Witajcie.
Mam dość osobliwy problem - miałem dwa czytniki kart pamięci, zewnętrzne, na USB.
Kilka dni temu jak zwykle włożyłem w jeden z nich kartę SD od aparatu i wsadziłem czytnik do portu. Zadziałał jak zwykle, lecz po chwili zniknął - program do obróbki zdjęć przestał widzieć napęd, podobnie jak Eksplorator.
Ponowne wkładanie i wyciąganie oraz zmiana portów USB (w tym z 2.0 na 3.0) poskutkowała jedynie tym, że karta raz się pojawiała jako dostępna, raz nie.
Sprzęt pada, zdarza się. Zdziwiło mnie to, że użyłem w zastępstwie drugiego czytnika i sytuacja się powtórzyła.
Trochę się przestraszyłem, bo komputer ma dokładnie dwa tygodnie (czyt. nie ma udowodnionej bezawaryjności) i pomyślałem ze zniechęceniem, że może USB na płycie jest walnięte. Aby się przekonać, wsadziłem pendrive - działa, odczyt danych z aparatu podłączonego kabelkiem - działa. Mysz przewodowa i klawiatura bezprzewodowa również działają bez zastrzeżeń.
Głupia to sytuacja, bo nie wyobrażam sobie, żeby komputer wybierał urządzenia do zepsucia, ale założyłem wątek na forum, bo już inne możliwości wykorzystałem, czyli: swój rozum, Google, test na innych komputerach oraz kolegę informatyka z pracy.
Może ktoś z Was wie o takim dziwnym przypadku?
Chciałbym kupić nowy czytnik, ale jak się okaże, że mój komp lubi je palić, to szkoda pieniążków