Dostałam się do technikum informatycznego,może lepiej liceum

Ty napisałeś, że po liceum “nic się nie ma”, ja to skomentowałem. Teraz dopiero uściślasz, że chodziło Ci o to, że liceum nie daje zawodu. Pisz dokładnie od początku, to nie będzie nieporozumień.

Jest mowa o 600 tys miejsc pracy, ale nic o 1600 brutto. Skąd wziąłeś informacje o tym, że te 600 tys miejsc pracy, to oferty za najniższą krajową?

Wiem tyle, że nie mam dzianych rodziców i z niczym mi nie pomogli, a w pierwszej pracy zaraz po I stopniu studiów dostałem więcej niż to Twoje 1600. Kwestia dopasowania się do potrzeb rynku, mądrych wyborów i pracy zamiast wiecznego narzekania.

Już pracuję w miłej atmosferze, z Polakami w Polsce. I nie mam najmniejszej potrzeby się zmieniać.

To, że Tobie nie wyszło w Polsce i wybrałeś emigrację, to ok. Ale nie mąć młodym ludziom w głowach, i nie wciskaj im swoich frustracji i rozczarowań.

Ulżyłeś sobie :?:

Zobaczymy jak dostaniesz emeryturę w wysokości 40-45% pensji z ostatnich 3 lat.

Wtedy zobaczymy na co się stać i czy będziesz miał za co zapłacić za internet :lol:

Wracając do tematu… czasami żałuję, że poszedłem do liceum (mat-inf), a nie do technikum informatycznego - raz to papier, dwa na pewno lepsza nauka pod kątem informatycznym. W liceum wyglądało to tak, że informatyki “uczył” historyk - próbował nas czegoś nauczyć, ale w efekcie wyglądało to tak, że każdy z nas już potrafił to 100 razy lepiej od niego i po pierwszej klasie dał sobie spokój i całą drugą i trzecią klasę graliśmy w gry przez sieć.

Matematyka w liceum… była horrorem… babka miała dziwne podejście - dla podstawy wyjaśniała każdą ■■■■■ółkę, a dla rozszerzenia… Leciała z materiałem, a jak czegoś ktoś nie rozumiał to zapraszała go do odpowiedzi na ocenę (tego w ogóle nie mogę pojąć do dziś - nie umiesz to cie przepytam O.o).

Jaka była praktyczna różnica na studiach? Mało zauważalna… jeśli był ciężki przedmiot to nie ważne czy po technikum czy po liceum osoby miały trudności, a przy prostszych to jedni pomagali drugim i tyle, wszyscy elegancko przeszli - aczkolwiek wiem, że teraz uzyskać pomoc od kogoś na studiach to wielki problem, każdy patrzy tylko na siebie, by uzyskać stypendium, zero przyjaźni tylko wyścig szczurów:/ Dobrze, że mnie na magisterce trafiła się fajny rocznik.

Ja trafiłem do całkiem niezłego technikum (Elektronicze Zakłady Naukowe we Wrocławiu, wtedy szkoła była jeszcze na Ostrowskiego) i by było kłamstwem powiedzieć, że był niski poziom: wszyscy matematycy dociskali ostro (ciężko matematykę wspominam…), przedmioty technicze były na dobrym poziomie (miało się świetne podstawy do Politechniki Wrocławskiej, jak ktoś się przykładał, to nie miał za dużych problemów z przedmiotami związanymi z elektrotechniką/elektroniką na pierwszych latach studiów. Fakt, że nie mieliśmy przedmiotów typu biologia, chemia i tylko jeden język obcy - ale za bardzo nie żałuję, że nie było dwóch pierwszych przedmiotów :slight_smile: Miałem też świetne przedmioty techniczne związane z informatyką, dodatkowo zajęcia praktyczne (warszaty związane z informatyką).

Nie mam takiej potrzeby, wystarczy mi to, że nie potrafisz poprzeć swoich bzdurnych rewelacji na temat rynku pracy w Polsce.

Nie potrzebuję państwowej emerytury, skoro mogę odłożyć 70% zarobków. A to 40%, to i tak byłoby dużo więcej niż średnia płaca. Masz w ogóle pojęcie o zarobkach specjalistów w Polsce?

Bo ja wiem, że sprzątaczki i kasjerski zarabiają niewiele, wiem, że są rejony Polski, w których jest 40% bezrobocie, ale jak ktoś pasjonuje się dobrą branżą i wybiera edukację w takim kierunku, ma jednak szanse na lepsze niż przeciętne życie. Nawet w Polsce.

Ale jaką masz gwarancję, że w technikum byłoby lepiej?

To nie zależy od rodzaju szkoły, ale od konkretnej szkoły, a przede wszystkim od konkretnych nauczycieli. Tyle tylko, że statystycznie jest większa szansa na spotkanie dobrego dydaktyka w szkole, która przoduje w rankingach, niż w takiej, do której przyjmują każdego.

To chyba nie problem psychiki, ale podejścia i warsztatu. Wielu nauczycielom go niestety brakuje, niestety są tylko ludźmi, a ludzie są wadliwi. Najlepiej by było, gdyby w szkołach uczyły roboty. :wink:

Widzę, że jesteś typowym zacietrzewionym polskim patriotą żyjącym w swoim świecie.

  1. To nie są moje bzdurne rewelacje tylko dane z TVP1 i TVN o czym napisałem wcześniej ale widzę, że mimo twojej inteligencji nie potrafisz tego zrozumieć. Trudno, odpuszczam.

  2. Gratuluję o ile to prawda, a nie twoja wybujała fantazja.

Więcej w tym temacie już się nie odezwę także weź waść odpuść i wstydu oszczędź :lol:

Kolejny domorosły, zdalny internetowy psycholog…

To są Twoje bzdurne rewelacje, bo nigdzie nie było mowy o tych 1600 zł, a źródła mimo próśb nie podałeś.

Serio nie może do Ciebie trafić, że w Polsce można też nieźle zarabiać? Trzeba się tylko wziąć do roboty zamiast narzekać i czekać na nie wiadomo co.

Dziwne, że wiele osób siedząc w Polsce tego nie potrafi, czekając aż “państwo da im pracę, bo to jego obowiązek”, a jak wyjadą za granicę, to nagle uczą się samodzielności.

No i co z tego? To ma tylko odstraszać ludzi, którzy się kompletnie na tym nie znają.

Mnie jeszcze nigdy na żadnej rozmowie o dyplom nie pytali. Nie znam też nikogo, od kogo by dyplomu chcieli. Znam nawet ludzi, którzy jeszcze swoich dyplomów z uczelni nie odebrali.

Technikum, tam się przynajmniej czegoś nauczysz.

Zależy jakie masz szkoły u siebie. U mnie w mieście w liceach matfizy miały poziom informatyki żałosny, ale przynajmniej matma i fiza była ok i ogólnie jakiś poziom te szkoły prezentowały, A miejscowe technikum informatyczne to nie trzyma poziomu ani z przedmiotów zawodowych, ani z tych podstawowych - po prostu porażka na całej linii i zbiorowisko osób z przypadku, które tam się dostało, bo progi były niskie. U zdecydowanej większości wiedza informatyczna absolwenta takiego technikum kończy się na tym, jakie gry ostatnio wyszły, a robotę to może przy czyszczeniu komputerów dostać.

Nie widzisz różnicy między brakiem matury, a brakiem wyższego wykształcenia kierunkowego?

To nie jest równoważne. Osoba, która nie dała rady skończyć nawet podstawówki raczej specjalistą nie będzie. A z osobą, która ma maturę, przynajmniej w teorii da się sensownie porozmawiać. Wątpię, żeby gdziekolwiek w IT zatrudnili kogoś bez matury.

Za to ludzi z “jedynie maturą” już kilka razy w różnych firmach spotkałem, i nieraz byli lepsi niż niektórzy absolwenci “elitarnych” uczelni.

Nie ma żadnej “mojej hipotezy”, jeśli mi nie wierzysz, to porozmawiaj z innymi programistami.