu mam podobnie nie raz ( zaznaczam nie raz, bo raz to dziala innym razem nie) że mogę na 0 stanie konta rozmawiać jeszcze od 20s-2min gdzieś (różnie ale max było 2 min chyba mniej więcej), potem ucina mi połączenie i nie można już zadzwonić, dopiero np za kilka godzin. Saldo zawsze na 0 potem Dziwna sprawa z tym.
@Boshi, u mnie za czasów idei takie kwiatki potrafiły się zdarzyć, najwięcej bodaj na ponad -20zł byłem (nie dość, że dało się nadzwonić, to i parę sms-ów dodatkowo wysłać) i do tej pory nie wiem, czy w tamtych czasach automat z blokadą był “ślamazarny”, czy może dla picu było takie info “o niemożności” robienia debetu, także różne kwiatki się już “przeżyło”. Raz mi za odebrane połączenie ponad 10zł z konta pociągnęło (jakiś koleś zadzwonił z pytaniem, czy doładowywałem ostatnio konto…), a raz permanentnie zablokowano mi aktualny numer (że niby złamałem pkt. regulaminu związany z ruchem sieciowym bez ich zgody -chwilę przed tym dostałem sms’a od matuli z Niemiec z pytaniem co u mnie słychać ;)) i to błyskawicznie (smsik o usunięciu numeru z listy aktywnych/wypowiedzenie umowy), po dwóch dniach zabawy w udowadnianie własnej niewinności, wyszło że odcięli mnie przez pomyłkę (oczywiście nie powiadomili o tym, że numer wrócił do sieci).
Z internetem też mam “na koncie” dość sporo (teraz) śmiesznych historyjek, od “zwalonego” naliczania limitów (za czasów 15GB “ogranicznika” tp-sy), po internet za 5zł, który de facto był tak naprawdę za 55zł (bo panience zapomniało się poinformować klienta, że piątkę zapłaci, jak nie przekroczy 1GB, po tym fakcie człowiek się dowiedział jak i gdzie należy założyć konto do monitorowania tego limitu).
Za to najlepszy kwiatek ostatnio trafił się mojej ciotce z bankowością elektroniczną. Zalogowała się pewnego wieczoru na konto bankowe (prowadzi własną firmę) i ni z gruchy, ni z pietruchy otrzymała info o debecie na 50 tys. zł. Myślałem, że wtedy zejdzie na zawał, a ona, że ktoś ją okradł. Okazało się, że to “zwykły” błąd systemu i żeby wszystko wróciło do normy, “musi” zrobić przelew :). Ale zamieszanie było wielkie, z jej strony tak duże, że miała problem z wybraniem właściwego numeru do banku.
@Boshi, i najwyraźniej przypadek niejedyny, skoro o rozwiązaniu (wykonanie przelewu z/na dane konto), ciotka dowiedziała się od znajomej. Sam bym pewnie wpierw zbladł (następnie racjonalnie pomyślał), gdybym na swoim koncie zobaczył taką kwotę na minusie… “na szczęście” korzystam z usług innego banku (i nie miałem -jeszcze- takich “anomalii”)
Tak więc, różne “ciekawostki” potrafią się przydarzyć, ale z czasem człowiek zaczyna do nich podchodzić ze sporą rezerwą i podejrzliwością, bo jeśli coś wygląda zbyt “pięknie”, to za zwyczaj oznacza, że jest gdzieś ukryty w tym “haczyk”.