Jak wygląda sprawa darmowego oprogramowania w firmie np open office czy innych darmowych programów których licencja pozwala na darmowe korzystanie nawet komercyjnie.Szukałem na ten tema dużo w googole, ale mam teraz tylko jeszcze większy
mętlik w głowie niż przed tym , wyczytałem że niektórzy urzędnicy uznają takie programy za darowiznę i żądają zapłaty podatku
i porównują je cenowo z alternatywnymi programami (oczywiście M$).Z tego co się dowiedziałem to np kupić jakąś gazetę do której są dołączone takie programy i wsiąść fakturę na firmę.
PS:Wiedzie może do jakiej taniej gazety jest/był dołączony open office (spolszczony)
Open Office jest na licencji GNU a to już samo mówi za siebie, można do woli używać w firmie z jednej kopii, na nieograniczoną ilość stanowisk, którą można powielać (kopiować) jedna od drugiej i rozpowszechniać za darmo, można rozpowszechniać, modyfikować wraz z zawartością kodu źródłowego.
Co to za sens jeśli GnuLinux Ubuntu lub inny, można używać do woli (wszędzie), a w nim znajdujący się OpenOffice już nie który jest na tej samej licencji.