W podróży? nie zauważyłem, a jestem zapalonym wędrowcem.
Jednak o 4 muszę wstawać do roboty. W związku z tym zmuszony jestem przerwać niniejszą konwersację. Dobrej nocy.
W podróży? nie zauważyłem, a jestem zapalonym wędrowcem.
Jednak o 4 muszę wstawać do roboty. W związku z tym zmuszony jestem przerwać niniejszą konwersację. Dobrej nocy.
To normalne, nogi bolą. Ale jadąc kilka godzin pociągiem coraz częściej spoglądamy na zegarek.
Spróbuję wyklarować tak jak dziecku.
Taki przykład:
Chcę kupić kartkę papieru np. fotograficznego.
Przychodzę do sklepu z kartką papieru fotograficznego A4.
Pytam, czy są 2 razy większe.
Otrzymamuję format A3, który jest 2 razy droższy. I dotąd wszystko się zgadza.
Czy określenie “powiększenie 2x” kartki A4 rozumiemy to… jako
A3 czy A2 (której powierzchnia jest 4 razy większa od A4)?
Powiększenie podaje się “liniowe” a nie powierzchniowe. W szkole na fizyce nikt nie rysował strzałek, soczewek oraz linii obrazujących działanie soczewek?
Dwa razy większa wysokość to wysokość x2 .
Dwa razy większa działka budowlana czy rolna to powierzchnia x2.
Dwa razy więcej wody to objętość razy dwa.
Ale to wszystko i tak nie ma znaczenia dla powiększenia lupy, które definiuje się tak jak tu już kilkakrotnie napisano.
Czy to jest… aż tak niezrozumiałe pytanie?
a w odpowiedzi otrzymałem np. że “2x większy karton to 2x”
i zapewne czarna dziura też
Może tak jak na wyborach:
odp.
1.A3
2.A2
Jeśli to trudne, to wymiękam.
Potraktujmy to “Na luzie” (zabawa), a nie jako test czy sondaż.
To jakieś bzdekanie. Nie potrafisz wybrać opcję 1 czy 2 to nie pisz tych bzdur.
Ja przyznaję, że nie wiem.
Tak jak dla mnie to obie opcje pasują.
Ale wiem, że tylko jedna powinna być prawdziwa.
Jeśli chodzi o lupę to chyba dowolna interpretacja
Chyba gościu nas testuje jacy my mądrzy na tym forum.
Nie, powiększenie lupy jest precyzyjnie zdefiniowane. To powiększenie kątowe.
Co mnie prostego człowieka obchodzi “kątowe” czy “liniowe”.
Jeśli już mam się ustosunkować do tego pytania 1 i 2 opcja
odpowiem: nie wiem.
Ja rozumuję to tak:
Patrzę przez tę lupę na zdjęcie o wymiarach (lepiej małych) 2cm x 2cm
a na lupie leży taki sam kwadracik.
Gdy oddalę tę lupę na taką odległość aby bok zdjęcia widzianego przez lupę był 2x większy
od boku kwadracika na lupie to zdjęcie będzie wg mnie powiększone 4x.
Skoro na lupie pisze 2x to zostaje bok x pierwiastek z dwóch.
I nie wiem co to znaczy w lupie 2x. Może ktoś myśli np.
chcę powiększyć postać na zdjęciu 2x, to dla mnie znaczy, że wysokość ulegnie powiększeniu 2x i szerokość też 2x.
Wniosek: postać będzie powiększona 2x a zdjęcie 4x.
Do czego odnosi się napis 2x na lupie, nie wiem.
To wie ten co to napisał na tej lupie.
To tak jak by spytać czy dorosły mężczyzna jest większy od dziecka 2x czy wyższy 2x?
Musisz się jeszcze nauczyć pokory
Przed kim czy przed czym?
Bawi mnie te wręczanie orderów medali, buźka, buźka, rączka, rączka.
Jedynie przed naturą to tak.
Dla mnie profesor czy doktor nie znaczy, że to mądry gość.
Może być wybitnym w swojej dziedzinie, ale może nie umieć zawiązać przysłowiowych sznurówek.
A co to tylko my sami piszemy a inni zapomnieli przysłowiowego języka w gębie.
Naliczyłem 17 forumowiczów, pardą, to matematyka podobno królowa nauk.
A tak pomiędzy, pracuję za granicą i wcale nie jestem pokorny. Cenią mnie za to co robię
a nie lizostwo.
Właśnie przed Naturą.
Powiększenie lupy jest powiększeniem kątowym co w przybliżeniu niewielkich kątów odpowiada liniowemu. Tak wymyśliła Natura, a ludzie to tylko odkryli. I już kilkukrotnie w tym temacie wynik odkrycia był tu publikowany.
Ty jednak po prostu nie zadałeś sobie trudu aby zapoznać się z tymi wynikami. Piszesz, że Cię nie obchodzi jak jest. Nie ma dla Ciebie znaczenia jak to ta Natura “wymyślila”. Zamiast tego wolisz swoje spekulacje.
Możesz, ale i tak to Natura będzie górą.
Z tym ostatnim to się zgadzam, ale lupę wymyślił na pewno człowiek.
I po co mnie sobie zawracać głowę kątami, dziurami czarnymi itd.
Czy ja to będę potrzebował to do jedzenia, ubrania do życia?
Czy piekarzowi albo fryzjerce potrzebne jest równanie któregoś stopnia.
Czy profesor to gość przed którym mam się czuć nie wiem jak to określić
(malutki) czy tam co.
Jestem już starym człowiekiem, będącym bardziej na etapie podsumowań niż planów na przyszłość. I z własnego doświadczenia wiem, że życie człowieka jest bogatsze kiedy posiada jakiś tam zasób wiedzy. Niekoniecznie łatwiejsze czy przyjemniejsze, ale właśnie bogatsze.
Dzisiaj, w takim dniu, odwiedzałem cmentarze. Nie mogłem odwiedzić grobów swoich bliskich jako że mieszkam obecnie daleko od domu. Ale odwiedziłem groby Polaków pochowanych na obczyźnie a także mogiły Fraunhofera, Ohma i Justusa von Liebiga.
Ludzie ci dawno już nie żyją ale ich dorobek przetrwał i dlatego w pewnym sensie nie do końca umarli. A to się liczy.
W sensie filozoficznym, ja bym wolał materialnym.
Do tego potrzebna jeszcze kobieta, którą się kocha i jest się kochanym.
Ta cała filozofia to ubijanie piany z mózgu.
Słyszałem dzisiaj w radiu wypowiedź kogoś tam zaczepionego na cmentarzu w Warszawie…
No jak tu nie przyjść na cmentarz “dzisiaj jest święto wszystkich świętych”.
To dla niego jest ważniejsze, święto świętych a nie swoich bliskich?
Wiecie, że w kościele ewangelickim nie ma czegoś takiego, żeby ze zwykłego śmiertelnika
robić jakiegoś świętego. Chyba pomylił dni, to 2 listopada powinien czcić zmarłych, jeśli już musi.
Albo reporter podszedł do znanej aktorki, która potrząsała puszką, żeby zwrócić na siebie uwagę.
Przechwalała się ta kobieta, że najczęściej ludzie wrzucają papierowe. Nazywali oboje to kwestą i jakie to ważne aby odbudować czy naprawić “pomniki”.
Człowiek, potrząsający puszką pod sklepem aby parę groszy zarobić na przeżycie kolejnego dnia
to nie kwesta tylko, żebranina i niech się cieszy, że nie dostanie jeszcze pałą a nie papierowe pieniądze. Papierowe to on chyba tylko za młodu widział.
Dla polaków chyba ważniejsze są pomniki a nie los bliźniego
lub na schronisko dla psów. Chyba najpierw człowiek a potem zwierze. Gdzie jest kościół?
Nie chciałbym się znaleźć na miejscu tego biedaka.
2x większe… zobaczysz w końcu COŚ w czasie załatwiania się.
Serio tyle odpowiedzi do tak prostego i głupiego pytania ?
Dobra materialne są ważne, ale w mniejszym zakresie niż się powszechnie uważa.
Jeżeli zaspokojone są podstawowe potrzeby to można sobie zbudować całkiem szczęśliwe życie w oparciu o inne wartości.
A nie wpadło Ci do głowy że większość z nich prowadzi taki tryb życia z wyboru?
Obecnie, zmuszony okolicznościami, mieszkam w kraju, w którym nie umiera się z głodu. Każdy zdolny do pracy może tę pracę mieć, a ludzie niepełnosprawni otrzymują realną pomoc od państwa i gmin.
I mimo to są tutaj żebracy. Nie uświadczysz ich w godzinach 4-6 kiedy masa ludzi pędzi do roboty. Ale kiedy po 9 godzinach pracy wracam, czasem powłócząc nogami ze zmęczenia, często ich widuję. A przecież nie muszą, gdyby się zgłosili do Arbeitsamtu dostaliby wsparcie i jakąś robocinę. Firmy zeitarbeiterskie także potrzebują ludzi. A w ostateczności dostaliby Hartza IV. Niepełnosprawnych także nie zostawia się tu bez pomocy.
Jednak siedzą sobie na chodnikach i czekają na datki.
Ja już się wyleczyłem ze złudzeń, wrzucę grosz ulicznemu grajkowi, czasem dam pijakowi, którego strasznie telepie, pozostałym jednak nie. Za ciężko pracuję. A moi ludzie jeszcze ciężej. Kristo ma 60 lat i cały dzień ładuje transportery na taśmę.
Jego mi żal, żebraków nie.
Przeczytaj mój wcześniejszy wpis z bardzo konkretną odpowiedzią. Niech żyje uważność!