Na poczatku przepraszam za brak polskich znakow. Pisze tu, bo wyczerpalem swoje pomysly na rozwiazanie problemu. Wczoraj rano komputer nie chcial sie wogole wlaczyc mimo to, ze dzien wczesniej dzialal bez zarzutu. Nie wydawal zadnych dzwiekow, wiatraki sie nie uruchomily - ogolnie martwy. Jako ze mialem zapasowy zasilacz zbadalem sprzet na innym zasilaczu i tez nie dzialal. Pozyczylem od kumpla procesor, pamieci i grafike i podpinalem kolejno bedajac kazdy element i rowniez nie dzialal. Zbadalem moje czesci na jego plycie glownej i uruchomily sie bez problemu. Wszystko wiec wskazywalo, ze siadla mi plyta glowna. Kupilem nowa i problem wystepuje nadal - komputer wogole sie nie uruchamia.
Co wiec moze byc tego przyczyna? Pamieci, grafika i procesor sa sprawne (sprawdzone); zasilacz rowniez dziala na innym kompie. Przewody od obudowy takze dzialaja. Wszystkie komponenty sa kompatybilne. Oczywiscie gniazdka i kable tez ok. Dlaczego mimo to nie da sie uruchomic kompa?