Tylko ponownie takie badania naukowe trzeba by brać ostrożnie.
Małpy wychowywali ludzie, nie goryl i kobieta.
Dzieci wychowuje i matka i ojciec (generalnie), ma więc dostęp do dwustronnych bodźców.
To mniej więcej tak jak porównanie naszej telewizji, gdzie raz jedna, raz druga partia robi propagandę, do telewizji w Korei Północnej (casus szympansów).
Według narodowego spisu powszechnego z 2011 r. jedna czwarta dzieci w Polsce wychowywała się w rodzinach niepełnych, czyli w większości mama + babcia. W 2020 ma zostać przeprowadzony spis powszechny więc zobaczymy czy coś się w tym temacie zmieniło.
ps. eksperyment z Lucy nie mówi nam nic o orientacji płciowej ale jest przesłanką, że proces wychowania może wpływać na orientację gatunkową. To niesamowite, swoją drogą.
OK, ale w kręgu towarzyskim przynajmniej w połowie tych przypadków jest jakieś wujek, chrzestny, “przyjaciel mamy” lub w ostateczności jeszcze dziadek żyje. A biedna małpka była sama, samotna, bez zadnych innych człekokształtnych w pobliżu.
Lucy zapewne nie czuła się po prostu obiektem badawczym, dorastając w domu Jane i Maurice’a Temerlinów. Przybrani rodzice szympansicy rozpieszczali ją niczym własną córkę – zresztą szybko zaczęli ją tak postrzegać i nazywać. Starannie ją pielęgnowali, karmili i przebierali, myli jej zęby, nosili na rękach i zabierali na spacery, nawet kładli do snu we własnym łóżku.
No właśnie, miała wyłącznie wzorce ludzkie.
Nie przyszedł dziadek Golum pokazać jak skakać po drzewach, a babcia nie uczyła iskać kleszczy z futra, John zamiast tego uczył szczotkować zabki. Współszesna dziewczynka może i pobawić się lalkami i pomęczyć ojca “a czemu nie było gola na spalonym?”
Wracając do stereotypów płciowych. Tekst (z 2013) o problemie uprzedzeń płciowych i idących za tym różnych standardach dla mężczyzn i kobiet przy rekrutacjach. Jednym z przytoczonych przykładów jest taki, opisujący co się stało, kiedy podczas rekrutacji do orkiestry w filharmoniach zaczęto stosować przesłuchania za kotarą, to znaczy tak aby oceniający nie widzieli a tylko słyszeli granie ubiegającej lub ubiegającego się o miejsce w orkiestrze. Tylko to spowodowało, że połowę więcej kobiet zaczęło przechodzić rekrutację. Co ciekawe, zauważono, że rekruterzy reagowali nawet na stuk obcasów, więc proces poprawiono, prosząc kandydatów o zdejmowanie butów:
W latach 70. i 80. orkiestry zaczęły używać ślepych przesłuchań. Kandydaci znajdują się na scenie za kotarą, aby zagrać dla jury, które ich nie widzi. W niektórych orkiestrach ślepe przesłuchania są wykorzystywane tylko do wstępnej selekcji, podczas gdy inne korzystają z nich aż do końca, do podjęcia decyzji o zatrudnieniu.
Nawet jeśli kotara jest używany tylko w rundzie wstępnej, ma potężny wpływ; naukowcy ustalili, że tylko na tym etapie zwiększa o 50% prawdopodobieństwo, że kobieta awansuje do finału. Wykazano również, że kotara jest źródłem gwałtownego wzrostu liczby kobiet, którym oferowane są stanowiska.
Nawiasem mówiąc, nawet kotara nie zawsze anomizuje płeć. Kotary uniemożliwiają jurorom zobaczenie kandydatów ale charakterystyczne odgłosy kobiecych butów wpływały na niektórych członków jury, dlatego kandydujący muzycy zostali poinstruowani, aby zdejmowali obuwie przed wejściem na scenę.
źródło:
Stereotypy płciowe badano także w szachach. Zgodnie z tym badaniem (tekst z 2009), szachistkom, które myślały, że grają z mężczyzną spadał poziom gry o ok 50%. Kiedy myślały, że grają z inną kobietą to grały na swoim normalnym poziomie:
Z (ponoć) dobrze poinformowanego źródła słyszałem informację, że “Martina” był (jest) facetem, a tylko udawał kobietę.
Ile w tym prawdy nie wiem, ale skoro tak słyszałem, to jak prawdziwy facet - czyli plotkarz - powtarzam (w zaufaniu, oczywiście ;).