Mówimy o powiększeniu kątowym, które w przybliżeniu daje liniowe.
Jeżeli zaś każdy z dwóch wymiarów zwiększymy dwukrotnie to ich iloczyn wzrośnie czterokrotnie. Nie bardzo rozumiem w czym problem. Jeżeli pragniesz, to wyobrażaj sobie 4 kwadraciki.
Może jest już zbyt późno (dla mnie) i Toje poczucie humoru jest już dla mnie zbyt wysublimowane?
Spróbuję wyklarować tak jak dziecku.
Taki przykład:
Chcę kupić kartkę papieru np. fotograficznego.
Przychodzę do sklepu z kartką papieru fotograficznego A4.
Pytam, czy są 2 razy większe.
Otrzymamuję format A3, który jest 2 razy droższy. I dotąd wszystko się zgadza.
Czy określenie “powiększenie 2x” kartki A4 rozumiemy to… jako
A3 czy A2 (której powierzchnia jest 4 razy większa od A4)?
Powiększenie podaje się “liniowe” a nie powierzchniowe. W szkole na fizyce nikt nie rysował strzałek, soczewek oraz linii obrazujących działanie soczewek?
To jakieś bzdekanie. Nie potrafisz wybrać opcję 1 czy 2 to nie pisz tych bzdur.
Ja przyznaję, że nie wiem.
Tak jak dla mnie to obie opcje pasują.
Ale wiem, że tylko jedna powinna być prawdziwa.
Jeśli chodzi o lupę to chyba dowolna interpretacja
Chyba gościu nas testuje jacy my mądrzy na tym forum.
Co mnie prostego człowieka obchodzi “kątowe” czy “liniowe”.
Jeśli już mam się ustosunkować do tego pytania 1 i 2 opcja
odpowiem: nie wiem.
Ja rozumuję to tak:
Patrzę przez tę lupę na zdjęcie o wymiarach (lepiej małych) 2cm x 2cm
a na lupie leży taki sam kwadracik.
Gdy oddalę tę lupę na taką odległość aby bok zdjęcia widzianego przez lupę był 2x większy
od boku kwadracika na lupie to zdjęcie będzie wg mnie powiększone 4x.
Skoro na lupie pisze 2x to zostaje bok x pierwiastek z dwóch.
I nie wiem co to znaczy w lupie 2x. Może ktoś myśli np.
chcę powiększyć postać na zdjęciu 2x, to dla mnie znaczy, że wysokość ulegnie powiększeniu 2x i szerokość też 2x.
Wniosek: postać będzie powiększona 2x a zdjęcie 4x.
Do czego odnosi się napis 2x na lupie, nie wiem.
To wie ten co to napisał na tej lupie.
To tak jak by spytać czy dorosły mężczyzna jest większy od dziecka 2x czy wyższy 2x?
Przed kim czy przed czym?
Bawi mnie te wręczanie orderów medali, buźka, buźka, rączka, rączka.
Jedynie przed naturą to tak.
Dla mnie profesor czy doktor nie znaczy, że to mądry gość.
Może być wybitnym w swojej dziedzinie, ale może nie umieć zawiązać przysłowiowych sznurówek.
A co to tylko my sami piszemy a inni zapomnieli przysłowiowego języka w gębie.
Naliczyłem 17 forumowiczów, pardą, to matematyka podobno królowa nauk.
A tak pomiędzy, pracuję za granicą i wcale nie jestem pokorny. Cenią mnie za to co robię
a nie lizostwo.
Powiększenie lupy jest powiększeniem kątowym co w przybliżeniu niewielkich kątów odpowiada liniowemu. Tak wymyśliła Natura, a ludzie to tylko odkryli. I już kilkukrotnie w tym temacie wynik odkrycia był tu publikowany.
Ty jednak po prostu nie zadałeś sobie trudu aby zapoznać się z tymi wynikami. Piszesz, że Cię nie obchodzi jak jest. Nie ma dla Ciebie znaczenia jak to ta Natura “wymyślila”. Zamiast tego wolisz swoje spekulacje.
Z tym ostatnim to się zgadzam, ale lupę wymyślił na pewno człowiek.
I po co mnie sobie zawracać głowę kątami, dziurami czarnymi itd.
Czy ja to będę potrzebował to do jedzenia, ubrania do życia?
Czy piekarzowi albo fryzjerce potrzebne jest równanie któregoś stopnia.
Czy profesor to gość przed którym mam się czuć nie wiem jak to określić
(malutki) czy tam co.
Jestem już starym człowiekiem, będącym bardziej na etapie podsumowań niż planów na przyszłość. I z własnego doświadczenia wiem, że życie człowieka jest bogatsze kiedy posiada jakiś tam zasób wiedzy. Niekoniecznie łatwiejsze czy przyjemniejsze, ale właśnie bogatsze.
Dzisiaj, w takim dniu, odwiedzałem cmentarze. Nie mogłem odwiedzić grobów swoich bliskich jako że mieszkam obecnie daleko od domu. Ale odwiedziłem groby Polaków pochowanych na obczyźnie a także mogiły Fraunhofera, Ohma i Justusa von Liebiga.
Ludzie ci dawno już nie żyją ale ich dorobek przetrwał i dlatego w pewnym sensie nie do końca umarli. A to się liczy.
W sensie filozoficznym, ja bym wolał materialnym.
Do tego potrzebna jeszcze kobieta, którą się kocha i jest się kochanym.
Ta cała filozofia to ubijanie piany z mózgu.
Słyszałem dzisiaj w radiu wypowiedź kogoś tam zaczepionego na cmentarzu w Warszawie…
No jak tu nie przyjść na cmentarz “dzisiaj jest święto wszystkich świętych”.
To dla niego jest ważniejsze, święto świętych a nie swoich bliskich?
Wiecie, że w kościele ewangelickim nie ma czegoś takiego, żeby ze zwykłego śmiertelnika
robić jakiegoś świętego. Chyba pomylił dni, to 2 listopada powinien czcić zmarłych, jeśli już musi.
Albo reporter podszedł do znanej aktorki, która potrząsała puszką, żeby zwrócić na siebie uwagę.
Przechwalała się ta kobieta, że najczęściej ludzie wrzucają papierowe. Nazywali oboje to kwestą i jakie to ważne aby odbudować czy naprawić “pomniki”.
Człowiek, potrząsający puszką pod sklepem aby parę groszy zarobić na przeżycie kolejnego dnia
to nie kwesta tylko, żebranina i niech się cieszy, że nie dostanie jeszcze pałą a nie papierowe pieniądze. Papierowe to on chyba tylko za młodu widział.
Dla polaków chyba ważniejsze są pomniki a nie los bliźniego
lub na schronisko dla psów. Chyba najpierw człowiek a potem zwierze. Gdzie jest kościół?
Nie chciałbym się znaleźć na miejscu tego biedaka.