Nadszedł chyba koniec mojej domowej stacjonarki. Pewnego dnia zasilacz przestał podawać zasilanie do płyty głównej, ale sprawdzałem miernikiem - zasilanie podaje, volty się zgadzają, (nie mam jak go obciążyć, zwarłem na kablu z zasilacza główny z masą, wentylator zasilacza ruszył, pomierzyłem napięcia i wszystko wygląda cacy - objawem było niereagowanie na włącznik obudowy, nawet próbowałem na pstryku wyciągniętym z serwera odpalać płytę, zwierałem zworkę i nic), a więc płyta główna padła trupem (być może wylanie szklanki coli w pobliżu obudowy przez duet żona&syn miało na to jakiś wpływ, choć śladów zalania - zero). Teraz następuje pytanie - miałem to:
Czy jest teraz jakiś sensowny sprzęt, w który warto wepchnąć hajs, ale bez wydawania milionów monet (w sprzęcie nie siedzę od 6 lat, a jak patrzę pobieżnie po cenach to podzespoły kosztują jakieś dziwne kwoty)? Czy warto iść drogą dedukcji i wymieniać mobo albo próbować z nowym zasilaczem, licząc że reszta ruszy?
Jest, najlepiej cena/wydajność będzie i3-10100f plus jakaś tania płyta. Procek nie ma integry, ale masz farta i kartę, więc luzik. To karty są dzisiaj koszmarem.
Koszt wyjdzie z 400cpu 300 mobo 350 16gb Ram plus 200 za Silentiuma 450/500W. Jak masz więcej gotówki to lepsza płyta i i5-10400f, ze 400 wyżej wyjdzie.
Alternatywnie używka na Intelu 8 (bez Pentium Gold) lub wyższej generacjli lub cokolwiek na Ryzanie (poza Ryzenem 1200/1300 i bez Athlonów)
Jeżeli to wiekowy zasilacz, to odpal bez kart. Próbowałeś? Może przy wysokim W pada, a na jałowym biegu jest ok?