Masz dość dobry przykład z Drogówką. Premiera była i nie było tłumaczenia, że jakiś dozwolony użytek.
Moim zdaniem to wynika z procedur. Odłączyć kable od komputera, zakleić go plombami, wypisać pokwitowanie i zabrać do magazynu może zrobić zwykły policjant, choćby dzielnicowy. Operację ewentualnego kopiowania danych i demontażu dysku musi zrobić odpowiedni biegły z zachowaniem odpowiednich procedur.
Które mają może z 10 lat.
Tja… przykład też niezły. Warez, na którym trzymają łapę byli ubecy/sbecy i inne takie. Brawo.
W gruncie rzeczy sprawa się sprowadza do zachowania integralności zabezpieczonego materiału dowodowego, vide: http://www.ipblog.pl/2014/01/live-forensic-kontrowersje-prawne-zwiazane-z-materialem-dowodowym/
No i dlatego napisałam, że wystarczy podpierducha. A czy coś tam się komuś podoba, czy nie? Czy to ma 10, czy 20 lat? Kogo to obchodzi? Mogą bo mogą, więc robią i tyle.
Edit… a teraz pewnie się podpierduchy będą opłacały niektórym.
Właśnie mi się pokazało w rss z wiadomościami…
Nieznajomość prawa i szkodliwości czynu, nie jest okolicznością łagodzącą. Potem w procesie karnym możesz udowadniać swoje racje.
Przyjmijmy przypadek, gdzie u gościa na dysku znaleziono kilka jakiś ambitnych filmów kina francuskiego. Okazuje się , że na naszym rynku dystrybutor polski dopiero się przygotowywał do premiery od razu na płytach DVD. W sądzie polegnie i zasądzą mu niemałą kwotę … Tak to działa. Nie ma rejestru premier w PL bo i kto miałby to prowadzić i w jakim celu.
Szkoda na to forsy.
btw: Dozwolony użytek dotyczy tylko legalnie wprowadzonych do obrotu egzemplarzy utworów. Jeżeli polem eksploatacji jest wyświetlanie filmu w kinie to nie można się na dozwolony użytek powoływać ściągając film z chomika. Jeżeli film wydano na DVD to można znajomemu pożyczyć płytę ale nie ściągać z chomika. Nie mówiąc już o tym, że w postępowaniu cywilnym trzeba udowadniać własną niewinność…
I najważniejsze: dozwolony użytek nie obejmuje oprogramowania.
Ja to oczywiście wiem, tylko tutaj nie rozpatrujemy nieznajomości prawa, a jego brak/brak możliwości jego poznania.
Chyba są związki artystów czy tam innych producentów które takie roszczenia wysuwają. Takie przestępstwa nie są ścigane z urzędu, bo urzędy też tak jak obywatele nie mają listy zgodnie z którą mogliby wiedzieć w którym miejscu to już przestępstwo. Moim zdaniem prawo tutaj kuleje.
Kolejne kuriozum, że niewinność należy udowodnić… Matko moja
Wyobraź sobie dwie sytuacje:
Pierwsza - okradasz Bank, włamując się w nocy do pomieszczenia z sejfem, który otwierasz palnikiem i wyciągasz z niego 10 tys zł. Policja Ciebie łapie, zaczyna się rozprawa karna. Podczas niej, to prokurator musi udowodnić Twoją winę.
Druga - nie zapłaciłeś Bankowi trzech rat kredytu, w wysokości 3333 zł każda. Bank w trybie uproszczonym w procedurze cywilnej kieruje do sądu roszczenie. Masz 14 dni na złożenie odwołania. Jeśli go nie złożysz, sąd przyklepuje, że jesteś dłużnikiem a dług trafia do komornika. Jeśli złożysz to odbywa się rozprawa cywilna z Twoim udziałem. Na tej rozprawie to de facto Ty musisz udowodnić, że te raty zapłaciłeś.
Dla uściślenia…zagadnienie prawne związane z filmem “Drogówka”, odnosiło się wyłącznie do jego rozpowszechniania, lub domniemania jego rozpowszechniania, jeżeli został pobrany za pośrednictwem sieci P2P…nie ma tutaj bezpośrednio, żadnego odniesienia do “mitycznego” własnego użytku osobistego.
Ja nie piszę, że oskarżony nie musi bronić się wcale i ktoś to zrobi za niego. Chodziło mi o to, że nie można kogoś skarżyć bez dowodów, opierając się tylko na poszlakach, czy domysłach, a w naszym kraju to normalna praktyka.
Było na przykład wiele przypadków gdzie aresztowano sprzęt komputerowy sąsiadów, bo jedynym dowodem na popełnienie przestępstwa były adresy ip routera/modemu wifi…
Nie kuleje. Nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie prowadził takiego rejestru by piraci mogli sprawdzić czy ktoś ich będzie ścigał czy nie. Chyba że widzisz jakiś inny sensowny powód istnienia takiego rejestru bo ja jakoś nie potrafię sobie wyobrazić sensu istnienia takiej jednostki.
Jest potrzeba, dzwonimy lub piszemy do dystrybutora lub TV, kiedy była premiera żądanego utworu i tyle.
Poproszę źródło tego przepisu.
Polecam lekturę ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
http://prawo.sejm.gov.pl/isap.nsf/DocDetails.xsp?id=WDU19940240083
Ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych
Art. 23. Dozwolony użytek osobisty
- Bez zezwolenia twórcy wolno nieodpłatnie korzystać z już rozpowszechnionego utworu w zakresie własnego użytku osobistego. Przepis ten nie upoważnia do budowania według cudzego utworu architektonicznego i architektoniczno-urbanistycznego oraz do korzystania z elektronicznych baz danych spełniających cechy utworu, chyba że dotyczy to własnego użytku naukowego niezwiązanego z celem zarobkowym.
Kraj “premiery”, nie żadnego znaczenia…
Jeśli cytujesz (zamiast wskazać przepis), to cytuj całość a nie tylko wygodny dla Twojej opinii fragment:
Art. 23. 1. Bez zezwolenia twórcy wolno nieodpłatnie korzystać z już rozpowszechnionego utworu w zakresie włas-nego użytku osobistego. Przepis ten nie upoważnia do budowania według cudzego utworu architektonicznego i architekto-niczno-urbanistycznego oraz do korzystania z elektronicznych baz danych spełniających cechy utworu, chyba że dotyczy to własnego użytku naukowego niezwiązanego z celem zarobkowym.
2. Zakres własnego użytku osobistego obejmuje korzystanie z pojedynczych egzemplarzy utworów przez krąg osób pozostających w związku osobistym, w szczególności pokrewieństwa, powinowactwa lub stosunku towarzyskiego.
Pkt 2 precyzuje, że chodzi o “pojedyncze egzemplarze utworów”…
Po za tym jest jeszcze coś co się nazywa “zasadą zatrutego źródła” - tutaj szerszy opis:
Nie wiem, czy 'zauważyłeś", iż było to ścisłe, ścisłe odniesienie do:
Cytat:
Jeżeli ściągniesz film, który NIE miał jeszcze premiery
Faktycznie, to zapewne ma “fundamentalne” znaczenie dla wykładni zapisu “już rozpowszechnionego”…