Przywróć system do dnia sprzed fragmentacji i weź trochę na rozum - Chciałeś lepiej, gdy tak było dobrze?
Są pliki wykonywalne i obszary działania bibliotek współdzielonych .dll, a co za tym idzie, wymuszenie “dokładnej defragmentacji”, lub częstej, przynosi skutki odwrotne od zamierzonych. Dodawanie, usuwanie plików, czy aplikacji, to zmienna, do której windows się dostosowuje. Raz na parę miesięcy można dokonać szybkiej defragmentacji dafragglerem. To na tyle bezpieczne, że pomija wrażliwe dane na dysku, a szybsze i lepsze od defragmentacji systemowej. Wyraźnego przyspieszenia systemu nie widać. Lepiej posprzątać tymczasowe pliki, śmieci, błędne ścieżki, skróty, nieaktualne ustawienia w settings użytkownika, pozostałości po plikach i aplikacjach w systemie. Defragmentacja dysku, gdzie 30%, to balast “badziewny”, mija się absolutnie z celem. Niektórzy nie używali Odkurzacza. W takim XP, to pozostałości po łatkach, to często ok 6GB, a śmieci full. W Win 7, też jest sporo tych aktualizacji. Odkurzacz po aktualizacjach miesięcznych i JetClean, to definito, żeby nie było balastu. Żadna defragmentacja tego nie zastąpi. A system przyśpieszy widocznie. Wymuszenie superprogramami dokładnej defragmentacji, to więcej niż moda. Widać w necie spór z przeciwnikami defragmentacji. Może to jest polityka na zasadzie - im szybciej się psują komputery, tym częściej są kupowane nowe? Chodzi o to, żeby nie wypaść na głupka, na którym ta polityka sprawdza się.
Często człowiek ma wmawiane, że powinien defragmentować pliki systemowe, rejestru, przyspieszać komputer z całym jego manelem. Gdy komputer nie zacina, dobrze służy, to nie trzeba robić z niego rakiety, bo żaden traktor nie wytrzyma.
Moja rada - Poczekaj. Za parę dni system się dostosuje się i współdzielone biblioteki dll będą współdziałać. Gdy nie musisz, to na razie nie walcz z dyskiem i systemem. Windows ma duże zdolności adaptacyjne.