Od grudnia do teraz miałem druciki ledowe z dwóch stron pokoju i jedne przy oknie na karniszu. Nie zapalałem ich ponad tydzień i zauważyłem, że baterie w tych po stronie routera się rozlały. To przypadek, czy promieniowanie routera przyczyniło się do ich rozlania? Megacell Alkaine, kupione w Dino
Prawdę mówiąc to promieniowanie emitowane przez router jest tak słabe, że nawet gdybyś go używał jako poduszkę przez 20 lat to i tak nic by się nie stało. Więcej dostajesz od telefonu w czasie rozmowy przez 10min niż od routera przez rok.
Zacznij kupować baterie a nie wynalazki typu "Megacell Alkaine’ (100 różnych nazw marketingowych). Oszczędzisz sobie parzenia rąk wylanym elektrolitem a i zapobiegniesz niszczeniu sprzętu bo to fajnie żre płytki na w pilotach.
Nie sądzę, że słabe, bo działa pasmo 2,4GHz i 5GHz równocześnie. Kilka tych baterii już zużyłem w myszce i żadna się nie rozlała, w świeczkach LED z Pepco też żadna, tylko w tych drucikach obok routera i po tym myślę że ma to związek z nim. Złego zdania na różnych testach w internecie i Allegro o nich jakoś nie widzę
Poczytaj sobie a zrozumiesz… albo i nie zrozumiesz.
https://www.elektroda.pl/rtvforum/topic3609761.html
A pomyśl jakie dawki promieniowania dostaje bateria w telefonie ! (ale nie dlatego czasem wybuchają).
To rozumiem, ale baterie w telefonach jakoś się przecież różnią od alkalicznych i mogą być wielokrotnie ładowane. Może druciki kiepskie i zrobiły zwarcie. Kupiłem 5 metrów za 10 złotych
Może…
Może trafiłeś na felerną partię baterii.
Może było zwarcie, rośnie temperatura ogniwa i jest szansa na wylanie. (zwarcie może dostać też bateria wewnętrznie i zabije to pozostałe)
Może za ciepło, za wilgotno etc
A może zanim je kupiłeś to leżakowały w jakimś magazynie (raz ciepło a raz zimno). To tak jak baterie w kioskach w nocy - 10 a w dzień grzejnik i +20.
Czytanie tego to strata czasu, nie powołano się na żadne konkretne źródło ani nie wyjaśniono natury zjawiska.
Problem rozlewających się baterii alkalicznych stał się ostatnio powszechny i nawet „dobre” marki się rozlewają.
Rozwiązaniem jest
- Zakup baterii litowych, które zwykle nie mają tego problemu, ale są znacznie droższe.
- Zakup akumulatorków NI-MH które również zwykle nie mają tego problemu.
Być może i jeszcze pół roku u mnie w domu w plastikowym pojemniku pod biurkiem
To akurat bzdura, tak samo potrafią wylać a do tego są bardziej niebezpieczne gdy to się stanie.
Też tak sądzę. Na razie używam tych i jak nie będzie się to powtarzało zbyt często, będę używał dalej. Jakoś od kilku lat nie rozlały mi się żadne baterie, poza tym, że rok temu jak jeszcze był telewizor w domu, w pilocie płytka i baterie odstawały do góry z jednej strony, bo złamały się plastikowe zawiasy od zewnętrznej obudowy i powodowało to zwarcie. Baterie robiły się też gorące, były od Philipsa, a Kodaki w wersji heavy dutty kilka razy szybko padły bez rozlewania się i przegrzania do póki nie skleiłem pilota
Można wierzyć w specyfikację producenta i zapewnienia o większej odporności na wycieki, można też ją olać i uznać za materiał marketingowy.
Na rozlanie baterii wpływają poza jakością wykonania przede wszystkim temperatura, czas, poziom rozładowania. Wystarczy, że w danym miejscu jest cieplej (albo bardzo zimno!!) i bateria ma większą tendencję do wylewania.
Przed rozlaniem baterii chronią uszczelki, podczas działania ogniwa wydziela się odrobina gazu, uszczelki mają przeciwdziałać wypchnięciu elektrolitu, no ale różnie to bywa. W rozładowanej mocno baterii elektrolit jest rzadszy, to też ułatwia wylanie. Częste obciążania i długie czasy bezczynności również doprowadzaj do szybszego zużycia uszczelek, dlatego tak chętnie wylewają baterię w pilotach, po prostu są one nieraz prawie rozładowane, ale jeszcze tą odrobiną energii podładowują kondensatory w pilocie, użytkownik wciska, kilka razy, śmiga bezbłędnie, więc nie zdaje sobie sprawy, że bateria jest prawie rozładowana. Dopiero jak zacznie więcej operować, to widzi opóźnienia.
WIFI niema jakiegokolwiek wpływu na to zjawisko, już większy wpływ ma poziom kakao w kubku babci Ani na przeciwko w bloku.
Baterie w telefonach, to akumulatory, reakcje chemiczne są w nich, w pewnym stopniu odwracalne, baterii alkalicznych nie naładujemy ponownie (kwasowe, w ograniczonym zakresie tak), stąd ogniwa wielokrotnego użytku są trochę inaczej skonstruowane, odporniejsze na rozlanie.
Takie nazewnictwo to u nas jest przyjęte. Wszędzie indziej bateria to bateria, rozróżnia je napis czy można ładować czy nie.
To czy można określa producent. Nawet stwierdzenie, że to bateria litowa (nie będziemy pisać akumulator) nie oznacza możliwości ładowania.
Przykład:
18650 bateria litowo jonowa - można ładować.
ale
CR2032 (taka jak na płytach do podtrzymania bios) też jest baterią litową tyle, że producenci zakazują jej ładowania.
Dziś w telefonach są litowo jonowe, litowo polimerowe etc.
Kiedyś były Ni-MH ( niklowo-metalowo-wodorkowy), to właśnie te potrzebowały kilku cykli pełnego rozładowania i ładowania aby osiągnąć pełną wydajność.
Czy można ładować baterie alkaliczne ? Tak (to nie błąd) ale nie odzyskają one pełnej pojemności.
Ryzykowne, pod nadzorem (kontrola temp), a i są nawet ładowarki do tego dostosowane (VITO ACT-505).
Osobiście nie podchodził bym do ładowania ich bo może być bum, bom i po oczkach.
Przyczyn wylania mogło być tysiąc.
Wkład w to bliskości nadajnika WIFI można na starcie włożyć miedzy bajki.
To, że coś działa na dwóch częstotliwościach , to zanczy tylko tyle, że na dwóch częstotliwościach - nie mniej i nie więcej… nie świadczy to nijak o mocy.
ICR, INR, IMR, Li-FeS2, Li-MnO2 to wszystko można umieścić w koszyku podpisanym „ogniwa litowe”.
CR2032 - Li-MnO2 3V
AA/AAA - Li-FeS2 1,5V
Widziałeś kiedyś wylaną baterię CR2032? Bo ja nie.
W starych sprzętach natomiast plagą były baterie NI-Cd podtrzymujące ustawienia BIOSu, wiele urządzeń zostało trwale uszkodzonych w skutek korozji wywołanej rozlaniem elektrolitu.
Widziałem wielokrotnie, zwłaszcza w sprzętach w których siedziała dużo lat. Zaczyna się od delikatnego nalotu przy uszczelce i czasem nieświadomie przy wyjmowaniu wyczyści się paluchem. Ekstremalnie mają liszaj od strony minus.
AA/AAA to dziś oznaczenie rozmiaru, można wsadzić do środka każdą chemię.
Li-FeS2 1,5V - bardzo fajna ale przeciętny kupowacz marketowy dostanie apopleksji jak mu powiesz, że ma zapłacić 3x tyle co za alkaiczną.
Można by tak debatować całymi dniami bo co chwilę pojawia się nowy wynalazek.
Ważne jest aby o baterie dbać a przynajmniej nadzorować ich stan techniczny.