Co zrobić aby nie zasnąć za kierownicą :] - Wasze opinie

Witam, z racji tego, że jestem młody 19 lat, czeka mnie wyjazd do niemiec ok 800km. Jest to dosyć spora odległość, którą muszę pokonać pierwszy raz w życiu. Czy macie jakieś propozycję, jak być cały czas czujnym na drodze? Oczywiście postoje, kawa, chociaż nigdy nie piłem bo nie chciałem. Macie jakieś propozycje?

jakieś radio np rmf fm które nie da ci zasnąć przez reklamy i wiadomości :slight_smile: a najlepszą opcją jest raczej pasażer jakaś kobitka np :slight_smile:

Przez długi okres w życiu prowadziłem samochód zawodowo po 14-18 godz dziennie czasem 6 dni w tygodniu i mogę tylko powiedzieć, że to jest jak ze sportem. Nie warto na pierwszy bieg wybierać maraton. Dla mnie jako wieloletniego kierowcy 800km nie stanowi wyzwania pomimo że teraz już tyle nie jeżdżę, ale kiedy czułem się znużony zawsze robiłem sobie chociaż kilkominutową przerwę na spacer wokół auta - wyczucie tego momentu też może być trudne dla początkującego kierowcy.

Wiem z doświadczenia że na początku przeginałem i np uświadamiałem sobie to dopiero nie pamiętając przejechanych ostatnio 30km - czyli byłem “wyłączony” i w tym czasie mogłem mieć opóźnione reakcje na zdarzenia, albo nawet ich brak bo jechałem automatycznie.

Oczywiście otwarte okna (klima raczej działa na niekorzyść bo chodzi o świeże powietrze). Muzyka która Ci się podoba ale w sensie że Cię pobudza - nie za głośna, bo masz prowadzić a nie się bawić. Pasażer na dłuższą metę wymięknie wcześniej niż kierowca bo nie ma zajęcia, a o dupie marynie nie da się gadać kilka godzin - mnie przynajmniej takie lanie wody męczy. Jazda nocą to zdecydowanie zły pomysł ze względu na mały ruch uliczny co z pewnością uśpi czujność niewprawnego kierowcy.

Jeśli na co dzień jeździsz tylko do pracy i na zakupy to radzę sobie rozplanować trasę tak żeby zrobić co najmniej jedną przerwę w połowie drogi na jakiś obiad i godzinkę odpoczynku. Skorzystasz na tym ty i inni uczestnicy drogi :slight_smile:

Staraj się też nie szarżować, płynna jazda daje dużo lepsze rezultaty (spalanie, czas, samopoczucie) niż wyprzedzanie na siłę aby zaraz stanąć na światłach - co nie znaczy że masz być zawalidrogą jak większość wakacyjno-niedzielnych kierowców, trzeba się dostosować do warunków na drodze i mieć oczy wokół głowy/auta (lusterka nie są tylko do cofania;) )

Ale przede wszystkim musisz sobie zdawać sprawę że są na drodze ludzie którzy będą ryzykować bo uważają że są mistrzami kierownicy i dlatego trzeba być ostrożnym, do tego są ludzie którzy nie mają pewności za kierownicą bo po prostu słabo jeżdżą lub nie mają predyspozycji i na tych musisz jeszcze bardziej uważać bo w niespodziewanej sytuacji mogą zachować się bardzo nieracjonalnie :wink:

Wynajmij kierowcę :slight_smile:

A tak naprawdę to dostosuj się do tego, co napisał pocolog - widać, że wie o czym mówi, co mogę potwierdzić wieloletnią praktyką (ponad trzy miliony przejechane).

Własnego organizmu ani praktyki nie przeskoczysz…

Jechałem kiedyś pierwszy raz z Holandii do Polski (900km) i nie jest tak źle. Przez Niemcy lecisz cały czas autostradą i aby się nie nudzić często zmieniaj pas ruchu w celu wyprzedzenia przymułów. W trasę najlepiej wyruszyć z samego rana, tj. 4 rano póki troga nie jest ruchliwa i zakorkowana (w Niemczech potrafią zdarzać się 40km korki). Droga wbrew pozorom nie jest monotonna, bo są odcinki, na których remontowana jest droga.

Jeśli nie piłeś kawy, Twój organizm nie jest przyzwyczajony do kofeiny, więc powinieneś lepiej odczuć jej działanie, jednak pamiętaj, jak Ci się chce spać, to nawet kawa Ci nie pomoże. Postoje to bardziej dla rozprostowania się. Choćbyś nie wiem jak wygodny samochód miał, siedzisz kilka godzin w tej samej pozycji i to się odczuwa. Najważniejsze co musisz zrobić, to wyspać się przed podróżą. Jeśli poczujesz się senny, zjedź na stację lub parking, których jest pełno po drodze i po prostu się zdrzemnij. Nie bierz kanapek na drogę, lepiej zjeść obiad po drodze (bary też się trafiają) i przy okazji odpocząć. Poza tym kanapki mogą się już rozpłynąć w drodze :wink:

RMF łapie zasięg tylko do Berlina :wink:

Dokładnie. Koniecznie zerkaj co jakiś czas we wsteczne lusterko, sam się przekonasz jak w ciągu kilku sekund pojawi się za Tobą jakiś mercedes lub inne BMW, a przecież 10 sekund temu nikogo za Tobą nie było. Jest sporo osób co lubi sobie lecieć ponad 200km/h nie zwracając na innych uwagi. Tu musisz zachować szczególną ostrożność jak będziesz wjeżdżał na trzeci pas.

Jeśli chodzi o klimatyzację, to na mnie wysoka temperatura działa usypiająco, tak więc myślę, że nie warto całkowicie z niej rezygnować, ale jak pisał @ pocolog , świeże powietrze jest potrzebne, dlatego proponuję włączyć klimatyzację, aby się nie upiec w samochodzie, lecz co jakiś czas powinno się otworzyć okno, aby przewietrzyć samochód. Klimatyzacja ma to do siebie, że pochłania wilgoć i powietrze w samochodzie może być za suche.

Luzik, 800 km to nie jekaś straszna odległość. Nie nastawiaj się na to jak nie wiadomo na co. Serio nie ma znaczenia czy to sobie jakoś specjalnie zaplanujesz, czy weźmiesz kanapki, czy zjesz w maku, o której godzinie wyruszysz, czy będziesz jechał z włączoną klima, czy przy otwartym oknie.  Wiadomo, ze jak nie będziesz dawał rady to lepiej się zatrzymać, ale serio myślę, że nie będziesz miał z tym problemu - szczególnie, że nie robisz tego zawodowo na co dzień, więc będzie to dla Ciebie coś nowego. Ja w ciągu roku dużo nie jeżdżę, nie mam nie wiadomo ilu km na koncie, ale w wakacje potrafię robić po tysiąc dziennie przez kilka dni i serio jeśli lubisz prowadzić to nie jest to żaden problem. Robienie po 2-2,5 k km na raz to już potrafi człowieka ostro zmęczyć i nie polecam, ale po 600-800 km i to jeszcze trasą, którą się nigdy nie jechało to dla mnie przyjemność. 

Wszystko zależy od predyspozycji, a jeśli ma takie wątpliwości że temat zakłada to lepiej dmuchać na zimne.

Poza tym piszesz bzdury okropne jak choćby 2500km na jeden raz. Weź sobie to podziel na średnią prędkość i wyjdzie twoja głupota.

Fakt robiłem po 1500km dziennie, ale raczej nikomu nie polecam chyba że to będzie 1500km samymi autostradami, a jazda przez Polskę nie jest taka kolorowa.

800km to co najmniej 8-12 godz po polskich drogach i jest potrzebna przerwa dla niedzielnego kierowcy bo reakcje i czujność spadają. Ty nawet w pracy siedząc 8h robisz sobie przerwę.

Widzę, że właściwie wszystko zostało tu już powiedziane jednak odniosę się jeszcze do jednej kwestii:

Pasażer - jego rola przy dłuższych trasach jest wręcz nieoceniona. Często to on pierwszy zauważa zmęczenie, które kierowca z początku może ignorować (doświadczony bądź nie - to akurat nie ma znaczenia).

Dlatego też ważne jest aby na przednim siedzeniu posadzić osobę, które nie zaśnie po pierwszych 100 km, a będzie nam towarzyszyć przez całą trasę. I wcale nie musi rozmawiać z nami przez cały ten czas - wystarczy, że we właściwym momencie rzuci jakimś ciekawym tematem lub zasugeruje zjechanie na postój.

pocolog

Masz absolutną rację, jeśli chodzi o możliwość przejechania 2,5 tys na dobę.

Nawet jadąc ze zmiennikiem (dawne czasy ogólnopolskiego serwisu/doradztwa) nie sposób było na polskich drogach zrobić więcej niż 1,6-1,8 tys w ciągu 24h.

Sprzęt dał by radę, ale nie ludzie (Pontiac Transsport 3,8, dwóch kierowców przed czterdziestką).

I były to czasy mniejszego ruchu na drogach…

Nigdzie nie napisałem, że na dobę - trwało to jakieś 28h wliczając przerwy na stacjach  i krótką drzemkę pod koniec trasy. Z południowej Bułgarii, przez Rumunię Słowację, Zakopane, na północ Polski. Planowaliśmy nocleg koło Zakopanego, ale pogoda byłą akurat beznadziejna i pojechaliśmy dalej prosto do domu. Ale to był głupi pomysł i jadąc na jednego kierowcę nie polecam w żadnym razie takich akcji. W tym przypadku nie ja byłem kierowcą, tylko ojciec (który pracował wtedy momentami po 56 godzin non-stop, więc uważał, że to nic takiego), ja byłem gówniakiem i nie miałem prawka :wink: Ale 600-800 km jest całkiem rozsądną odległością i myślę, że kolega sobie spokojnie poradzi bez jakichś nie wiadomo jakich sztuczek, czy ‘treningu’ :wink:  Oczywiście, ze przerwy będą- choćby zatankować, wysikać się, przy okazji może coś ciepłego zjeść. Po prostu uważam, ze nie ma co tego demonizować. Ja pierwszy raz w dłuższą trasę (Gdańsk-Zakopane) pojechałem ok. 2 tyg po odebraniu plastiku i była to dla mnie zwyczajnie atrakcja, zmęczenie nie było problemem. Oczywiście pewnie co innego jak się na co dzień w pracy pokonuje takie odległości, do tego wiecznie po tych samych drogach- nie dziwię się, że może to być wtedy monotonne. 

Nie masz pojęcia o czym piszesz i zapewne nie zdawałeś sobie sprawy jakim jesteś zagrożeniem na drodze bo nigdy nie miałeś kryzysowej ekstremalnej sytuacji. Ja nie piszę że nie da się takiej trasy pokonać. Ja piszę żeby pokonać ją bezpiecznie panując nad tym co się robi, bo kiedy dojdzie do sytuacji w której liczą się odruchy instynkty to lepiej mieć pełną świadomość podejmowanych decyzji niż spanikować bo nie wiesz co się dzieje, bo jesteś wyłączony, bo Cię to zaskoczyło. Nie chce mi się na ten temat dyskutować z człowiekiem który przejechał w życiu kilka tyś km. Nie zrozum mnie źle, nie uważam że jesteś gorszy; po prostu jeszcze mało widziałeś sytuacji na drodze przez to masz wygórowane mniemanie…

Dobrze mój drogowy mentorze. Lepiej wiesz ile i jakich sytuacji na drodze widziałem, to już się nie odzywam. Oczywiście, że w ekstremalnych sytuacjach liczą się odruchy niezależnie czy się taka zdarzy po 5 km, czy 500 km jazdy. 

Strzel focha chłopcze…

Nie strzelam focha, tylko nie zamierzam się licytować na to kto ile i gdzie przejechał ;) 

Od swojej strony po 22latach za kierownicą powiem że jeszcze przed trzydziestką spokojnie wytrzymywałem wyjazdy np. z Polski do Portugalii bez zatrzymania. Miało się silne i szybkie auto, niemieckie autostardy niczego sobie więc się grzało ile fabryka dała. Po latach oglądania wypadków (naocznie) odechciało mi się ryzyka.

Co robię dzisiaj by nie zasnąć? Nic…

Na odcinku 800km to … nie ma mowy o spaniu nawet po całym dniu jazdy lecz przy 2000-2500-3000km opadam z sił. Najczęściej robię to tak że…

nie włączam usypiającej mnie muzy a żona ma nakaz gadania o byle czym…

Robimy tak jeśli naprawdę mocno się spieszę i zatrzymać niestety nie mogę. Średnia komunikacyjna na autobahn’ach na zachodzie nocą (latem) to jakieś 170km/h. Czasami leci się szybciej. By nie zasnąć zawsze staram się mieć dość niską temperaturę w aucie ustawioną na klimie. Około 18,19C w kabinie i jedzie się lepiej.

Dodatkowo tankuję kawcię która mnie pobudza. Przy ciągłych i dalekich wyjazdach ważna jest rozmowa z kimś. To naprawdę pomaga.

Dzisiaj, gdy jadę daleko - robię sobie odcinki po 200-300km. Między nimi obowiązkowo kawcia i nawet mały spacer po parkingu.

Na odcinku np. 2500km mam dwie drzemki po 2,3,4h i dziś nie zabijam się o czas bo doskonale wiem że słońce z rańca jak dowali w niewyspane oczka to wyć się chce i żałuje się wtedy że się w nocy człowiek na małą drzemke nie zatrzymał.

Najgorsza do przejechania jest Polska a raczej była gdy nie istniały A2 i A1 w dość konkretnych odcinkach. Dzisiaj jeździ się spoko.

Po latach jazdy po Zachodzie - powiem także że bardzo, bardzo mocno przydają się w trasach dobre lampy (ksenony), halogeny i okularki przeciwsłoneczne.

Nie wiem czego kolega się boi.

800km to pryszcz na zachodzie zwłaszcza że gdy masz przekreślone na autostradzie 130 - ograniczenia nie masz więc jadąc 180km/h nocą - do celu smigniesz bardzo szybko (z uwagą na to że trzeba mieć czym!).  Najgorsza jest pogoda. Ciągle lejący deszcz usypia a np. mgły z rana dosłownie oślepiają więc czasami warto pomyśleć nad tym - gdzie się zdrzemnąć a nie nad tym jak nie zasnąć.

W nocy ważne są ustawienia lusterek. Boczne ustawiaj sobie w kierunku do ziemi tak by widzieć poświatę świateł jadących samochodów z tyłu z odbicia w asfalcie a nie światła leflektorów. Wsteczne także ustaw na przyciemnienie. Oczy męczą się mniej i to znacznie.

O takich jak dobre wycieraczki i płyn w spryskiwaczach nic nie mówię bo to chyba jasne…

Wszystko to wpływa na ogólną formę organizmu a najlepiej - wyspać się w domciu i wyjechać od razu po nocy.

Kolejna i już ostatnia sprawa to bezpieczeństwo które także wpływa na komfort jazdy. Miałem kiedyś awarię auta na autobahnie. ContactService mi się zaświeciło i prędkość max. 90km/h!  Przeżyłem horror jadąc w ulewę prawie 150km! Po 150km zjechałem na lokalne drogi bo nie wytrzymałem. Jadąc na zachód miej na uwadze “niepisaną” prędkość minimalną osobówki na autobahnach!

Jest niepisana i jest na poziomie trochę wyższym jak maksymalna prędkość TIRa na tempomacie!  Jadąc 90km/h nieźle ich wnerwisz a świry z tablicami LV, UKR, RU, RO będą próbować nauczyć Cię jeździć :-)  więc jeśli dysponujesz autem które nie będzie w stanie jechać non-stop 110-120km/h - jedź drogami lokalnymi.

 

Czy jazda tą samą trasą non stop kilka lat jest monotonna?

Wiedzą o tym tylko Ci którzy to przeżyli i sprawa nie powinna podlegać jakiekolwiek dyskusji. Mnie trasa Berlin > Monachium tak zbrzydła że nawet nie chce mi się o tym mówić. Jedyne co mi pomagało to V6 pod maską.